sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie 2016

Niestety w tym roku nie udało mi się przeczytać 52 książek, mimo najszczerszych chęci. I czuję potrzebę, żeby sama przed sobą (ale też przed moimi widmowymi czytelnikami) się usprawiedliwić.

piątek, 30 grudnia 2016

Zaginiony symbol

Filmu na podstawie tej części nie oglądałam i okazuje się, ze nic dziwnego – jeszcze go nie ma. O dziwo, „Inferno” już jest, czyli filmowcy znowu pokręcili kolejność. Dalej nie wiem, dlaczego. Ale ja czytam zgodnie z kolejnością z Wikipedii i lubimyczytac. Przy okazji tej książki wypróbowałam jeszcze jedną ciekawą rzecz, prezent bożonarodzeniowy – kindla. To mój pierwszy czytnik i dlatego też postanowiłam nie iść do biblioteki, a sięgnąć po e-booka i poświęcę temu osobną notkę.


wtorek, 27 grudnia 2016

Anioły i demony

Jak zapowiedziałam, tak zrobiłam – po przeczytaniu „Kodu Leonarda da Vinci” od razu wzięłam się za drugi tom cyklu. Obie książki wzięłam z biblioteki za jednym zamachem, więc nie musiałam urządzać nowej wyprawy dalej niż do szafki. Tym chętniej się za to wzięłam, że pierwszy tom mi się podobał i naprawdę dobrze było przeczytać coś lekkiego i przyjemnego po „Tessie”. Miałam nadzieję na dobrą passę w tej serii.


wtorek, 13 grudnia 2016

Kod Leonarda da Vinci

Moja pierwsza styczność z tą książką miała miejsce jakoś niedługo po tym, jak ukazała się ona w Polsce. Było o niej głośno i moja mama ją od kogoś pożyczyła. Spojrzałam wtedy na nią, prychnęłam i zabrałam się za coś innego. Możliwe, że za któregoś Pratchetta. Jakiś czas temu obejrzałam film na podstawie tej książki. Spodobał mi się i uznałam, że może jednak warto będzie przeczytać. Znajomy zdziwił się, że film zachęcił mnie do lektury, ale według mnie wcale nie był zły. Tak czy siak wreszcie zabrałam się za powieść.


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Sztuka Świata Dysku

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Pratchettem rozważałam kupno tej książki, ale jakoś się nie złożyło. Teraz, kiedy jestem jego ogromną fanką, postanowiłam mieć wszystko z jego nazwiskiem na okładce. Nie polowałam na „Sztukę…” tak jak na „Ostatniego bohatera”, ale co jakiś czas szukałam jej w internecie. Aż pewnego wieczoru przypadkiem dostałam propozycję sprzedaży od znajomej znajomej. Dziewczyna kupiła książkę kiedyś, ale często się przeprowadza i w sumie nie czuje potrzeby posiadania książek, którą czuję ja. Więc zaproponowała, że mi ją odsprzeda, a ja z chęcią przystałam. I tak (po roku od tego ustalenia) „Sztuka Świata Dysku” znalazła się na mojej półce.