Dawno temu (jakieś 7 lat) o tej książce było bardzo głośno.
Głównie ze względu na reklamę, że kto przeczytał tę książkę, nie pożył długo.
Też byłam jej wtedy ciekawa, ale nie chciałam korzystać z dobrodziejstw
bibliotek, a pieniądze wolałam wydać na kolejnego Pratchetta. W tym roku
przypomniała mi się i pomyślałam, że może wezmę ją do wyzwania. W końcu
wielkimi literami ma na okładce napisane „Anonim”. Niestety, jest to tylko
pseudonim artystyczny autora, a na lubimyczytac.pl jest nawet podane jego prawdziwe
nazwisko… Do wyzwania więc się nie nadała, ale ponieważ już je kończyłam to i
tak wzięłam tę książkę z biblioteki (i jej drugą część).
Na tym blogu znajdziesz recenzje książek,
które przeczytałam, filmów, może nawet gier
- produktów, które sprawiają mi przyjemność
w wolnym czasie! Nie spodziewaj się jednak
"mądrych" i modnych książek. Co przeczytam,
o tym napiszę, a czytam głównie fantastykę.
Oczywiście inne gatunki też się pojawią.
Ostrzegam, że mogę spoilerować!
Ale postaram się to wcześniej zaznaczyć ;)
cóż więcej...? Miłego czytania!
piątek, 20 listopada 2015
poniedziałek, 16 listopada 2015
Błękitny labirynt
Skoro i tak musiałam iść do biblioteki, to głupotą byłoby
nie sprawdzić, czy mają najnowszą książkę Prestona i Childa. Szczęście mi
dopisało i okazało się, że mają (wcześniej była tylko w jednej bibliotece,
która była mi średnio po drodze). Zatem oddałam trzy książki, a wróciłam do
domu z kolejnymi sześcioma… „Błękitny labirynt” nie był pierwszy w kolejce, ale
nie mogłam się go doczekać. I w sumie miałam rację…
piątek, 13 listopada 2015
Morderstwo to nic trudnego
Wyzwanie skończone, ale to wcale nie oznacza końca czytania
na ten rok! Wręcz mogę zabrać się za książki, które nie pasowały mi do żadnej niezajętej
karty, a które chciałam przeczytać. Jedną z nich jest „Morderstwo to nic
trudnego” Agathy Christie. Czytałam wcześniej kilka jej opowiadań, może nawet
którąś powieść. Uznałam to za przyjemną, odprężającą lekturę, aczkolwiek
miejscami nieco naiwną (częściowo pewnie też ze względu na różnice między
czasami autorki i obecnymi). Jakiś czas temu (już parę miesięcy) na którejś
facebookowej grupie ktoś zapytał o tytuł powieści. Powieści, w której to
autor/czytelnik okazuje się mordercą. Nie jestem pewna, czy to było dokładnie
tak, ale zaintrygowało mnie to. I to bardzo! Padło kilka tytułów, które kolejno
były obalane przez następnych komentujących. Niestety musiałam wyjść z domu, a
w tym czasie post i cała dyskusja zostały skasowane. Nie wiem, czy pytający
otrzymał odpowiedź i nie udało mi się zapamiętać więcej tytułów. A szkoda, bo
niektóre wyglądały na ciekawe. Wryła mi się jednak w pamięć ta Agatha Christie,
a teraz wreszcie mogłam ją przeczytać, nie opóźniając wyzwania.
czwartek, 5 listopada 2015
Podsumowanie
Cóż, przeczytałam 52 książki. Czyli ukończyłam wyzwanie
(wow, to chyba jedno z nielicznych moich postanowień noworocznych, które udało
mi się spełnić. W życiu, nie w tym roku), nieco zmodyfikowane. Bez tych
modyfikacji albo bym nie dała rady albo bym się bardzo męczyła. A przecież
czytanie ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem (pozdrawiam tych, co
wybierają lektury szkolne). Mimo to niektóre pozycje zmusiły mnie do poszukiwań
i spróbowania czegoś nowego, częściowo było to całkiem przyjemne doświadczenie.
Jak może ktoś zauważył, nie przeczytałam też niektórych książek, które sobie
zaplanowałam (mąż dopiero niedawno udostępnił Wiedźmina), ale rok się jeszcze
nie skończył, a książki raczej nigdzie nie uciekną… Najwyżej będę je gonić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)