Filmu na podstawie tej części nie oglądałam i okazuje się,
ze nic dziwnego – jeszcze go nie ma. O dziwo, „Inferno” już jest, czyli filmowcy
znowu pokręcili kolejność. Dalej nie wiem, dlaczego. Ale ja czytam zgodnie z
kolejnością z Wikipedii i lubimyczytac. Przy okazji tej książki wypróbowałam jeszcze
jedną ciekawą rzecz, prezent bożonarodzeniowy – kindla. To mój pierwszy czytnik
i dlatego też postanowiłam nie iść do biblioteki, a sięgnąć po e-booka i poświęcę
temu osobną notkę.
Tym razem akcja trwa jeszcze krócej, bo jakieś 5 godzin.
Niewiele przed 19 Langdon przybywa do Waszyngtonu i jedzie do Kapitolu, gdzie
na prośbę (wyrażoną przez asystenta tego samego ranka) swojego przyjaciela Petera
Solomona ma wygłosić wykład. Na miejscu okazuje się jednak, że żaden wykład nie
jest planowany, a w rotundzie budowli zostaje odnaleziona odcięta dłoń. Dłoń
Petera Solomona. Langdon błyskotliwie domyśla się, że został sprowadzony do
stolicy (i zabrał ze sobą pakunek powierzony kiedyś prze Solomona) podstępem i
teraz chce pomóc swojemu przyjacielowi, który jest w niebezpieczeństwie. Po
telefonie porywacza dowiaduje się, że ma czas do północy aby odkryć tajemnicę i
wskazać mu drogę do masońskiego skarbu. W międzyczasie szef ochrony i
dyrektorka Biura Bezpieczeństwa CIA chcą go przesłuchać i wykorzystać do tego
samego co porywacz, jednak w celu ochrony bezpieczeństwa narodowego. Po
tatuażach na odciętej dłoni trafiają do masońskiej komnaty zadumy w podziemiach
Kapitolu. No i wtedy zaczyna się zabawa. Do komnaty wpada Warren Bellamy, który
unieszkodliwia towarzystwo i wyprowadza Langdona. Bellamy chce pomóc Langdonowi
w rozwiązaniu zagadki (sam jest ważnym masonem) i uratowaniu Solomona.
Do tego mamy siostrę Solomona Katherine, która zajmuje się
noetyką i osiąga w tej dziedzinie sukcesy. Okazuje się, że z nią również
skontaktował się porywacz, jednak dla niej udawał lekarza Petera. Swoją
manipulacją skłonił Katherine, żeby zaprosiła go do swojego laboratorium, gdzie
planował zabić ją i zniszczyć wyniki jej badań. Kobiecie udaje się uciec i
dotrzeć do Langdona i od tej pory razem pracują nad zagadką i pomocą Peterowi.
Aha, naszym antagonistą jest wytatuowany na całym ciele
(poza czubkiem głowy) Mal’akh, który z jakiegoś powodu bardzo nie lubi rodziny
Solomonów.
Przez większość książki miałam wrażenie, że już to kiedyś czytałam.
Wrażenie zniknęło dopiero tuż przy końcu. Ale to tak naprawdę nic nie znaczy,
bo podobnie miałam przy czytaniu „Harry’ego Pottera i Insygniów Śmierci”.
Jednak sprawiło to, że szybko domyślałam się, co będzie dalej i od początku
podejrzewałam kim naprawdę jest Mal’akh. Mimo to czytało mi się przyjemnie, lekko
i szybko. Czytałam też z zainteresowaniem i nadzieją, czyli książka była dobra
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz