poniedziałek, 6 czerwca 2016

Żniwa zła

Poprzednie części cyklu o Cormoranie Strike’u całkiem mi się podobały. Pani Rowling okazuje się dobrą pisarką nie tylko w literaturze dziecięco-młodzieżowej. I dobrze. Trochę musiałam poczekać zanim „Żniwa zła” pojawią się w mojej bibliotece, ale w końcu się doczekałam. W dodatku trafiła do tej biblioteki, którą mam najbliżej, więc bardzo wygodnie. Wypożyczyłam i wzięłam się za czytanie.



Akcja zaczyna się o tego, że Robin dostaje przesyłkę. Była przekonana, że to aparaty jednorazowe zamówione przez nią na wesele, jednak okazuje się, że to coś zupełnie innego. A dokładniej kobieca noga. Do sprawy wkracza policja. Okazuje się, że ktoś chce zastraszyć Strike’a, adresując przesyłkę do Robin. Detektyw ma trzech podejrzanych, jednak nieopatrznie początkowo rzuca zupełnie inne nazwisko – faceta, który wylądował przez niego w więzieniu. I to nim zajmuje się policja, ignorując trzy bardziej prawdopodobne według Strike’a sugestie.
Pierwszym podejrzanym jest Laing, który oberwał od Strike’a przy okazji walki bokserskiej. Drugi to Brockbank, przy którego oskarżeniu o molestowanie pomógł Strike. Ostatnim podejrzanym jest Whittaker, ojczym Strike’a, który został oskarżony o zabójstwo jego matki, jednak zarzuty zostały oddalone. Ponieważ policja skupiła się na innym podejrzanym Strike w ukryciu prowadzi własne śledztwo. Robin bardzo się w nie angażuje z dwóch powodów: w końcu to na nią została zaadresowana przesyłka i zerwała zaręczyny, więc musi się czymś zająć. Detektywi jeżdżą po różnych miastach, wypytując o podejrzanych i po kolei eliminując ich ze swojej listy. W pewnym momencie wydaje się, że żaden ze sprawdzanych mężczyzn nie może być winny.
Ciekawą rzeczą w tej powieści pani Rowling jest to, że pojawiają się rozdziały z punktu widzenia zbrodniarza – mężczyzny, który zabił już kilka osób, a teraz chce się zemścić na Strike’u za dawne krzywdy poprzez przesyłanie jego asystentce fragmentów ciał ofiar. To spojrzenie pozwala czytelnikowi dowiedzieć się więcej niż wiedzą detektywi i snuć własne śledztwo. Z dumą mogę powiedzieć, że domyśliłam się, kto jest mordercą. I bez dumy, że przez zręcznie poprowadzoną narrację zdążyłam też zrezygnować ze swojego domysłu. Nie podam oczywiście rozwiązania śledztwa, ale powiem, że ukarana została więcej niż jedna osoba.

Książka po raz kolejny bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją bardzo szybko, bo jest dobrze napisana (przetłumaczona) i wciągająca. Podążanie za śledztwem sprawiało przyjemność i stanowiło lekką gimnastykę dla umysłu. Tym razem nie miałam obaw takich, jak w drugiej części, ale jestem pewna, że to nie jest jeszcze koniec cyklu. I jestem też bardzo ciekawa, jak życia Cormorana i Robin potoczą się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz