Ztymi trzema książkami był
przez długi czas ogromny problem. Jak z „Ostatnim bohaterem” Pratchetta. Nie
było ich. Skończył się nakład, książek nie dało się nigdzie kupić, a na allegro
i grupach sprzedażowych chodziły w horrendalnych cenach. W tym wypadku
śledziłam to z lekkim uśmiechem na ustach (inaczej niż w wypadku „Ostatniego
bohatera”), bo nie zależało mi aż ta bardzo na ich posiadaniu. Sagę o Harrym
Potterze lubię, filmy też były w porządku, uważam się za fankę, ale nie jakąś
ogromną. Chociaż przyznaję, że książki wyglądały całkiem ładnie na tych
zdjęciach, które były publikowane.
Ale popyt rodzi podaż – powstały nowe polskie wydania
wszystkich trzech książek i wyszły w połowie marca. Uznałam, że w sumie nie
zaszkodzi mi, jak kupię je sobie, póki jeszcze są, w normalnych cenach.
Zamówiłam wszystkie naraz i przyszły akurat na moje urodziny.