Dawno temu, jak jeszcze istniało grono (kto jest tak stary
jak ja i jeszcze je pamięta?), wpadłam przypadkiem na postać Moggeta.
Postanowilam zobazyc, z jakiej to książki i ją przeczytać. Okazało się że kot
pochodzi z trylogii „Sabriel: „Lirael” „Abhorsen” wypożyczyłam i przeczytałam
je wtedy, a w zeszłym roku udało mi się nawet kupić wszystkie trzy w okazyjnej
cenie. A potem odkryłam, że Garth Nix napisał prequel i zapragnęłam go posiąść.
Książkę dostałam na Święta i tak sobie stała na półce i czekała aż nabiorę na
nią chęci. A moment ten przyszedł na początku lipca.
Clariel jest młodą kobietą, pod koniec wieku nastoletniego,
córką bardzo słynnej i utalentowanej złotniczki i jej mniej utalentowanego
męża. Ze względu na zdolności Jaciel cała rodzina przenosi się do stolicy kraju
– Belisaere – gdzie została przyjęta do Wysokiego Cechu Złotników (po prostu
jest to bardziej prestiżowe). Clariel się to nie podoba – kochała swoje życie
na prowincji, żyjącą niedaleko ciotkę (która pozwalała jej robić, na co miała
ochotę) oraz przede wszystkim Wielki Las. Marzeniem dziewczyny było zostać
Pogranicznikiem albo myśliwym i żyć w Wielkim Lesie z dala od większości ludzi.
Rodzice nie pozwolili jej jednak zostać, zabrali ją ze sobą do miasta. A co
gorsza posłali do szkoły dla elity, kazali ubierać się jak przystało na członka
rodziny cechowej (czyli odpada strój myśliwski) i zaplanowali dla niej
małżeństwo.
Wydawałoby się więc, że jest to książka o rozterkach dziewczyny,
która ma inne plany na życie niż jej rodzice. I z jednej strony tak jest, bo
bohaterka bardzo często powtarza, że chce wrócić na prowincję. Z tego
pragnienia też wynika ten drugi rys książki.
Clariel jest spokrewniona z Królem, Abhorsenami (tacy dobrzy
nekromanci) i Clayrami (przewidują przyszłość), więc już z samego urodzenia należy
do elity. Być może dlatego od razu ma miejsce sfingowany zamach na nią, który
ma na celu pokazać siłę cechów biedniejszym mieszczanom. Okazuje się, że „zamachowcem”
jest jej kuzyn Aronzo (syn mistrza cechu złotników), którego poznaje w
Akademii. Chłopak jest bardzo przystojny i pewny siebie, ale chamski i
arogancki. Clariel szybko zaczyna pałać do niego nienawiścią. Z drugiej strony
poznaje innego kuzyna Belatiela, który chce zostać Abhorsenem. Jego obdarza
sympatią i szybko się zaprzyjaźniają. Bel próbuje wprowadzić kuzynkę w
wielkomiejski świat i sprawy związane z magią Kodeksu (dobra magia, w
przeciwieństwie do Wolnej Magii).
Po nudnych zajęciach w Akademii Clariel udaje się na
spotkanie z magistrem Kargrinem, który ma ją uczyć magii Kodeksu. Znając
rodowód dziewczyny, mag składa jej propozycję – pomoże schwytać istotę Wolnej
Magii, która panoszy się w okolicy, a w zamian on wesprze jej ucieczkę z miasta
i da pieniądze na rozpoczęcie życia w Wielkim Lesie. Clariel zgadza się bez
wahania i następnego ranka razem ze swoim ochroniarzem Robanem, magistrem,
Belem i kapitan straży królewskiej Gullaine wyruszają na polowanie. Niestety
zostają złapani w pułapkę i tylko dzięki furii berserka Clariel uda się
powstrzymać istotę przed zabiciem jej i Bela. Oboje jednak odnoszą spore
obrażenia.
Potem akcja zaczyna przyśpieszać: Clariel odwiedza Króla,
dostaje podarunek krewniaczy, idzie na kolację do Rządcy i jego syna Aronza, dzieją
się nieprzyjemne rzeczy, pogoń, ucieczka, uwięzienie… To tak w skrócie.
Ogólnie pierwsza połowa książki jakoś się wlecze. To znaczy
czyta się dobrze, ale przez ponad dwieście stron właściwie nic się nie dzieje.
Z kolei w drugiej części wydaje mi się, że dzieje się dużo więcej i szybciej. A
miejsca w książce zajmuje to tyle samo, co rozmyślania o powrocie do Wielkiego
Lasu. No i w tej drugiej części pojawia się Mogget.
Na pewno pozytywnie zaskoczyło mnie życie uczuciowe Clariel,
chociaż dziewczyna wydawała się nieco niedojrzała emocjonalnie. Ale może to
kwestia tego, że była berserkiem? W każdym razie nie wszystko jest w książce
proste do przewidzenia i napisane pod szablon. A to na pewno plus.
Początkowo planowałam przeczytać „Clariel” i wziąć się za
coś następnego, ale teraz rozważam przeczytanie jeszcze raz trylogii. Trochę z
niej pamiętam, ale w sumie klimat jest fajny i pamiętam, że czytało się dobrze.
A w posłowiu wyczytałam teraz, że Clariel pojawia się w trylogii (przyznam, że
nie pamiętam wspomnianej postaci). Jeszcze nie zdecydowałam, kiedy, ale na
pewno niedługo przeczytam trylogię jeszcze raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz