piątek, 20 listopada 2015

Księga bez tytułu

Dawno temu (jakieś 7 lat) o tej książce było bardzo głośno. Głównie ze względu na reklamę, że kto przeczytał tę książkę, nie pożył długo. Też byłam jej wtedy ciekawa, ale nie chciałam korzystać z dobrodziejstw bibliotek, a pieniądze wolałam wydać na kolejnego Pratchetta. W tym roku przypomniała mi się i pomyślałam, że może wezmę ją do wyzwania. W końcu wielkimi literami ma na okładce napisane „Anonim”. Niestety, jest to tylko pseudonim artystyczny autora, a na lubimyczytac.pl jest nawet podane jego prawdziwe nazwisko… Do wyzwania więc się nie nadała, ale ponieważ już je kończyłam to i tak wzięłam tę książkę z biblioteki (i jej drugą część).



Akcja powieści dzieje się w czasach mniej więcej współczesnych, gdzieś w Stanach Zjednoczonych (tak się domyślam), w małym miasteczku Santa Mondega. Na początku dowiadujemy się, że pięć lat wcześniej w miejscowym barze pojawił się gość, który zamówił szklankę bourbonu. Miejscowi nie lubili obcych, więc od razu się do niego przyczepili, a on po wypiciu alkoholu rozstrzelał wszystkich. Poza barmanem Sanchezem (w barze, gdzie był chwilę wcześniej nie oszczędził nikogo). Gość był nazywany Bourbon Kidem (ciekawe, dlaczego…) i po masakrze zniknął na kolejne pięć lat, gdy miało nastąpić następne zaćmienie słońca (w tym miasteczku zdarzało się to co 5 lat właśnie). W czasie akcji książki dowiadujemy się, że w miasteczku zaczynają ginąć ludzie, ich zwłoki są znajdywane z wyrwanymi językami i bez oczu. Wielu miejscowych oskarża o zbrodnie Bourbon Kida.
W związku ze zbrodniami do miasteczka przyjeżdża policjant Miles Jensen z biura do spraw paranormalnych, który ma rozwiązać tę sprawę. Okazuje się, że rząd podejrzewa, iż w Santa Mondega żyją wampiry i to wszystko może być ich sprawką. Jensen zostaje przydzielony do emerytowanego policjanta Somersa, który wraca do służby ze względu na tę sprawę – wierzy, że całe zło w miasteczku jest spowodowane przez Bourbon Kida.
Kolejnymi postaciami, które poznajemy są Kyle i Peto – dwaj mnisi hubalanie, którzy zostają wysłani przez swojego przełożonego (ojca Tanosa), aby odzyskać Oko Księżyca – tajemniczy kamień dający ogromną moc (min. nieśmiertelność), który został wykradziony podczas masakry na wyspie Hubal. Reguła zakonu jest bardzo rygorystyczna – mnichom nie wolno pić, palić, przeklinać itp., dlatego Kyle’owi i Peto bardzo trudno jest się odnaleźć w Santa Mondega, gdzie mieszkańcy raczej nie są mili (takie typowe miasteczko z dzikiego zachodu).
Tak w ogóle to okazuje się, że wszyscy szukają tego nieszczęsnego Oka Księżyca. Początkowo ma je łowca nagród Jefe, który chce je zwyczajnie sprzedać. W barze Sancheza poznaje jednak miejscowego… hm, drobnego pijaczka i złodziejaszka Marcusa Gnidę (nazwisko mówi samo za siebie), który po długiej libacji okrada nowego znajomego. Jednak zamiast od razu uciekać jak najdalej zatrzymuje się w najdroższym hotelu w miasteczku. I tam z kolei zostaje okradziony przez pokojówkę Kacy i jej chłopaka recepcjonistę Dantego. Dlatego, kiedy do jego pokoju przychodzi zabójca w stroju Elvisa, Marcus Gnida nie ma przy sobie kamienia i zostaje niezwykle brutalnie zabity.
Zarysowałam mniej więcej główną problematykę powieści. Czytelnik wie, kto i dlaczego popełnia niektóre morderstwa, ale inne pozostają dla niego tajemnicą. Zwłaszcza morderstwo brata i bratowej Sancheza. Co chwilę pojawia nam się jakiś trop, niby wszystko się ze sobą wiąże, ale… w sumie to nic nie wiadomo. Ja próbowałam rozgryźć, kto jest Bourbon Kidem i kto popełnia te morderstwa z wyrwanym językiem. Bo że nie jest to Bourbon Kid akurat było oczywiste.
A o co właściwie chodzi z tym, że ci co przeczytali książkę mogą już nie ujrzeć światła dziennego? Otóż wszystkie ofiary, z powodu których przyjechał do Santa Mondega Jensen, łączyła jedna rzecz – wypożyczyli lub po prostu czytali w bibliotece książkę, która nie miała tytułu a jej autor był nieznany. Dla tych, co się boją, wyjaśnię od razu, że to nie jest powieść, którą trzyma w rękach czytelnik (podana jest treść tamtej księgi).

Tak czy inaczej – książka okazała się bardzo dobra. A na pewno lepsza niż się spodziewałam. I przede wszystkim bardzo zaskakująca pod koniec. Nie powiem nic więcej – to trzeba przeczytać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz