Powieść z tego pakietu zostawiłam sobie na deser, licząc na
coś naprawdę ciekawego. Nie dość, że Ćwiek, którego polubiłam to jeszcze tytuł
wyraźnie wskazuje rasę/gatunek bohaterów. Miałam nadzieję na kawałek dobrej
fantastyki z żądnymi krwi krasnoludami w tle. Zamiast krasnoludów dostałam
krasnoludki, a zamiast fantastycznego świata – Wrocław. Tylko ta żądza krwi się
zgadza.
Książka jest zbiorem opowiadań (tak wynika z posłowia,
chociaż według mnie równie dobrze mogłyby to być rozdziały) o wrocławskich krasnoludkach
i interesach przez nie prowadzonych. Już na początku poznajemy Miłka, który z
jakiegoś powodu chce zdradzić Firemkę ludziom. Dopiero później, powoli
poznajemy jego motywy.
Poznajemy też życie paru innych krasnoludów, jak Kaprawek
czy Świeżynek. Każdy pracuje dla Firemki i oddaje jej, co ma najlepszego.
Dowiadujemy się też, jakie relacje mogą łączyć krasnoludki i ludzi (w tym te
damsko-męskie) i co się dzieje z krasnoludkami, które nie podporządkowały się
lokalnej władzy. To naprawdę zmienia spojrzenie na wrocławskie krasnale, które
mają być atrakcją turystyczną. Mieszkając we Wrocławiu na pewno patrzyłabym na
nie inaczej, a nie będąc tam nigdy zastanawiam się, czy w ogóle chcę tam jechać
i na nie patrzeć. Kiedyś chciałam bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz