sobota, 30 grudnia 2017

Opowiadania z pakietu nowości Ćwieka

Kolejne teksty z nowego pakietu Ćwieka. Każdy to nieco ponad godzinę czytania, więc zebrałam je tu wszystkie razem (rok się kończy, a tak może wyrobię się ze wszystkimi notkami w 2017). Na swojej liście potraktowałam je jednak jako oddzielne pozycje, bo aż tak krótkie nie są. Mam też dzięki temu większą przejrzystość w tym, co czytałam.

Chyba śnisz
Głównym atutem tego opowiadania są jego bohaterowie: doskonale mi znani Chłopcy oraz znani z innych powieści Ćwieka Dreszcz i Kłamca. Tych ostatnich nie znam, ale na pewno w końcu poznam ;) Mi już sami Chłopcy wystarczają, żeby się uśmiechnąć pod nosem.
Kędzior i Dreszcz siedzą zamknięci w jednej celi w jakimś Jabłonkowie Małym. W środku nocy na posterunek przychodzi Kłamca prowadzący nowego, chudego więźnia. Okazuje się, że to Morfeusz, który panuje nad wszystkimi śpiącymi w okolicy. Zmusza ich do przychodzenia na posterunek, by go uwolnić, a Kłamca i nasi znajomi muszą odeprzeć atak śpiochów.

Czynnik ryzyka
W przydrożnym barze ma miejsce masakra, przy życiu pozostaje tylko barman, który ma związki z mafią (tak jak trzech albo czterech zamordowanych). Zgłasza to szefostwu, razem z zaginięciem towaru. Główny bohater (narrator) ma za zadanie wytropić i schwytać sprawcę zamieszania i odzyskać towar. Historia jednak wygląda nieco podejrzanie, bo morderca zamiast mówić posługuje się talią kart i robi wrażenie, jakby wiedział wcześniej niż sami zainteresowani o transporcie.

Miasto na końcu drogi
Grupa zabijaków (weteranów, ale teraz bandytów?) zatrzymuje się w saloonie. Kiedy główny bohater (narracja pierwszoosobowa) idzie załatwić potrzebę fizjologiczną, dostaje zlecenie od kogoś podającego się za śmierć. Facet płaci z góry złotem. A zadanie jest już częściowo wykonane. Banda musi ruszyć do miasteczka, w którym główna droga kończy się na saloonie i kogoś zabić. Proste, prawda?


Jak dla mnie opowiadania są nieco nierówne i stanowczo wolę Ćwieka w powieściach. Mimo to czytało się je dobrze i całkiem przyjemnie. Każde niby miało twist na końcu, którego czytelnik nie powinien się spodziewać (chociaż ci bardziej spostrzegawczy mogą się domyślać już wcześniej). Na pewno nie jest to lektura ciężka, ale dobra warsztatowo i jako przerywnik między grubszymi pozycjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz