Kolejna książka z cyklu Tropem Pratchetta ;) Już parę razy
widziałam informację, że była to jedna z jego ukochanych książek, które
zainspirowały go do tworzenia właśnie tak, jak to robił. Wspominałam już, że
chciałabym poznać te dzieła, które inspirowały i kształtowały mojego ulubionego
pisarza. Mam za sobą „Latającą gospodę” Chestertona (tu chodziło o autora, a
nie konkretne dzieło), ale przede mną jeszcze mnóstwo książek. Na razie
zdecydowałam się na „Wodnikowe wzgórze”, o którym przypomniała mi jedna z
uczennic, czytając je na mojej lekcji.
Głównymi bohaterami są króliki. Jeden z nich, Piątek, ma
przeczucie, że z ich królikarnią wkrótce stanie się coś strasznego. Informuje o
tym swojego przyjaciela Leszczynka i razem postanawiają uprzedzić Wielkiego
Królika. Ten jednak nie słucha zwykłych królików, więc Leszczynek i Piątek
postanawiają opuścić królikarnię i zabrać ze sobą przyjaciół, którzy będą
chcieli z nimi iść. Udało im się zebrać kilka królików w tym dwóch wojowników
(członków Ausli) Czubaka i Srebrnego.
Nasze króliki przebyły długą, ciężką drogę przez pola, las a
nawet rzekę. Udało im się dotrzeć do innej królikarni, gdzie zostali przyjaźnie
powitani, a wszystkie króliki były bardzo duże i zadbane. Mimo to Piątek miał
złe przeczucia, które okazały się prawdą i znowu musieli uciekać. Zyskali parę
ran (również poważnych), ale też nowego towarzysza, pomysły i wiedzę.
W końcu udało im się dotrzeć do miejsca, które Piątek wyśnił
jako idealne dla nich. Tam jednak nie kończą się ich przygody.
Książka jest bardzo sympatyczna i pozytywna. Promuje takie
wartości jak lojalność, przyjaźń, zaufanie, mądrość i zaradność. A wszystkimi
tymi cechami wykazują się króliki. Z jednej strony jako ludziom czyta nam się
książkę ciężko, bo autor używa słów z języka leporydzkiego (króliczego, jak się
domyślam), które nie zawsze są zrozumiałe albo opisuje z perspektywy królika
rzeczy, które dobrze znamy, a dzikie zwierzaki nie i musimy się domyślać, o co
chodzi. Z drugiej strony raz, że jest to ciekawe doświadczenie. A dwa, że
dostajemy też informacje od autora wcześniej niż króliki i wcześniej widzimy,
co może się wydarzyć, mając nasze ludzkie doświadczenie.
Ciekawe jest też przeplatanie fabuły króliczymi opowieściami
o wielkim przodku i bohaterze królików El-Ahrerze, który w niezwykle sprytny
sposób rozwiązywał trudne sytuacje. Te historie nie raz podnosiły naszych
bohaterów na duchu. Podobało mi się ukazanie królików jak ludzi i ogólny
przekaz historii. Jednak z czytaniem jej dziecku bym się wstrzymała aż samo po
nią sięgnie w nieco już starszym wieku (to znaczy mając już co najmniej jakieś
12 lat), kiedy będzie w stanie więcej zrozumieć i nie zanudzi się opisami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz