czwartek, 28 września 2017

Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina

Kolejny e-book z pakietu. Tym razem dotyczył on debiutów polskich autorów fantastyki, więc oczywiste było, że go kupię. Od razu wysłałam na czytnik kilka pozycji, których tytuły i okładki (tak, wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale to jednak pierwsza rzecz, jaką widzimy, a pierwsze wrażenie jest ważne) mnie zainteresowały. Nie czytałam żadnego z autorów obecnych w pakiecie, ale parę nazwisk słyszałam, między innymi: Jacek Wróbel, którego Haxerlin poszedł u mnie na pierwszy ogień.



Książka jest zbiorem opowiadań, więc ciężko napisać coś więcej o fabule – teksty są ze sobą luźno powiązane, przede wszystkim bohaterami. Głównym jest Mistrz Haxerlin obwoźny handlarz „produktami magicznymi” czyli cudami i dziwami. Dlaczego wzięłam to w cudzysłów? Odpowiedź jest bardzo prosta – wszystkie, a przynajmniej znaczna większość towarów kupca to podróbki. Jednak Haxerlin ubiera się jak na maga przystało i ma gadane. Dlatego nie pojawia się za często w tych samych miejscach i nigdy tam, gdzie mógłby spotkać prawdziwych magów z gildii.
Haxerlin jest grubaskiem w średnim wieku, ale jego spryt i prostolinijność (co jest dość ciekawym połączeniem) budzą sympatię. Mężczyzna jest konsekwentny w dążeniu do celu, a tym najważniejszym jest dla niego pozostanie przy życiu. Dlatego zawiera szczegółowy pakt z demonem, udaje maga przed rządcami miasteczek i poświęca oszczędności, by zachować kram.

Ogólnie książka mi się podobała. Była to lekka, przyjemna fantastyka, na którą miałam dużą ochotę. Historie nie były skomplikowane, ale napisane z polotem i humorem (jedno opowiadanie nawiązuje do gry Baldurs Gate), bez narzucania się i zamęczania czytelnika. Po tej lekturze dobrze kojarzy mi się pan Jacek Wróbel i na pewno chętnie sięgnę po jeszcze jakiś jego tekst.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz