Taką miałam ochotę na fantasy, że zaczęłam szukać po różnych
listach w internecie. Okazuje się, że większość z tych polecanych książek albo
już znam albo to w ogóle nie jest fantasy, tylko szerzej pojęta fantastyka. A
mi było trzeba magii, mieczy, elfów, smoków i jednorożców. Patrząc na te
ostatnie, chyba nietrudno się domyślić, czemu wybrałam ten tytuł? Wyczytałam,
że to klasyk fantasy, piękna powieść itp. Warto spróbować, prawda?
Jednorogini (bardzo spodobało mi się to słowo!) poczuła się
samotna w swoim zagajniku i postanowiła odszukać swoich pobratymców. Okazuje
się jednak, że nigdzie w okolicy nie ma jednorożców, a ludzie biorą ją za
zwykłą kobyłę – nie widzą jej magii. Którejś nocy jednorogini zostaje pojmana
do kramu cudów i dziwów. Właścicielka i jej mag widzą prawdziwą postać kobyłki,
ale nikt więcej. Magia Mateczki (właścicielki) sprawia, że ludzie widzą to, co
chcą zobaczyć, na przykład smętny lew jest chimerą. Nawet jednorogini ciężko
jest się oprzeć tej magii, tym bardziej, że trzymana jest w żelaznej klatce. W
kramie są też jednak prawdziwe magiczne stworzenia: poza jednoroginią jest tu
harpia, karzeł, a i czarodziej coś tam umie. To właśnie Szmendryk (piękne imię,
prawda?) postanawia uwolnić konika i inne stwory, niszcząc cały kram.
Po ucieczce Szmendryk i jednorogini trafiają do leśnego
Robin Hooda (nie wiem, jak gość się naprawdę nazywał, ale tak mi się skojarzył),
którego żona widzi prawdziwą postać jednorogini i przyłącza się do wyprawy.
Krąży legenda, że wszystkie jednorożce zostały pojmane przez
Czerwonego Byka, który służy złemu królowi. Dlatego wyprawa rusza właśnie do
niego. Przy spotkaniu Byka jednorogini szaleje z przerażenia i Szmendryk
stosuje jedyny sposób, żeby ją ocalić. Rzuca czar. Od tej pory do zamku króla
idzie już lady Amaltea, a nie dumna jednorogini.
To taka typowa powieść-quest. Wszyscy idą, po drodze
dołączają nowi towarzysze i muszą wykonać misję. Oczywiście nie może zabraknąć
przeciwności losu, jak porwanie do kramu albo zamiana w człowieka. Swoją drogą
czy to nie zabawne, że przemieniona jednorogini otrzymała imię kozy? Tej, co
wykarmiła Zeusa.
Mamy też wątki miłosne. Syn złego króla oczywiście zakochuje
się w lady Amaltei. A i Szmendryka z Molly łączy jakieś tam uczucie.
Nie da się zaprzeczyć, że „Ostatni jednorożec” to fantasy. I
to bardzo typowe, może dzięki temu klasyczne. Jednak jakoś nie ujęła mnie ta
książka. To znaczy, nie jest zła. Ale motyw drogi i przewidywalność akcji
trochę mnie męczyły. Tak czy siak, na pewno warto to przeczytać, jeśli jest się
fanem fantasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz