sobota, 31 października 2015

Heretyk

Do ukończenia wyzwania została mi tylko jedna karta, walet kier – akcja rozgrywa się w średniowieczu. Jakoś nie miałam pomysłu na żadną ciekawą powieść, nie miałam ochoty na powtórkę tych, które już znałam. Wielu, których tytuły znalazłam nie było w bibliotece, a inne po przeczytaniu opisu przestawały mnie interesować. Postanowiłam zdać się na pana bibliotekarza i po prostu zapytałam go o coś, czego akcja rozgrywa się w średniowieczu. Chciałam coś lekkiego, co by się czytało bez bólu. Na początku pan zaproponował „Imię róży”, ale niestety czytałam je w zeszłym roku, więc odpadło. Zostałam więc zaprowadzona do półki z literaturą włoską, pan wybrał coś, co uznał za odpowiednie i powiedział, że dzieje się w późnym średniowieczu. Dokładniej w latach 1497-1498. Z pomocą Wikipedii uznałam, że od biedy może być, bo ogólnie przez Europę za koniec średniowiecza ponoć przyjmowany jest rok 1500 (dla mnie to odkrycie Ameryki w 1492). No i w ten sposób zaczęłam „Heretyka”.

niedziela, 25 października 2015

Dom burz

Długo się zastanawiałam, czy ryzykować i czytać tę książkę… To druga część „Wieków światła”, które jak wiadomo niespecjalnie mi się podobały. Ale wypożyczyłam od razu obie części (bo głupio tak iść po jedną książkę do biblioteki ;) ), a jestem jakoś skrzywiona i książka tak na mnie oskarżycielsko patrzyła – „wypożyczyłaś mnie i nie przeczytasz? Będzie mi przykro!” – więc zaczęłam. A jak już zaczynam to kończę (od gimnazjum kończyłam chyba każdą zaczętą książkę).

wtorek, 20 października 2015

Pogoń za wampirem

Im bliżej końca wyzwania tym mniej kart do wyboru. Zostały trzy. A najbardziej chyba bałam się króla karo – książki w innym języku niż polski. Na szczęście jak jeszcze byłam w gimnazjum (10 lat temu! :O ) moja mama kupiła mi zestaw czterech książek po angielsku. Były to książki z ćwiczeniami do nauki angielskiego – fabuła powieści przerywana była uzupełniankami, krzyżówkami itp. Ale całość była po angielsku, była powieścią i miała fabułę. W dodatku w założeniu jest to kryminał. „The hunt for the vampire” jest pierwszą z tych czterech książek (słownictwo podstawowe) i dlatego za nią się wzięłam. Pozwolę sobie pisać o niej po polsku ;)


piątek, 16 października 2015

Wieki światła

Kolejna książka, po którą sięgnęłam ze względu na wyzwanie. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Ianie MacLeodzie, ale ma takie same inicjały jak ja, więc wkradł się na moją listę „do przeczytania”. Drugą propozycją była Iris Murdoch, jednak uznałam, że powieść Brytyjczyka będzie lżejsza. Poza tym oba tomy („Wieki światła” i „Dom burz”) miały świetne oceny na lubimyczytac.pl. Odnalazłam je w bibliotece (trochę to zajęło, bo nie rozgryzłam systemu, według którego ustawione są książki w dziale „Fantastyka”), wypożyczyłam…

sobota, 10 października 2015

Wroniec

Kiedyś miałam przeczytać tę książkę na zajęcia na studiach. Niestety z jakiegoś powodu nawet jej nie wypożyczyłam wtedy (możliwe, że była niedostępna w bibliotece) i poszłam na zajęcia, nie mając pojęcia o co chodzi… Na miejscu okazało się, że jest to książka o stanie wojennym, napisana z perspektywy dziecka. Uznałam, że temat dość ciekawy i nawet chciałam to później przeczytać. Ale w międzyczasie omawialiśmy też inne teksty Dukaja (min. „Katedrę”) i to mnie całkiem skutecznie zniechęciło. Przyznaję, że omawiane były tylko opowiadania, ale większość była nimi zachwycona. Mówili, że  to doskonały przykład twórczości tego autora. I dla mnie to była skuteczna antyreklama.

czwartek, 1 października 2015

Kalewala

Kolejna książka, po którą sięgnęłam ze względu na wyzwanie. Chciałam książkę napisaną przez anonima (nie Galla), z nieznany albo wątpliwym autorem. Na początku chciałam wziąć „Księgę bez tytułu”, na którą czaję się od paru lat. Ale okazało się, że Anonim jest pseudonimem artystycznym autora. I lubimyczytac.pl nawet podaje jego prawdziwe nazwisko. Także ta pozycja odpadła. Ale z pomocą przyszła znajoma, która zaproponowała „Kalewalę”.

Rok wilkołaka

Mówcie, co chcecie, ale do tej pory nie czytałam niczego Stephena Kinga. Słyszałam o nim, planowałam, ale na tym się kończyło. Wiem, wiem – wstyd. Ale moja koleżanka w tym samym wieku miała tę samą sytuację. Postanowiła zacząć od czegoś cienkiego i padło na „Rok wilkołaka”, a ja postanowiłam ją skopiować i też zarezerwowałam tę książkę (czekałam na nią prawie miesiąc, bo to jakieś nowe wydanie).