Niestety w tym roku nie udało mi się przeczytać 52 książek,
mimo najszczerszych chęci. I czuję potrzebę, żeby sama przed sobą (ale też
przed moimi widmowymi czytelnikami) się usprawiedliwić.
No więc przede wszystkim w marcu urodziłam córkę. Przez
pierwsze trzy miesiące byłam praktycznie jak zombie. Byłam mocno niewyspana i
każdą wolną chwilę wykorzystywałam na sen. Czytałam głównie podczas karmienia,
ale nie zawsze było to możliwe: a to byliśmy gdzieś i nie miałam książki, a to
była noc i nie włączałam lampki, bo okazało się, że mała nie chce przy niej
zasypiać (sen>zabicie nudy podczas karmienia), a to postanowiliśmy coś razem
obejrzeć… No i nie było tego czytania bardzo dużo.
Po tych trzech miesiącach córa zaczęła lepiej spać, a ja
mogłam czasem wygosdpodarować parędziesiąt minut na kąpiel z książką. Ale
niestety wtedy też zaczęłam trafiać na straszliwie dłużące się książki (zaczęło
się od „Władców świtu”). Tak źle mi się je czytało, że czasem zamiast książki
wolałam wziąć gazetę („Fantastykę”, którą i tak normalnie czytuję, ale zwykle
opowiadania sobie zostawiam na lepsze czasy) albo nawet wejść na forum
internetowe i czytać, jacy ludzie są głupi (bez urazy, po prostu dla
rozluźnienia lubię czytać właśnie głupie tematy, z których można się pośmiać).
No i trzy takie książki tak naprawdę oznaczają już prawie trzy miesiące
czytania w plecy…
Ostatnim powodem jest to, że w listopadzie dostałam pracę.
Część czasu, który wcześniej poświęcałam czytaniu teraz muszę wykorzystać na
przygotowanie do lekcji (tego czasu akurat dużo nie jest) no i dojazd do pracy
i samą pracę (to już są 3-4 godziny każdorazowo). Na szczęście mogę sobie
czytać w komunikacji miejskiej (o ile nie zapomnę książki) i na przerwach.
Na Święta mąż zrobił mi miły prezent i kupił kindla, czym
sprawił, że czytam również podczas nocnych karmień (przerzuciłam się z czytania
forum na telefonie). To na pewno przyspieszy moje czytanie w przyszłym roku, bo
raz, że będę mogła czytać w nocy, a dwa nawet jak będę czytać coś bardzo
grubego to kindle zawsze waży tyle samo, niezależnie od zawartości, więc będę
mogła zawsze mieć książkę ze sobą (co z „Ziemiomorzem” z zeszłego roku było
niemożliwe).
No i koniec usprawiedliwień, przejdźmy do podsumowania
właściwego.
1.
Rzeczy ulotne: cuda i zmyślenia
2.
Amerykańscy bogowie
3.
Miecz Gideona
4.
Trup Gideona
5.
Zaginiona wyspa
6.
Przesilenie
7.
Folklor świata Dysku
8.
Kiksy klawiatury
9.
Podróże Guliwera
10. Latająca
gospoda
11. Człowiek
z Wysokiego Zamku
12. Smocze
zęby
13. Po
drugiej stronie kartki
14. Długa
Utopia
15. Pięćdziesiąt
twarzy Greya
16. Ciemniejsza
strona Greya
17. Nowe
oblicze Greya
18. Pierścień
19. Żniwa
zła
20. Grey
21. Tata
w budowie
22. Władcy
świtu
23. Pasterska
korona
24. Clariel
25. Arsen
Lupin. Zbrodnia w zamku. Tajemnica królowej
26. Kobieta
w bieli Wilkie Collins 5 karo
27. Rip
van Winkle
28. Źli
ludzie
29. Księga
rzeczy utraconych
30. Zawód:
Wiedźma, część 1
31. Zawód:
Wiedźma, część 2
32. Wiedźma
opiekunka, część 1
33. Wiedźma
opiekunka, część 2
34. Wiedźma
naczelna
35. Terry
Pratchett życie i praca z magią w tle
36. Rozważna
i romantyczna
37. Tessa
d’Urberville. Historia kobiety czystej
38. Sztuka
świata Dysku
39. Kod
Leonarda da Vinci
40. Anioły
i demony
41. Zaginiony
symbol
W tym roku udało mi się przeczytać 41 książek. Część z nich
planowałam już dawno i wreszcie się za nie wzięłam (2, 9, 11, 15-17, 25, 26,
27, 29-34, 36, 39-41), część wynikła mi z innych powodów (z innych książek,
rzuciły się na mnie, itp.) (10, 18, 28, 37). Niektóre bardzo mnie zawiodły i
wiem, że już nigdy do nich nie wrócę i nie będę się z nimi męczyć (9, 12, 18,
22, 27, 37). A inne pozytywnie zaskoczyły (np. 36 i 38).
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się przeczytać
więcej, a przynajmniej lepsze książki. Na razie w planach mam dokończenie cyklu
o Langdonie i książki, które dostałam pod choinkę, a resztę się zobaczy.
Szczęśliwego, zaczytanego Nowego Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz