Dawno temu (jakieś 7 lat) o tej książce było bardzo głośno.
Głównie ze względu na reklamę, że kto przeczytał tę książkę, nie pożył długo.
Też byłam jej wtedy ciekawa, ale nie chciałam korzystać z dobrodziejstw
bibliotek, a pieniądze wolałam wydać na kolejnego Pratchetta. W tym roku
przypomniała mi się i pomyślałam, że może wezmę ją do wyzwania. W końcu
wielkimi literami ma na okładce napisane „Anonim”. Niestety, jest to tylko
pseudonim artystyczny autora, a na lubimyczytac.pl jest nawet podane jego prawdziwe
nazwisko… Do wyzwania więc się nie nadała, ale ponieważ już je kończyłam to i
tak wzięłam tę książkę z biblioteki (i jej drugą część).
Akcja powieści dzieje się w czasach mniej więcej
współczesnych, gdzieś w Stanach Zjednoczonych (tak się domyślam), w małym
miasteczku Santa Mondega. Na początku dowiadujemy się, że pięć lat wcześniej w
miejscowym barze pojawił się gość, który zamówił szklankę bourbonu. Miejscowi
nie lubili obcych, więc od razu się do niego przyczepili, a on po wypiciu
alkoholu rozstrzelał wszystkich. Poza barmanem Sanchezem (w barze, gdzie był
chwilę wcześniej nie oszczędził nikogo). Gość był nazywany Bourbon Kidem (ciekawe,
dlaczego…) i po masakrze zniknął na kolejne pięć lat, gdy miało nastąpić
następne zaćmienie słońca (w tym miasteczku zdarzało się to co 5 lat właśnie).
W czasie akcji książki dowiadujemy się, że w miasteczku zaczynają ginąć ludzie,
ich zwłoki są znajdywane z wyrwanymi językami i bez oczu. Wielu miejscowych
oskarża o zbrodnie Bourbon Kida.
W związku ze zbrodniami do miasteczka przyjeżdża policjant
Miles Jensen z biura do spraw paranormalnych, który ma rozwiązać tę sprawę.
Okazuje się, że rząd podejrzewa, iż w Santa Mondega żyją wampiry i to wszystko
może być ich sprawką. Jensen zostaje przydzielony do emerytowanego policjanta
Somersa, który wraca do służby ze względu na tę sprawę – wierzy, że całe zło w
miasteczku jest spowodowane przez Bourbon Kida.
Kolejnymi postaciami, które poznajemy są Kyle i Peto – dwaj mnisi
hubalanie, którzy zostają wysłani przez swojego przełożonego (ojca Tanosa), aby
odzyskać Oko Księżyca – tajemniczy kamień dający ogromną moc (min. nieśmiertelność),
który został wykradziony podczas masakry na wyspie Hubal. Reguła zakonu jest
bardzo rygorystyczna – mnichom nie wolno pić, palić, przeklinać itp., dlatego
Kyle’owi i Peto bardzo trudno jest się odnaleźć w Santa Mondega, gdzie
mieszkańcy raczej nie są mili (takie typowe miasteczko z dzikiego zachodu).
Tak w ogóle to okazuje się, że wszyscy szukają tego
nieszczęsnego Oka Księżyca. Początkowo ma je łowca nagród Jefe, który chce je
zwyczajnie sprzedać. W barze Sancheza poznaje jednak miejscowego… hm, drobnego
pijaczka i złodziejaszka Marcusa Gnidę (nazwisko mówi samo za siebie), który po
długiej libacji okrada nowego znajomego. Jednak zamiast od razu uciekać jak
najdalej zatrzymuje się w najdroższym hotelu w miasteczku. I tam z kolei
zostaje okradziony przez pokojówkę Kacy i jej chłopaka recepcjonistę Dantego.
Dlatego, kiedy do jego pokoju przychodzi zabójca w stroju Elvisa, Marcus Gnida
nie ma przy sobie kamienia i zostaje niezwykle brutalnie zabity.
Zarysowałam mniej więcej główną problematykę powieści.
Czytelnik wie, kto i dlaczego popełnia niektóre morderstwa, ale inne pozostają
dla niego tajemnicą. Zwłaszcza morderstwo brata i bratowej Sancheza. Co chwilę
pojawia nam się jakiś trop, niby wszystko się ze sobą wiąże, ale… w sumie to
nic nie wiadomo. Ja próbowałam rozgryźć, kto jest Bourbon Kidem i kto popełnia
te morderstwa z wyrwanym językiem. Bo że nie jest to Bourbon Kid akurat było
oczywiste.
A o co właściwie chodzi z tym, że ci co przeczytali książkę
mogą już nie ujrzeć światła dziennego? Otóż wszystkie ofiary, z powodu których
przyjechał do Santa Mondega Jensen, łączyła jedna rzecz – wypożyczyli lub po
prostu czytali w bibliotece książkę, która nie miała tytułu a jej autor był
nieznany. Dla tych, co się boją, wyjaśnię od razu, że to nie jest powieść,
którą trzyma w rękach czytelnik (podana jest treść tamtej księgi).
Tak czy inaczej – książka okazała się bardzo dobra. A na
pewno lepsza niż się spodziewałam. I przede wszystkim bardzo zaskakująca pod
koniec. Nie powiem nic więcej – to trzeba przeczytać ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz