Kto czytuje tego bloga, ten wie, że jak zaczynam jakąś
książkę albo serię to ją kończę. Od wielu lat nie zdarzyło mi się tego nie
zrobić. Więc cykl o Greyu również będę kończyć. Tym bardziej, że z biblioteki
wzięłam hurtem wszystkie tomy. Na pewno też mniej mnie odrzuca od tej
kontynuacji niż od ciągu dalszego „Wieków światła”. Nie spodziewałam się literatury
wyższych lotów i może dlatego na razie Grey mnie nie zawodzi.
Pierwsza część skończyła się na tym, że Anastasia zerwała z
Christianem. Teraz jest smutna i cierpi. Zaczęła staż w wydawnictwie, ale nie
cieszy jej ta praca, bo zerwała z Christianem. W dodatku szef próbuje ją
podrywać, a ona nie do końca zdaje sobie z tego sprawę (uważa, że po prostu
jest miły). Jednak jest umówiona z Greyem i idzie na spotkanie. Okazuje się, że
jemu też było bez niej bardzo źle i wracają do siebie. Potem w sumie wszystko
toczy się równolegle: szef agresywnie podrywa Anastasię, która się przed nim
broni (a Christian go bije. mocno); Christian ma urodziny; Christian wciąż
rozmawia z Eleną (panią Robinson, swoją byłą), co nie podoba się Anie;
Christian ma wypadek w śmigłowcu. W sumie wszystko to jest przeplatane seksem,
nieco nudnym i za każdym razem takim samym. Właściwie nie byłoby nic więcej do
opisania, gdyby nie wątek Leili. Leila jest byłą uległą Christiana, która się w
nim zakochała. On jednak traktował ją jak pozostałe, a w końcu odprawił.
Dziewczyna wyszła za mąż, ale wskutek tragicznych okoliczności znowu jest sama
i myśli o Christianie. Na myśleniu się nie kończy, zaczyna nachodzić jego i
Anę. Ten wątek jest całkiem przyjemną odskocznią od słodkości i seksu głównych
bohaterów.
Podobnie jak pierwszą część - książkę czyta się lekko, ale
nie zachwyca i nie podnieca. Jednak też nie gorszy, ot tak można sobie
poczytać, ale nie wniosło to nic specjalnego do mojego życia. Przebrnęłam przez
powieść szybko i raczej na długo nie zostanie mi w pamięci, ale nie sprawiało
mi też przykrości czytanie jej. Najlepsze określenie tego typu książek to chyba
„czytadło” :)
A skoro notatka wyszła taka krótka to może warto wyjaśnić
też, skąd się wzięły obrazki na okładkach książek. Na pierwszym tomie jest
srebrny krawat – tą częścią garderoby Christian Grey po raz pierwszy związał
Anastasię. Później krawat stał się dla obojga bardzo erotycznym symbolem. Na
drugiej części jest piękna wenecka (?) maska. Tu muszę zmartwić rozochoconych
czytelników, bo maska nie ma nic wspólnego z erotyzmem. Po prostu w pewnym
momencie powieści organizowany jest bal charytatywny, na którym wszyscy goście
mają nosić maski. Ta z okładki zapewne miała należeć do panny Steele. Jeśli
chodzi o „Nowe oblicze Greya” to wracamy do seksu – po prostu Christian skuł
Anę kajdankami (od czego zostały jej ślady na rękach, wywołujące wyrzuty
sumienia u mrocznego pana. Tak kolejny tom już dawno przeczytany, teraz czeka
tylko na publikację).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz