Kolejne teksty z nowego pakietu Ćwieka. Każdy to nieco ponad
godzinę czytania, więc zebrałam je tu wszystkie razem (rok się kończy, a tak
może wyrobię się ze wszystkimi notkami w 2017). Na swojej liście potraktowałam
je jednak jako oddzielne pozycje, bo aż tak krótkie nie są. Mam też dzięki temu
większą przejrzystość w tym, co czytałam.
Chyba śnisz
Głównym atutem tego opowiadania są jego bohaterowie:
doskonale mi znani Chłopcy oraz znani z innych powieści Ćwieka Dreszcz i
Kłamca. Tych ostatnich nie znam, ale na pewno w końcu poznam ;) Mi już sami Chłopcy
wystarczają, żeby się uśmiechnąć pod nosem.
Kędzior i Dreszcz siedzą zamknięci w jednej celi w jakimś
Jabłonkowie Małym. W środku nocy na posterunek przychodzi Kłamca prowadzący
nowego, chudego więźnia. Okazuje się, że to Morfeusz, który panuje nad
wszystkimi śpiącymi w okolicy. Zmusza ich do przychodzenia na posterunek, by go
uwolnić, a Kłamca i nasi znajomi muszą odeprzeć atak śpiochów.
Czynnik ryzyka
W przydrożnym barze ma miejsce masakra, przy życiu pozostaje
tylko barman, który ma związki z mafią (tak jak trzech albo czterech
zamordowanych). Zgłasza to szefostwu, razem z zaginięciem towaru. Główny
bohater (narrator) ma za zadanie wytropić i schwytać sprawcę zamieszania i
odzyskać towar. Historia jednak wygląda nieco podejrzanie, bo morderca zamiast
mówić posługuje się talią kart i robi wrażenie, jakby wiedział wcześniej niż
sami zainteresowani o transporcie.
Miasto na końcu drogi
Grupa zabijaków (weteranów, ale teraz bandytów?) zatrzymuje
się w saloonie. Kiedy główny bohater (narracja pierwszoosobowa) idzie załatwić
potrzebę fizjologiczną, dostaje zlecenie od kogoś podającego się za śmierć.
Facet płaci z góry złotem. A zadanie jest już częściowo wykonane. Banda musi
ruszyć do miasteczka, w którym główna droga kończy się na saloonie i kogoś
zabić. Proste, prawda?
Jak dla mnie opowiadania są nieco nierówne i stanowczo wolę
Ćwieka w powieściach. Mimo to czytało się je dobrze i całkiem przyjemnie. Każde
niby miało twist na końcu, którego czytelnik nie powinien się spodziewać
(chociaż ci bardziej spostrzegawczy mogą się domyślać już wcześniej). Na pewno
nie jest to lektura ciężka, ale dobra warsztatowo i jako przerywnik między
grubszymi pozycjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz