poniedziałek, 15 września 2014

Kraina lodu


W zeszłym tygodniu obejrzałam „Krainę lodu”, a w tym pojawiły się już dwa artykuły na temat tego filmu (http://wyborcza.pl/magazyn/1,140736,16634093,Jak_ksiezniczka_Elsa_podbila_swiat.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza oraz http://foch.pl/foch/1,132036,16628571,Masz_te_moc__Bo_ja_juz_troche_slabne__Kilka_slow_o.html ). Nie wiem, czemu akurat teraz, bo film miał premierę prawie rok temu. No, ale ja nie o tym…
Między Świętami a Sylwestrem wpadła do nas znajoma. Rozmowa zeszła na filmy i koleżanka zaczęła zachwycać się ostatnio obejrzaną „Krainą lodu”. Że genialna muzyka, że świetna fabuła, że Elsa… „Łał” pomyślałam sobie „koniecznie muszę obejrzeć”, tym bardziej, że znajoma raczej nie z gatunku tych, co lubią bajki. Doszłam do wniosku, że animacja naprawdę musi być dobra. Do kina jakoś nam się nie udało pójść – mąż był niechętny. Trudno, obejrzymy kiedyś w domu – co się odwlecze to nie uciecze. A ja jestem wielką fanką bajek, więc na pewno nie odpuszczę. W międzyczasie przeczytałam jakąś recenzję, porozmawiałam z innymi osobami – film zapowiadał się naprawdę super. Wreszcie, po półrocznym namawianiu udało się – mąż zgodził się obejrzeć ze mną bajkę.
Wytrwał jakieś 20-25 minut i uznał, że dłużej nie da rady. Żeby nie było – obejrzał ze mną „Zaplątanych”, „Meridę”, „Księżniczkę i żabę” i jeszcze parę innych bajek. I mu się podobały. Czemu wyłączył „Krainę lodu”? Dla niego te pierwsze 20 minut było o niczym. No i brakowało dialogów – ciągle tylko piosenki. No dobra, on nie chciał, ale ja dalej byłam napalona na ten film. W końcu, co to jest to 20 minut?
Postanowiłam sama obejrzeć film, jak mąż będzie w pracy. Obejrzałam. Film był całkiem fajny Więc w sumie, po co ja to piszę? Właśnie dlatego, że był tylko całkiem fajny. Wszyscy tak się nim zachwycają, tak go wychwalają… A dla mnie to była zwykła animacja. W tych artykułach, o których wspomniałam na początku jest napisane, czemu film jest tak uwielbiany. Świetna muzyka, silne kobiety, no i ta Elsa. Jaka Elsa? Przecież jej prawie nie ma w tym filmie!
Obecnie zapanowała moda na kreowanie silnych bohaterek kobiecych – bardzo dobrze. Fajnie, że Anna i Elsa same sobie radzą w tym filmie i nie są głupiutkimi dziewuszkami, czekającymi na ratunek księcia z bajki. Naprawdę fajnie. Ale czy to jest takie niezwykłe? Dziś niemal każda nowa bajka stawia na silne kobiety, które same przełamują swoje klątwy i jeszcze dodatkowo pomagają potem swoim mężczyznom. To już naprawdę żadna nowość. Ta nieprzewidywalność fabuły i łamanie stereotypów są tylko pozorne. Bo tworzą już w nową przewidywalność i nowe stereotypy – tej silnej kobiety. Jedyne, co mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyło, to fakt, że prawdziwa wielka miłość nie musi być między kobietą a mężczyzną. I to jest dla mnie niezwykłe w tym filmie. Nie to, że bohaterki same sobie radzą. Ale to, że producenci zwrócili uwagę na inny rodzaj miłości, która teoretycznie powinna być nawet silniejsza i prawdziwsza niż damsko-męska, bo przecież wrodzona.
Absolutnie nie mówię, że film był zły, bo nie był. Ale uważam, że nie był też wcale tak wybitny, jak wszyscy dookoła mówią i piszą. Możecie się ze mną nie zgodzić – ok, każdy ma własne zdanie. A może po prostu moje oczekiwania były zawyżone, bo tych wszystkich pochwalnych hymnach?
A jeśli chodzi o muzykę… Też nie była wybitna. Tak ubóstwianej piosenki „Let it go”/”Mam tę moc” w ogóle nie kojarzyłam po obejrzeniu, póki nie puściłam jej sobie na youtube po przeczytaniu artykułów. Dużo bardziej zapadło mi w pamięć „Ulepimy dziś bałwana”.

Ocena: 4+ 6

3 komentarze:

  1. Mnie się podobał film, bo dużo nie wymagam po tego rodzaju filmach. :) I szczerze mówiąc widząc trailery byłam nastawiona na coś ekstra, choć wiem, że w trailerach pokazują najlepsze fragmenty, których w filmie może być tylko kilka. No, ale powstawanie lodowego zamku było bardzo fajne, bałwan mi się podobał. I zakończenie. Bardzo oryginalne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, cieszę się, że ktoś jeszcze czytuje tu moje wypociny, to mnie naprawdę zmotywowało :)
    Cóż, powstawaniu lodowego zamku i samemu zamkowi nie można odmówić uroku :)

    OdpowiedzUsuń