poniedziałek, 30 maja 2016

Pierścień

Po przeczytaniu „Długiej Utopii” postanowiłam przeczytać coś autorstwa samego Stephena Baxtera. W końcu z tyłu książki jest napisane, że to bardzo popularny pisarz sf w Anglii. Ja nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale też nie jestem wielką fanką science fiction. Wybrałam się do biblioteki po „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, więc żeby zatrzeć kiepskie wrażenie, poprosiłam też o coś Baxtera ;). Pani też Baxtera nie znała, ale znalazła go w katalogu i zaproponowała mi dwa tytuły. Uznałam, że „Pierścień” brzmi bardziej zachęcająco, więc zabrałam go do domu. Tam dopiero usiadłam sobie przy komputerze i sprawdziłam, że „Pierścień” jest ostatnią częścią (przynajmniej po polsku) cyklu o xeelee. Ale wcześniejszych części nie udało mi się znaleźć w bibliotekach – albo wypożyczone dawno temu i nie oddane, albo po prostu nie ma. Dlatego długo się zbierałam do tej książki, zastanawiając się, czy dam jej radę bez znajomości wcześniejszych części cyklu. Przeczytałam opowiadania z dwóch numerów „Nowej Fantastyki” i kiedy nie chciało mi się iść szukać starszych (nieprzeczytanych), wreszcie wzięłam się za książkę.

poniedziałek, 23 maja 2016

Nowe oblicze Greya

No i koniec trylogii Greya. Spodziewałam się, że te książki będą straszne, a nie były. Przeczytałam je bardzo szybko, bez większego zgorszenia albo znudzenia. Zwłaszcza dwa pierwsze tomy. Trzeci nieco od nich odbiegł. Ale przeczytałam, idąc za ciosem. No i trochę miałam nadzieję na opis przygotowań do ślubu i samego ślubu i wesela. Co zrobię, lubię takie tematy, zwłaszcza od organizacji własnego ślubu.

poniedziałek, 16 maja 2016

Ciemniejsza strona Greya

Kto czytuje tego bloga, ten wie, że jak zaczynam jakąś książkę albo serię to ją kończę. Od wielu lat nie zdarzyło mi się tego nie zrobić. Więc cykl o Greyu również będę kończyć. Tym bardziej, że z biblioteki wzięłam hurtem wszystkie tomy. Na pewno też mniej mnie odrzuca od tej kontynuacji niż od ciągu dalszego „Wieków światła”. Nie spodziewałam się literatury wyższych lotów i może dlatego na razie Grey mnie nie zawodzi.

poniedziałek, 9 maja 2016

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Tak, to ten właśnie tytuł, żadna literówka. Przeczytałam „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Po prostu wyznaję zasadę, że trzeba coś znać, żeby móc się o tym wypowiadać. Tak samo było ze „Zmierzchem” – przeczytałam i obejrzałam filmy (dużo gorsze od książek, które są lekką lekturą dla nastolatek) i z czysty sumieniem mogę teraz wyrażać swoje zdanie na ten temat. O Greyu od jakiegoś czasu jest dość głośno – świetna powieść erotyczna, ukazuje fantazje kobiet, niezwykle odważna, ogólnie ochy i achy. A z drugiej strony – tanie porno, bdsm, głupota i w ogóle blee. No więc postanowiłam wyrobić sobie własną opinię.

poniedziałek, 2 maja 2016

Długa Utopia

To już czwarta część cyklu o Długiej Ziemi, oczywiście kupiłam ją jak tylko wyszła. W sumie nawet nie musiała długo czekać na przeczytanie – wydana w lutym, przeczytana na początku kwietnia. Nie żebym była jakąś wielką fanką tego cyklu, ale akurat nie miałam siły (na początku marca urodziłam dziecko, co chyba tłumaczy brak sił i brak regularnych wpisów ;) ) na wycieczkę do biblioteki, a przeczytanie czegoś z nazwiskiem „Pratchett” na okładce wydawało się dobrym pomysłem.