Od kilku lat mam listę (większość czytelników pewnie taką
ma) książek, które chcę z jakiegoś powodu przeczytać. Na mojej znajdują się też
pozycje z tak zwanej klasyki, którą każdy zna, ale nie każdy tak naprawdę
czytał. Wśród tych pozycji znalazła się u mnie „Opowieść Wigilijna”. Widziałam
wiele adaptacji i słyszałam różne interpretacje, ale nie udało mi się dotąd
przeczytać tej jedynej i oryginalnej napisane prze Dickensa. Aż do tego roku.
Mimo że fabułę większość (jeśli nie każdy) zna, streszczę ją
tu pokrótce. Bohaterem jest Ebenezer Scrooge, który prowadzi intratny interes w
kantorze. Poznajemy go w wieczór wigilijny jako skąpca i niezbyt sympatycznego
człowieka. Nie przyjmuje zaproszenia na obiad do siostrzeńca, odprawia nie
tylko z kwitkiem ale i z niemiłymi słowami kwestorów, bardzo niechętnie daje
wolne na Święta swojemu księgowemu.
Wieczorem Ebenezera odwiedza duch jego zmarłego wspólnika,
opowiadając, że przez złe uczynki za życia cierpi po śmierci. Zapowiada też
wizytę trzech innych duchów. No i odwiedzają go: Duch Przeszłych Świąt, Duch
Obecnych Świąt i Duch Przyszłych Świąt. Pokazują mu odpowiednio przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość. Nie jest tajemnicą, że pod wpływem tego, co
zobaczył, Ebenezer zmienia postawę i zaczyna świętować Boże Narodzenie.
Od dziecka oglądałam tę opowieść, to w Jetsonach, to w
Kaczorze Donaldzie i mnóstwie innych interpretacji. Wydaje mi się jednak, że w
nich Scrooge zmieniał się dopiero po wizycie ostatniego ducha. W oryginalnej
opowieści Ebenezer już przy wizycie wspólnika zaczyna się zastanawiać, a przy
pierwszym duchu jest pewien, że powinien się zmienić. Tu nie ma też pokazanych
smutnych Świąt biednych ludzi, a same wesołe wieczerze, mimo tejże biedy.
Na pewno nie żałuję, że wreszcie przeczytałam tę książkę.
Prosta w treści i wykorzystana już na wiele sposobów przez różnych twórców
wciąż jest aktualna i potrzebna. Być może po przeczytaniu lub obejrzeniu
adaptacji ktoś zastanowi się nad swoim życiem? I wcale nie musi to być skąpiec
i egoista jak Ebenezer, ale nawet zwykły człowiek, któremu zrobi się cieplej na
sercu i na przykład przyjmie w Wigilię zbłąkanego wędrowca albo podzieli się
resztkami z kolacji ze spotkanym bezdomnym.
Życzę wszystkim wesołych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz