Im bliżej końca wyzwania tym mniej kart do wyboru. Zostały
trzy. A najbardziej chyba bałam się króla karo – książki w innym języku niż
polski. Na szczęście jak jeszcze byłam w gimnazjum (10 lat temu! :O ) moja mama
kupiła mi zestaw czterech książek po angielsku. Były to książki z ćwiczeniami
do nauki angielskiego – fabuła powieści przerywana była uzupełniankami,
krzyżówkami itp. Ale całość była po angielsku, była powieścią i miała fabułę. W
dodatku w założeniu jest to kryminał. „The hunt for the vampire” jest pierwszą
z tych czterech książek (słownictwo podstawowe) i dlatego za nią się wzięłam.
Pozwolę sobie pisać o niej po polsku ;)
Na samym początku mamy przedstawione kilka sytuacji, w
których w nocy mieszkańcy Londynu spotykają wampira. Nikomu nic się nie dzieje,
jednak ludzie są przerażeni. W tym samym czasie główny bohater James Hudson,
inspektor ze Scotland Yardu, zajmuje się sprawą oszustów-akrobatów, którzy
okradają ludzi w czasie przedstawień. Pomaga mu w tym Elvira Elliot, młoda
kobieta, z którą chce go wyswatać jego gospodyni panna Paddington. W czasie
pościgu za przestępcami Elvira rani się w nogę i ląduje w szpitalu. Szajkę
udaje się ująć, ale kobieta musi pozostać w szpitalu. Na szczęście nie jest to
nic poważnego, a najbardziej doskwiera jej nuda. Dlatego Hudson i panna
Paddington odwiedzają ją (starsza kobieta przynosi jej ulubione kryminały do
czytania). Okazuje się, że na podobny pomysł wpadł szef Hudsona sir Reginald –
chciał podziękować Elvirze za wsparcie w czasie policyjnej akcji. Przy okazji
przedstawia też Hudsonowi jego nowe zadanie – polowanie na wampira. Okazuje
się, że mroczny krwiopijca pojawia się już w gazetach, wraz z podobizną
naszkicowaną na podstawie zeznać świadków. Okazuje się, że panna Paddington zna
tego wampira!
We troje wracają do mieszkania do Hudsona, a panna
Paddington tłumaczy, że nie zna wampira osobiście, jednak wygląda od zupełnie jak
aktor, który kiedyś grał Draculę i był bardzo popularny jakieś 20 lat wcześniej.
Postanawiają, że Hudson i jego gospodyni (jako znawczyni wampirzych tematów)
wyruszą następnego dnia do niedawno reaktywowanego studia, gdzie nagrywane były
filmy o Draculi. Znajdują tam odpowiedzi, ale również kilka nowych pytań…
Może nie jest to literatura najwyższych lotów, ale mnie
fabuła wciągnęła. Książka miała 140 stron i przeczytałam ją w dwa dni.
Spodziewałam się, że zajmie mi to więcej czasu, ale nie musiałam często
zaglądać do słownika, więc poszło całkiem szybko. Słownictwo rzeczywiście nie
było skomplikowane, a akcja była dość wartka. Ta książka zachęciła mnie do
kolejnych z serii. I przekonała, że jestem w stanie czytać po angielsku.
W gimnazjum doszłam do jakiejś 15 strony, ale wynika to
pewnie z mojego podejścia. Wtedy próbowałam tłumaczyć sobie wszystko słowo po
słowie, zapisywałam to ołówkiem nad tekstem. I szybko mi się znudziło. Teraz
już wiem, że to nie tak działa ;) no i jednak mój angielski jest nieco lepszy.
Czytałam po prostu całość, sprawdzałam pojedyncze słowa, których znaczenia nie
byłam w stanie domyślić się z kontekstu. I dzięki temu dotarłam do końca
zagadki.
Nie ma chyba wątpliwości, że w wyzwaniu będzie to wspomniany
we wstępie król karo. No i zostały dwie pozycje do przeczytania.
To chyba jeden z lepszych sposobów na naukę angielskiego?
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar spróbować książki po angielsku, ale zawsze się bałam, że nic nie zrozumiem. Może zacznę od tej... :)
To bardzo dobry sposób, jeśli już coś umiesz :) Fabuła całkiem ciekawa, a język prosty, ale człowiek jest z siebie dumny, że przeczytał książkę w obcym języku ;)
OdpowiedzUsuń