poniedziałek, 30 maja 2016

Pierścień

Po przeczytaniu „Długiej Utopii” postanowiłam przeczytać coś autorstwa samego Stephena Baxtera. W końcu z tyłu książki jest napisane, że to bardzo popularny pisarz sf w Anglii. Ja nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale też nie jestem wielką fanką science fiction. Wybrałam się do biblioteki po „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, więc żeby zatrzeć kiepskie wrażenie, poprosiłam też o coś Baxtera ;). Pani też Baxtera nie znała, ale znalazła go w katalogu i zaproponowała mi dwa tytuły. Uznałam, że „Pierścień” brzmi bardziej zachęcająco, więc zabrałam go do domu. Tam dopiero usiadłam sobie przy komputerze i sprawdziłam, że „Pierścień” jest ostatnią częścią (przynajmniej po polsku) cyklu o xeelee. Ale wcześniejszych części nie udało mi się znaleźć w bibliotekach – albo wypożyczone dawno temu i nie oddane, albo po prostu nie ma. Dlatego długo się zbierałam do tej książki, zastanawiając się, czy dam jej radę bez znajomości wcześniejszych części cyklu. Przeczytałam opowiadania z dwóch numerów „Nowej Fantastyki” i kiedy nie chciało mi się iść szukać starszych (nieprzeczytanych), wreszcie wzięłam się za książkę.


Na początku poznajemy Lieserl. Szybko dowiadujemy się, że została stworzona i urodzona do specjalnego celu. Jej dojrzewanie zostało niezwykle przyspieszone – jeden dzień był dla niej jak rok dla normalnego człowieka. Miała zdobyć jak najwięcej ludzkich doświadczeń i wiedzy, żeby ostatecznie zostać wysłana do słońca jako sonda ludzkości. Słońce z jakiegoś powodu umierało, a ona miała odkryć, dlaczego. Nie wiem, po co miała być jak najbardziej człowiekiem. Nie zrozumiałam tego motywu… W każdym razie Lieserl ląduje w słońcu, obserwuje je od wewnątrz, przekazuje ludziom dane. Po pewnym czasie odkrywa, że słońce zabijają fotinowe (czyli zbudowane z czarnej materii) ptaki, jest nimi coraz bardziej zainteresowana i to je bada. Nawet kiedy traci kontakt z ludźmi.
Drugi wątek to wyprawa „Wielkiej Północnej” (statku fazowego). Kierowniczką wyprawy zostaje inżynier Louise Ye Armonk, która brała udział w budowaniu statku i współpracowała ze słynnym Michaelem Poolem (słynnym z poprzednich części cyklu zapewne). Towarzyszą jej Mark Wu – były mąż, świetny socjotechnik, Garry Uvarov – doskonały lekarz i Sabrina Milpitas – inżynier, która ma ulepszyć projekty Louise. Celem misji jest wyprawa w przyszłość o pięć milionów lat (będzie trwała tysiąc lat) i powrót tunelem czasoprzestrzennym. O ile udało mi się zrozumieć po to, żeby ludzkość mogła się przenieść w przyszłość po inwazji xeelee (najinteligentniejszej rasy we wszechświecie) albo coś w tym guście.
Nie śledzimy jednak całej podróży, a zaraz po starcie przeskakujemy do chwili około 950 lat później. Milpitas nie żyje i nie wiemy, co się z nią stało, jednak żyje jej potomek, który rządzi ludźmi na pokładach. Z jednym z nich, Jutrzejszym Dniem, ma kłopoty, bo robotnik za dużo myśli. Garry Uvarov niezmiernie się zestarzał i jeździ na wózku. Mieszka w dżungli - miejscu odciętym od pokładów śluzami, gdzie żyją leśni ludzie, na których Uvarov prowadził eksperymenty nad nieśmiertelnością ludzkiej rasy. Leśni ludzie opiekują się nim, zwłaszcza Strugacz Strzał i jego córka Prządka Powrozów. Pewnej nocy Uvarov każe Strugaczowi wspiąć się na drzewo i opisać gwiazdy. Nie mają równikowej poświaty, więc Uvarov stwierdza, że podróż dobiegła końca, muszą dostać się przez pokłady do interfejsu i otworzyć tunel czasoprzestrzenny. Pomaga im Jutrzejszy Dzień. Jednak okazuje się, że do końca podróży zostało jeszcze jakieś 50 lat, a niebo nad dżunglą jest sztuczne. O tym wszystkim informuje Louise, która po podziale na statku (leśni ludzie i mieszkańcy pokładów) przeniosła się do „Wielkiej Brytanii” (statek, który jakoś był przyczepiony do „Północnej”) i tam żyła z wirtualem (projekcją?) Marka Wu, który jakiś czas temu umarł.
Potem mamy przeskok o te 50 lat i mieszkańcy „Wielkiej Północnej” spotykają się z Lieserl.
A gdzie ten tytułowy pierścień i czym jest? Pierścień jest gdzieś na granicy wszechświata i jest osławioną największą konstrukcją xeelee. Ma służyć za portal do równoległych wszechświatów? Tak to zrozumiałam. Ogólnie niewiele zrozumiałam z tej książki, bo była napakowana fizyczno-astronomicznymi terminami. A dla mnie fizyka jest jak czarna magia. Dodatkowo w zrozumieniu przeszkadzały mi przeskoki, miałam problem, żeby zorientować się, gdzie i kiedy dzieje się aktualna akcja.

Sama fabuła mogłaby być całkiem ciekawa, ale wydaje mi się potraktowana bardzo po macoszemu. Żaden wątek nie jest odpowiednio rozwinięty, szkoda, że nie wiadomo, jak i dlaczego umarli Milpitas i Mark Wu oraz w jaki sposób Uvarov oślepł. Domyślam się, że dokładna historia Michaela Poola jest opisama w którejś z wcześniejszych części, więc tego się nie czepiam. Ale fajnie byłoby też bliżej poznać Lieserl (opisane jest tylko kilka wybranych dni z jej ludzkiego życia). Ciekawi mnie też, co się stało z nią i Markiem pod koniec, na planecie, gdzie wysłali swoje kopie… Ogólnie fabuła mnie zaciekawiła, a została pominięta. No trudno – już wiem, że raczej nie będę czytać kolejnych książek Baxtera. W jego twórczości ograniczę się do skończenia cyklu o Długiej Ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz