piątek, 20 listopada 2015

Księga bez tytułu

Dawno temu (jakieś 7 lat) o tej książce było bardzo głośno. Głównie ze względu na reklamę, że kto przeczytał tę książkę, nie pożył długo. Też byłam jej wtedy ciekawa, ale nie chciałam korzystać z dobrodziejstw bibliotek, a pieniądze wolałam wydać na kolejnego Pratchetta. W tym roku przypomniała mi się i pomyślałam, że może wezmę ją do wyzwania. W końcu wielkimi literami ma na okładce napisane „Anonim”. Niestety, jest to tylko pseudonim artystyczny autora, a na lubimyczytac.pl jest nawet podane jego prawdziwe nazwisko… Do wyzwania więc się nie nadała, ale ponieważ już je kończyłam to i tak wzięłam tę książkę z biblioteki (i jej drugą część).


poniedziałek, 16 listopada 2015

Błękitny labirynt

Skoro i tak musiałam iść do biblioteki, to głupotą byłoby nie sprawdzić, czy mają najnowszą książkę Prestona i Childa. Szczęście mi dopisało i okazało się, że mają (wcześniej była tylko w jednej bibliotece, która była mi średnio po drodze). Zatem oddałam trzy książki, a wróciłam do domu z kolejnymi sześcioma… „Błękitny labirynt” nie był pierwszy w kolejce, ale nie mogłam się go doczekać. I w sumie miałam rację…

piątek, 13 listopada 2015

Morderstwo to nic trudnego

Wyzwanie skończone, ale to wcale nie oznacza końca czytania na ten rok! Wręcz mogę zabrać się za książki, które nie pasowały mi do żadnej niezajętej karty, a które chciałam przeczytać. Jedną z nich jest „Morderstwo to nic trudnego” Agathy Christie. Czytałam wcześniej kilka jej opowiadań, może nawet którąś powieść. Uznałam to za przyjemną, odprężającą lekturę, aczkolwiek miejscami nieco naiwną (częściowo pewnie też ze względu na różnice między czasami autorki i obecnymi). Jakiś czas temu (już parę miesięcy) na którejś facebookowej grupie ktoś zapytał o tytuł powieści. Powieści, w której to autor/czytelnik okazuje się mordercą. Nie jestem pewna, czy to było dokładnie tak, ale zaintrygowało mnie to. I to bardzo! Padło kilka tytułów, które kolejno były obalane przez następnych komentujących. Niestety musiałam wyjść z domu, a w tym czasie post i cała dyskusja zostały skasowane. Nie wiem, czy pytający otrzymał odpowiedź i nie udało mi się zapamiętać więcej tytułów. A szkoda, bo niektóre wyglądały na ciekawe. Wryła mi się jednak w pamięć ta Agatha Christie, a teraz wreszcie mogłam ją przeczytać, nie opóźniając wyzwania.

czwartek, 5 listopada 2015

Podsumowanie

Cóż, przeczytałam 52 książki. Czyli ukończyłam wyzwanie (wow, to chyba jedno z nielicznych moich postanowień noworocznych, które udało mi się spełnić. W życiu, nie w tym roku), nieco zmodyfikowane. Bez tych modyfikacji albo bym nie dała rady albo bym się bardzo męczyła. A przecież czytanie ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem (pozdrawiam tych, co wybierają lektury szkolne). Mimo to niektóre pozycje zmusiły mnie do poszukiwań i spróbowania czegoś nowego, częściowo było to całkiem przyjemne doświadczenie. Jak może ktoś zauważył, nie przeczytałam też niektórych książek, które sobie zaplanowałam (mąż dopiero niedawno udostępnił Wiedźmina), ale rok się jeszcze nie skończył, a książki raczej nigdzie nie uciekną… Najwyżej będę je gonić.