W tym roku nie podchodziłam do żadnego specjalnego wyzwania książkowego. Zakładałam, że będę mieć mało czasu (liczyłam na pracę i liczyłam się z dzieckiem) na czytanie, więc chciałam po prostu przeczytać minimum książkę miesięcznie, a te 52 (czyli średnio jedna na tydzień) to w ogóle byłby szał. Z innych planów, które miałam i chciałam zrealizować, to przeczytanie przynajmniej jednej książki reprezentującej "klasykę", którą wszyscy znają przynajmniej ze słyszenia, przynajmniej jeden Pratchett i dużo fantastyki. Ale przede wszystkim czytanie tego, co mi sprawia przyjemność i niezmuszanie się do żadnych powieści historycznych, poradników albo biografii. Bo czytanie to moje hobby, a hobby powinno dawać przede wszystkim radość!
Na tym blogu znajdziesz recenzje książek,
które przeczytałam, filmów, może nawet gier
- produktów, które sprawiają mi przyjemność
w wolnym czasie! Nie spodziewaj się jednak
"mądrych" i modnych książek. Co przeczytam,
o tym napiszę, a czytam głównie fantastykę.
Oczywiście inne gatunki też się pojawią.
Ostrzegam, że mogę spoilerować!
Ale postaram się to wcześniej zaznaczyć ;)
cóż więcej...? Miłego czytania!
niedziela, 31 grudnia 2017
sobota, 30 grudnia 2017
Krasny to kolor krwi
Powieść z tego pakietu zostawiłam sobie na deser, licząc na
coś naprawdę ciekawego. Nie dość, że Ćwiek, którego polubiłam to jeszcze tytuł
wyraźnie wskazuje rasę/gatunek bohaterów. Miałam nadzieję na kawałek dobrej
fantastyki z żądnymi krwi krasnoludami w tle. Zamiast krasnoludów dostałam
krasnoludki, a zamiast fantastycznego świata – Wrocław. Tylko ta żądza krwi się
zgadza.
Opowiadania z pakietu nowości Ćwieka
Kolejne teksty z nowego pakietu Ćwieka. Każdy to nieco ponad
godzinę czytania, więc zebrałam je tu wszystkie razem (rok się kończy, a tak
może wyrobię się ze wszystkimi notkami w 2017). Na swojej liście potraktowałam
je jednak jako oddzielne pozycje, bo aż tak krótkie nie są. Mam też dzięki temu
większą przejrzystość w tym, co czytałam.
Chyba śnisz
Głównym atutem tego opowiadania są jego bohaterowie:
doskonale mi znani Chłopcy oraz znani z innych powieści Ćwieka Dreszcz i
Kłamca. Tych ostatnich nie znam, ale na pewno w końcu poznam ;) Mi już sami Chłopcy
wystarczają, żeby się uśmiechnąć pod nosem.
Kędzior i Dreszcz siedzą zamknięci w jednej celi w jakimś
Jabłonkowie Małym. W środku nocy na posterunek przychodzi Kłamca prowadzący
nowego, chudego więźnia. Okazuje się, że to Morfeusz, który panuje nad
wszystkimi śpiącymi w okolicy. Zmusza ich do przychodzenia na posterunek, by go
uwolnić, a Kłamca i nasi znajomi muszą odeprzeć atak śpiochów.
Czynnik ryzyka
W przydrożnym barze ma miejsce masakra, przy życiu pozostaje
tylko barman, który ma związki z mafią (tak jak trzech albo czterech
zamordowanych). Zgłasza to szefostwu, razem z zaginięciem towaru. Główny
bohater (narrator) ma za zadanie wytropić i schwytać sprawcę zamieszania i
odzyskać towar. Historia jednak wygląda nieco podejrzanie, bo morderca zamiast
mówić posługuje się talią kart i robi wrażenie, jakby wiedział wcześniej niż
sami zainteresowani o transporcie.
Miasto na końcu drogi
Grupa zabijaków (weteranów, ale teraz bandytów?) zatrzymuje
się w saloonie. Kiedy główny bohater (narracja pierwszoosobowa) idzie załatwić
potrzebę fizjologiczną, dostaje zlecenie od kogoś podającego się za śmierć.
Facet płaci z góry złotem. A zadanie jest już częściowo wykonane. Banda musi
ruszyć do miasteczka, w którym główna droga kończy się na saloonie i kogoś
zabić. Proste, prawda?
Jak dla mnie opowiadania są nieco nierówne i stanowczo wolę
Ćwieka w powieściach. Mimo to czytało się je dobrze i całkiem przyjemnie. Każde
niby miało twist na końcu, którego czytelnik nie powinien się spodziewać
(chociaż ci bardziej spostrzegawczy mogą się domyślać już wcześniej). Na pewno
nie jest to lektura ciężka, ale dobra warsztatowo i jako przerywnik między
grubszymi pozycjami.
piątek, 29 grudnia 2017
Mój dziadek zamienia się w słonia
Pozostajemy w klimacie Ćwieka, bo nie odchodzi się od
wygrywającego automatu ;) Skoro dobrze czyta mi się danego autora, to czemu
miałabym szukać teraz czegoś innego. Tym bardziej, że przez gadanie babci mojej
i męża zaczęłam się zastanawiać, czy ta książka nie przyda się w przyszłości.
Babcie ciągle mówią, że one to już nad grobem i nie wiedzą, czy dożyją
kolejnych Świąt, urodzin, dnia babci. Żeby nie było – obie trzymają się nieźle,
chorują tylko na cukrzycę i nie robią wrażenia, jakby miały zaraz umrzeć. Bo o
tym właśnie jest ta książka – o śmierci, albo raczej o umieraniu.
czwartek, 28 grudnia 2017
Wendy
Po wcześniejszych kiepskich doświadczeniach z nowościami
(notki pojawiają się niekoniecznie w kolejności, w jakiej czytałam, zwłaszcza
ostatnio) doszłam do wniosku, że chętnie przeczytam coś przyjemnego. Ale bez
niepotrzebnego ryzyka, czy mi się spodoba. Dlatego sięgnęłam po nowy
ćwiekopakiet. Uznałam, że będzie to lektura lekka, nieźle napisana i przyjemna.
Gdzieś wyczytałam, że „Wendy” ma być odpowiedzią na „Zmierzch”, więc tym
bardziej spodziewałam się czegoś leciutkiego.
środa, 27 grudnia 2017
Studnia Zagubionych Aniołów
Kolejna próba pakietu Pierwsze Kroki. Jak do tej pory
znalazłam w tym pakiecie dwie naprawdę świetne i wciągające książki i rzeczy
takie… średniawe. Ni to złe, ni to dobre, z pomysłem, ale kiepsko zrealizowanym,
albo w ogóle nie w moim stylu. Ale postanowiłam, że jak już wysłałam na
kundelka to trzeba dać szansę wszystkiemu, w końcu pierwszą selekcję (tytułową)
już przeszło. Tym razem strzał padł w studnię, Studnię Zagubionych Aniołów.
wtorek, 26 grudnia 2017
Świetlik w ciemności
Książka Jakuba Ćwieka skierowana do dzieci, o której
słyszałam już jakiś czas temu. Można ją ściągnąć za darmo (ja ją mam z
pakietu), a autor zachęca do wpłaty na rzecz fundacji KidsNeedToRead. Tylko
zachęca i prosi o dopisek, który będzie świadczył o tym, że to właśnie ta
opowieść przekonała nas do wpłaty. Mnie zachęcił.
A sama książka powstała dla syna pana Ćwieka, który podobno
lubi zadawać pytania (jak każde dziecko). Autor wychodzi założenia, że dzieciom należy odpowiadać i
twierdzi, że na kilka oczywistych pytań przygotował sobie odpowiedź dużo
wcześniej. „Świetlik w ciemności” z kolei jest odpowiedzią na niespodziewane
pytanie „Tato, dlaczego lubisz Firefly?”.
niedziela, 24 grudnia 2017
Opowieść Wigilijna
Od kilku lat mam listę (większość czytelników pewnie taką
ma) książek, które chcę z jakiegoś powodu przeczytać. Na mojej znajdują się też
pozycje z tak zwanej klasyki, którą każdy zna, ale nie każdy tak naprawdę
czytał. Wśród tych pozycji znalazła się u mnie „Opowieść Wigilijna”. Widziałam
wiele adaptacji i słyszałam różne interpretacje, ale nie udało mi się dotąd
przeczytać tej jedynej i oryginalnej napisane prze Dickensa. Aż do tego roku.
sobota, 23 grudnia 2017
Teufel
Ponieważ wiedźma Sara zniechęciła mnie nieco do fantastyki,
postanowiłam spróbować innego gatunku. Zostało mi jeszcze parę pozycji z „Retro
kryminału”, a poprzednie bardzo mi się spodobały. Dlatego postanowiłam
spróbować właśnie tego. Sam tytuł „Teufel” zaintrygował mnie i dlatego mój
wybór padł na tę właśnie książkę. Teraz już wiem, że oznacza to po niemiecku „diabeł”
i wcale nie jest tak ciekawe, jak się wydaje…
czwartek, 21 grudnia 2017
Magazyn Histeria XXIII
Minęły kolejne dwa miesiące i wyszedł kolejny numer „Histerii”.
Jakoś nie miałam natchnienia wcześniej, żeby go przeczytać. Najpierw czytałam
powieści, a potem miałam koszmary, a że czytam głównie przed snem, nie chciałam
ich prowokować czytaniem opowiadań grozy.
Konkurs do tego numeru był bardzo mało określony, to znaczy
opowiadanie miało zaczynać się od zdania „Mam 25 lat i życie połamane jak patyk”.
Tematyka bardzo otwarta, bo zaczynając od określonego zdania można napisać
właściwie wszystko. Samo zdanie może być czyjąś wypowiedzią, myślą albo cytatem
z czytanej przez bohatera książki. Sama też wzięłam udział w konkursie.
Przyznaję, że moje opowiadanie nie było najlepsze, ale jakoś mimo pomysłu
umknął mi środek. Wyróżnione zostały trzy opowiadania. Tym razem nietrudno było
to zauważyć w numerze, bo pod tytułami znajdowała się informacja. Mimo to
brakuje informacji, jakie to wyróżnienie i kto jest zwycięzcą… W każdym razie „Histeria”
wyraźnie słucha swoich czytelników, musi to tylko dopracować. A teraz czas na
poszczególne teksty.
środa, 20 grudnia 2017
Spalić wiedźmę
Odpoczynek od pakietów był krótki, wracamy do „pierwszych
kroków”. Właściwie uznałam, że przeczytam wszystkie książki z tego pakietu, bo
chyba miały to być pierwsze kroki w fantastyce. Nie wiem właściwie, czemu nie
wzięłam jej wcześniej, bo wiedźma w tytule brzmi obiecująco. Moje pierwsze
skojarzenie z wiedźmami to Pratchett, a drugie Szekspir i „Makbet”, ale ogólnie
spodziewałam się magii i fantasy. Magię dostałam.
niedziela, 17 grudnia 2017
Czterdzieści i cztery
Tym razem nie pakiety, ale inna akcja. Zorganizowana w
listopadzie przez czytaj.pl. Na przystankach autobusowych, ścianach i w różnych
innych miejscach mogliście zauważyć plakaty czytaj.pl z kodem QR. Kod ten
wystarczyło zeskanować, żeby przez cały listopad (a po przedłużeniu akcji nawet
kawałek grudnia) mieć dostęp do dwunastu bestsellerów. Zupełnie za darmo,
wystarczyło ściągnąć na telefon aplikację woblink i zeskanować kod. Wśród
oferowanych książek było między innymi „Shanataram” (dużo o nim widziałam, ale
to chyba nie dla mnie), „Sekretne życie zwierząt” (raczej totalnie nie mój
klimat) oraz „Czterdzieści i cztery”, które miałam ochotę przeczytać, ale nie
miałam czasu na wyjście do biblioteki i czytanie papierowych książek. Świetna okazja
i ograniczony czas pozwoliły mi przenieść przynajmniej jedną książkę z listy „do
przeczytania” na tę „przeczytane”.
środa, 13 grudnia 2017
Córki pana Lota
Kolejny pakiet, tym razem o nazwie „Fińskie klimaty”. Od
dawna, być może nawet od podstawówki lubiłam Finlandię. Mój tata jeździł tam w
delegacje i potem opowiadał, jak widział świętego Mikołaja i robił prawo jazdy
na renifery (a konkretniej na zaprzęg). Przywoził też prezenty, jeden z nich
jest ze mną przez cały czas – wisiorek kotek. Mimo wyjazdów taty Finlandia
kojarzy mi się pozytywnie. Chciałam się nawet uczyć fińskiego, bo bardzo ładnie
mi brzmiał, kiedy tata mówił, ale jakoś nie mogłam się zawziąć. Nie mam talentu
do języków i bardzo ciężko mi wchodził. Mimo że moje zainteresowanie Finlandią
było i jest w sumie raczej powierzchowne, nie mogłam sobie odmówić kupna
pakietu. Tak naprawdę z krótkich opisów dostępnych książek to „Córki pana Lota”
przemówiły do mnie najbardziej i dlatego od nich właśnie zaczęłam.
środa, 6 grudnia 2017
Redlum
Tak, kolejna książka z pakietu, ale nie jestem w tej chwili
pewna, którego. W każdym razie uznałam, że podoczytuję pakiety, które mam, bo
jeśli ciągle będę tylko kupować nowe, to będę miała wirtualną górę nigdy nie
przeczytanych książek. A przecież zapłaciłam za nie! I nie odrzucają jakoś
mocno (jakby to robiły to nie kupowałabym), więc aż wstyd. „Redlum” zachęciło
mnie dziwnym tytułem. Uznałam, że to pewnie jakaś fantastyka, więc czemu by nie
przeczytać?
Subskrybuj:
Posty (Atom)