sobota, 30 grudnia 2017

Krasny to kolor krwi

Powieść z tego pakietu zostawiłam sobie na deser, licząc na coś naprawdę ciekawego. Nie dość, że Ćwiek, którego polubiłam to jeszcze tytuł wyraźnie wskazuje rasę/gatunek bohaterów. Miałam nadzieję na kawałek dobrej fantastyki z żądnymi krwi krasnoludami w tle. Zamiast krasnoludów dostałam krasnoludki, a zamiast fantastycznego świata – Wrocław. Tylko ta żądza krwi się zgadza.



Książka jest zbiorem opowiadań (tak wynika z posłowia, chociaż według mnie równie dobrze mogłyby to być rozdziały) o wrocławskich krasnoludkach i interesach przez nie prowadzonych. Już na początku poznajemy Miłka, który z jakiegoś powodu chce zdradzić Firemkę ludziom. Dopiero później, powoli poznajemy jego motywy.

Poznajemy też życie paru innych krasnoludów, jak Kaprawek czy Świeżynek. Każdy pracuje dla Firemki i oddaje jej, co ma najlepszego. Dowiadujemy się też, jakie relacje mogą łączyć krasnoludki i ludzi (w tym te damsko-męskie) i co się dzieje z krasnoludkami, które nie podporządkowały się lokalnej władzy. To naprawdę zmienia spojrzenie na wrocławskie krasnale, które mają być atrakcją turystyczną. Mieszkając we Wrocławiu na pewno patrzyłabym na nie inaczej, a nie będąc tam nigdy zastanawiam się, czy w ogóle chcę tam jechać i na nie patrzeć. Kiedyś chciałam bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz