wtorek, 26 lipca 2016

Arsen Lupin. Zbrodnia w zamku, Tajemnica królowej

Jakiś czas temu zaczęłam tworzyć sobie listę książek, które wypada przeczytać. Piszę, że zaczęłam, bo wciąż ją tworzę i dopisuję kolejne pozycje, jak na coś wpadnę. Uznałam, że twórczość Maurice’a Leblanca należy znać tak, jak opowieści o Sherlocku Holmesie. W końcu od dzieciństwa słyszałam o Arsenie Lupinie, pamiętam, że były jakieś bajki i w ogóle jest to postać z tych, które „wszyscy znają”. A chyba niewielu czytało. Dlatego ja postanowiłam to nadrobić i przeczytać coś o tym najsłynniejszym włamywaczu-dżentelmenie.


poniedziałek, 18 lipca 2016

Clariel

Dawno temu, jak jeszcze istniało grono (kto jest tak stary jak ja i jeszcze je pamięta?), wpadłam przypadkiem na postać Moggeta. Postanowilam zobazyc, z jakiej to książki i ją przeczytać. Okazało się że kot pochodzi z trylogii „Sabriel: „Lirael” „Abhorsen” wypożyczyłam i przeczytałam je wtedy, a w zeszłym roku udało mi się nawet kupić wszystkie trzy w okazyjnej cenie. A potem odkryłam, że Garth Nix napisał prequel i zapragnęłam go posiąść. Książkę dostałam na Święta i tak sobie stała na półce i czekała aż nabiorę na nią chęci. A moment ten przyszedł na początku lipca.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Pasterska korona

W zeszłym roku po 12. marca starałam się nie wchodzić na facebooka. Ułatwiła mi to obecność na

IEMie, ale i tak co chwilę widziałam gdzieś wieści, że Pratchett nie żyje. W tym roku 12. marca spędziłam w szpitalu, bo poprzedniego dnia o 22.33 urodziłam córkę. Też nie zaglądałam za dużo na facebooka, ale tym razem dlatego, że miałam słabą baterię w telefonie, a nie wzięłam ładowarki. Ale i tak jeszcze przez kilka dni pojawiały się posty wspominające mojego ulubionego autora. No i zapowiedzi jego ostatniej książki „Pasterskiej korony”. Ostatniego tomu Świata Dysku.
W styczniu albo lutym tego roku przeczytałam pierwszą opinię o tej książce. Przeczytałam też coś, co uznałam za podły spoiler i zniechęciło do czytania. No ale jestem uzależniona, kupiłam książkę, jak tylko okazało się, że nie wygrałam jej w żadnym konkursie. Poleżała chwilę na półce aż skończyłam „Władców świtu” i dojrzałam do decyzji, że jestem gotowa. I nie spodoba mi się to, co przeczytam.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Władcy świtu

Moja twórczość po ponad roku od zakończenia konkursu (ukłony dla dj jajka :D ) została doceniona. Napisałam humorystyczne opowiadanie science fiction (link). Za science uważam tam, jak zresztą ktoś zauważył w komentarzach, jednostkę chorobową i podanie, co w mózgu atakuje. Myślę, że wyszło nieźle, chociaż mogło być lepiej. Pewnie zawsze tak będę mówić, nawet jeśli dostałabym literacką nagrodę Nobla ;) W każdym razie udało mi się zaliczyć do grona zwycięzców i otrzymałam pięć książek z serii Horyzonty Zdarzeń. Postawiłam je na półkę, popatrzyłam na nie… Żadnego autora nie znałam (tylko ze słyszenia, ale nie czytałam nic), więc wzięłam po prostu pierwszą z brzegu. No i padło na „Władców świtu” Andrzeja Zimniaka.