wtorek, 14 sierpnia 2018

Pani Dobrego Znaku


Chyba zdążyłam się już przyzwyczaić do stylu Feliksa W. Kresa, bo nie mam już problemów z rozpoczęciem czytania. Albo może mam po prostu inne nastawienie. W każdym razie wydaje mi się, że zarówno „Panią Dobrego Znaku” (uparcie czytanego przeze mnie jako Dobry Zamek) jak i „Grombelardzką legendę” czyta się dużo lżej niż poprzednie dwa tomy cyklu. Autor bardziej skupia się na opowieści, co pozwala czytelnikowi wciągnąć się w akcję i dobrze poznać bohaterów. A ci znowu są nietuzinkowi.


środa, 8 sierpnia 2018

Grombelardzka legenda


Kolejna część cyklu o Szerni i Szererze. Już wcześniej udało mi się zauważyć, że kolejne książki mają zupełnie innych bohaterów i dzieją się w różnych miejscach. Przy „Grombelardzkiej legendzie” domyśliłam się, że miejsca akcji to kolejne prowincje Wiecznego Cesarstwa i tym rem trafiło na Grombelard. Jak sam tytuł zresztą sugeruje. Jednak autor chyba nie byłby sobą, gdyby nie dał bardzo ważnych powiązań z Armektem. W dodatku ta część jest skonstruowana nieco inaczej niż poprzednie. Przybrała raczej formę opowiadań niż ciągłej powieści.


sobota, 14 lipca 2018

Król Bezmiarów


Oczywiście postanowiłam kontynuować serię, którą już zaczęłam. Myślałam, że mniej więcej wiem, czego się spodziewać – zestawienia w stylu meekhańskiego pogranicza. Myślałam, że znowu spotkam Rawata i Theresę albo chociaż Ambegena, Lineza czy północną granicę. Otóż nie. Armekt ma taki udział w tym tomie, że jest panującym cesarstwem, które przejęło pomniejsze kraje i wyspy. A większość historii dzieje się na morzu i nieco skacze.


sobota, 7 lipca 2018

Północna granica


Zaczęłam sobie przeglądać zaległe pakiety w poszukiwaniu czegoś ciekawego, przy okazji, szukając inspiracji w internecie. I okazało się, że Feliks W. Kres napisał serię fantasy, a ja już od jakiegoś czasu ją posiadam. W dodatku gdzieś tam została polecona, na lubimyczytac.pl jest określona jako jedna z najlepszych serii polskiego fantasy. Warto spróbować, może spodoba mi się, jak Wiedźmin?


czwartek, 28 czerwca 2018

Lekarz, który wiedział za dużo


Dobre serce czasem się opłaca. Po „Białych krukach” byłam raczej zniechęcona do autora, ale postanowiłam dać mu szansę. „Ostatni jednorożec” nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak oczekiwałam, więc wróciłam do kryminałów. Skoro pierwsza książka tego autora zachęcała tytułem, ale miała nudnawą treść, to może oklepany tytuł będzie miał coś ciekawego w fabule? Zresztą przecież nic nie tracę.


poniedziałek, 25 czerwca 2018

Ostatni jednorożec


Taką miałam ochotę na fantasy, że zaczęłam szukać po różnych listach w internecie. Okazuje się, że większość z tych polecanych książek albo już znam albo to w ogóle nie jest fantasy, tylko szerzej pojęta fantastyka. A mi było trzeba magii, mieczy, elfów, smoków i jednorożców. Patrząc na te ostatnie, chyba nietrudno się domyślić, czemu wybrałam ten tytuł? Wyczytałam, że to klasyk fantasy, piękna powieść itp. Warto spróbować, prawda?


środa, 20 czerwca 2018

Poza sezonem


„Jaskiniowiec” tak mi się spodobał, że zaraz po nim zaczęłam drugą książkę autora, którą miałam w pakiecie. Okazało się, że chronologicznie to ona powinna być wcześniej, ale miałam nadzieję, że nie poznałam żadnych ważnych faktów z przyszłości. Od razu mogę wyjawić – spokojnie można czytać w tej kolejności, nie ma to dużego znaczenia. I podejrzewam, że za inne książki z serii też się kiedyś wezmę.

sobota, 2 czerwca 2018

Jaskiniowiec


Na fali ciekawości do germańskich kryminałów sięgnęłam po kolejny, jeszcze innego autora. Niestety w pakiecie były tylko dwie jego książki i to w dodatku gdzieś ze środka cyklu o policjancie Williamie Wistingu. Uznałam jednak, że książka ma ciekawą okładkę i w sumie nic nie tracę, jeśli ją przeczytam – spodoba mi się to fajnie, poczytam więcej; nie spodoba to nie sięgnę po drugą, którą mam. Tak pozytywnie nastawiona zasiadłam do lektury.


środa, 30 maja 2018

Czerwone złoto


Po tym jak spodobał mi się „Diabelski owoc” bez większego zastanowienia sięgnęłam po drugą i (mam nadzieję, że na razie) ostatnią książkę o Kiefferze. Miałam nadzieję na tak samo lekki styl, wciągającą fabułę i ciekawostki kulinarne. Nie zawiodłam się.


poniedziałek, 28 maja 2018

Diabelski owoc


Z braku lepszych pomysłów postanowiłam dać szansę kolejnemu germańskiemu kryminałowi. Tym razem wyczytałam, że to kryminał kryminalny, pierwsza z dwóch części cyklu o Xavierze Kiefferze. W sumie – kryminały lubię, jeść lubię – czemu nie?


piątek, 18 maja 2018

Białe kruki


Tak tęskniłam za tą fantastyką i tęskniłam i jakoś nic nie mogłam znaleźć, co by w pełni spełniło moje oczekiwania. Dlatego stwierdziłam, że może warto odpuścić i przerzucić się na inny gatunek literacki. Akurat wszedł pakiet z germańskimi kryminałami, więc kupiłam go i przyjrzałam się powieściom. Nie znałam żadnego autora (nie ma tam na przykład popularnego Harlana Cobena) ani tytułu. Ale uznałam, że kruki brzmią fajnie i mogą mieć wiele znaczeń, więc od nich zaczęłam.


wtorek, 15 maja 2018

Angevina


Po przeczytaniu „Herbaty z kwiatem paproci” przez pewien czas jakoś nie wiedziałam, za co się zabrać. Nic do mnie nie przemawiało i nie miałam na nic dłuższego ochoty. Dlatego na jednej ze stron z legalnymi, darmowymi ebookami ściągnęłam sobie kilka nowel. Kierowałam się nazwiskiem autora, gatunkiem (przy pliku było wszystko wypisane) i tytułem. Zdecydowałam się między innymi na „Angevinę” Anny Kańtoch, bo pamiętałam, że cykl o Domenicu Jordanie całkiem mi się podobał i liczyłam na coś w klimacie.
Trochę można powiedzieć, że trafiłam, bo całość była osadzona w klimacie kryminału fantasy. Młody pomocnik grabarza postanowił rozwiązać tajemnicę jednego z ciał, które do nich trafiło. Ślad poprowadził go do nowego mieszkańca miasteczka, tresera psów i jego córki Angeviny. Dziewczyna była piękna, a ojciec wydawał się bardzo zaborczy względem niej. Wszystko wydawało się jasne…
Wydaje mi się, że już kiedyś tę nowelkę czytałam. Albo to albo była bardzo podobna do czegoś innego, bo w sumie nic w fabule nie było dla mnie większym zaskoczeniem ani twistem. Czytało się to lekko i przyjemnie, ale ze względu na to wrażenie znajomości, bez żadnego dreszczyku emocji.

środa, 9 maja 2018

Herbata z kwiatem paproci


Po raz kolejny sięgnęłam po jeden z pakietów, chyba ten debiutancki. W internecie wyczytałam, że „Herbata z kwiatem paproci” to takie dość współczesne fantasy, z elementami science fiction i mitologią słowiańską na dokładkę. Dwa z czterech określeń mi pasowały, więc uznałam, że to już połowa sukcesu. Książka miała szansę mi podejść. No i ten tajemniczy tytuł….


wtorek, 1 maja 2018

Mroczniej


Zaczęłam serię, więc muszę ją skończyć. Tym razem nie wypożyczałam książki z biblioteki, ale wzięłam udział w charytatywnym booktourze. Zaproponowałam pewną kwotę, którą wpłaciłam. Książka została do mnie wysłana, a po przeczytaniu ja przesłałam ją dalej. Na pewno bardziej opłacałaby się biblioteka, ale była szansa zrobić coś dobrego przy okazji sprawienia sobie przyjemności. Przejdźmy zatem do drugiej części trylogii Greya, oczami Christiana.


środa, 28 marca 2018

Noc między Tam i Tu


Ostatnio miałam strasznie dużo na głowie w związku z pewnymi zmianami w życiu rodzinnym. Czytać miałam czas, ale z napisaniem czegokolwiek było już dużo gorzej. Dodatkowo jeszcze w głowie siedzą mi sprawy dotyczące mieszkania, znajomych i nowego projektu pisarskiego (termin na początek kwietnia, a ja mam tylko pomysły). Ale uznałam, że na rozgrzewkę napiszę notatkę i jeśli uda się posiedzieć chwilę dłużej, to może zajmę się też czymś innym.


środa, 14 marca 2018

Trzeci bliźniak


Tę książkę (podobnie jak „Początek”) moja mama dostała na imieniny. Od dawna kojarzyłam Kena Folleta jako autora, ale nie byłam pewna z jakim gatunkiem go wiązać i nigdy ni nie czytałam. Okazało się, że moja mama go lubi, a gość obraca się w klimatach wojenno- sensacyjnych. Zwłaszcza do tej wojny byłam średnio nastawiona. Ale skoro sama pomogłam wybrać tego „Trzeciego bliźniaka” jako uzupełnienie prezentu, uznałam, że może warto?


środa, 28 lutego 2018

Zaszyj oczy wilkom

To druga część „Idź i czekaj mrozów”, które bardzo mi się podobało. Przez pewien czas liczyłam, że może ta część również pojawi się w jakimś pakiecie, potem wylądowała z tyłu głowy i tak została. Aż zobaczyłam na facebooku pytanie o fantastykę z mitologią słowiańską w tle i polecenie książek Marty Krajewskiej. O drugiej części wypowiadano się równie dobrze, jak o pierwszej, więc uznałam, że najwyższy czas. Kupiłam e-booka i z przyjemnością zaczęłam czytać.


piątek, 23 lutego 2018

Uskrzydlona


Dawno nie czytałam książek papierowych (ostatnio chyba „Wiatrodzieja”) i nie spodziewałam się, że tę przeczytam tak szybko. Kupiłam ją na samym początku roku od autorki, która wstawiła ją na facebookową grupę sprzedażową. Reklamowała książkę jako taką, której nikt nie ma i jest to prawda. Książka w ogóle nie została wydana, a wydrukowana (oczywiście z okładką itp. Różnicą jest m.in. to, że nie ma numeru ISBN) w drukarni. Razem z przesyłką zapłaciłam za nią 27 zł, co nie jest wysoką ceną. Zwłaszcza jeśli ktoś, jak ja, chce być uczciwy i przy okazji wspierać polskich autorów. Autorka jest młoda, a i tak zrobiła coś na o ja w jej wieku nie wpadłam – wydrukowała swoją książkę i ją sprzedaje. Po prostu uznałam, że warto wspierać marzenia.


poniedziałek, 19 lutego 2018

Magazyn Histeria XXIV

Jak na razie wciąż trzymam się tradycji, że kiedy wychodzi nowa „Histeria”, czytam ją zaraz po obecnej książce. Tym razem motywem konkursu miało być opętanie. Ja sama nie miałam żadnego pomysłu, ale uznałam, że opowiadania mogą być mocne. Spodziewałam się czegoś głęboko psychologicznego i niepokojącego. Nadzieje jeszcze podjudziła okładka, która jest po prostu genialna! Przyznaję, że kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz, zrobiła na mnie wrażenie i zachęciła do sięgnięcia po cały numer.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Świat kupek

Tak, zdaję sobie sprawę, jak to brzmi… Ale fani tacy jak ja pewnie od razu skojarzą, o co chodzi. Otóż książka „Świat kupek” autorstwa panny Felicity Beedle pojawia się w „Niuchu” jako ulubiona książeczka małego Sama. Coś już dzwoni? Tak, chodzi o Pratchetta ;) Młody Sam jest synem Vimesa, który bardzo poważnie podchodzi do czytania dziecku. Dlatego kupił maluchowi jego ulubioną książeczkę z autografem autorki. I właśnie tę książkę dostajemy również my.


środa, 7 lutego 2018

Początek

Czytanie książek Dana Browna (jak na razie mam za sobą tylko cykl o Langdonie) jest dla mnie prawdziwą przyjemnością. Są ciekawe, oparte w rzeczywistości i trzymające w napięciu. Dlatego chyba nie ma nic dziwnego w tym, że kiedy wyszedł „Początek”, postanowiłam go przeczytać. Niestety moja lista jest długa, a ciągi skojarzeniowe bywają nieubłagane. Ale kiedy moja mama dostała tę książkę na imieniny, pożyczyłam ją i zaległam do lektury.


sobota, 3 lutego 2018

Cherem

Pierwsza książka przeczytana przeze mnie w 2018 roku. Zaczęłam ją jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, ale wiadomo, jak to w tym okresie bywa z czasem. Skończyć udało mi się dopiero w okolicy dnia babci, więc lektura trochę mi zajęła. A dlaczego właściwie po nią sięgnęłam? Otóż moja moi rodzice jakiś czas temu dostali od nas kindla i moja mama zaczęła buszować po ebookach. Pewnego dnia (jakoś na początku grudnia) powiedziała mi, że czyta książkę, która przypomina jej napisaną (niestety jeszcze nie wydaną, ale pracuję nad tym) przeze mnie powieść. „Cherem” jest dostępny za darmo na woblinku, więc stwierdziłam, że w sumie jestem bardzo ciekawa!