środa, 14 czerwca 2017

Wodnikowe Wzgórze

Kolejna książka z cyklu Tropem Pratchetta ;) Już parę razy widziałam informację, że była to jedna z jego ukochanych książek, które zainspirowały go do tworzenia właśnie tak, jak to robił. Wspominałam już, że chciałabym poznać te dzieła, które inspirowały i kształtowały mojego ulubionego pisarza. Mam za sobą „Latającą gospodę” Chestertona (tu chodziło o autora, a nie konkretne dzieło), ale przede mną jeszcze mnóstwo książek. Na razie zdecydowałam się na „Wodnikowe wzgórze”, o którym przypomniała mi jedna z uczennic, czytając je na mojej lekcji.

Głównymi bohaterami są króliki. Jeden z nich, Piątek, ma przeczucie, że z ich królikarnią wkrótce stanie się coś strasznego. Informuje o tym swojego przyjaciela Leszczynka i razem postanawiają uprzedzić Wielkiego Królika. Ten jednak nie słucha zwykłych królików, więc Leszczynek i Piątek postanawiają opuścić królikarnię i zabrać ze sobą przyjaciół, którzy będą chcieli z nimi iść. Udało im się zebrać kilka królików w tym dwóch wojowników (członków Ausli) Czubaka i Srebrnego.
Nasze króliki przebyły długą, ciężką drogę przez pola, las a nawet rzekę. Udało im się dotrzeć do innej królikarni, gdzie zostali przyjaźnie powitani, a wszystkie króliki były bardzo duże i zadbane. Mimo to Piątek miał złe przeczucia, które okazały się prawdą i znowu musieli uciekać. Zyskali parę ran (również poważnych), ale też nowego towarzysza, pomysły i wiedzę.
W końcu udało im się dotrzeć do miejsca, które Piątek wyśnił jako idealne dla nich. Tam jednak nie kończą się ich przygody.
Książka jest bardzo sympatyczna i pozytywna. Promuje takie wartości jak lojalność, przyjaźń, zaufanie, mądrość i zaradność. A wszystkimi tymi cechami wykazują się króliki. Z jednej strony jako ludziom czyta nam się książkę ciężko, bo autor używa słów z języka leporydzkiego (króliczego, jak się domyślam), które nie zawsze są zrozumiałe albo opisuje z perspektywy królika rzeczy, które dobrze znamy, a dzikie zwierzaki nie i musimy się domyślać, o co chodzi. Z drugiej strony raz, że jest to ciekawe doświadczenie. A dwa, że dostajemy też informacje od autora wcześniej niż króliki i wcześniej widzimy, co może się wydarzyć, mając nasze ludzkie doświadczenie.

Ciekawe jest też przeplatanie fabuły króliczymi opowieściami o wielkim przodku i bohaterze królików El-Ahrerze, który w niezwykle sprytny sposób rozwiązywał trudne sytuacje. Te historie nie raz podnosiły naszych bohaterów na duchu. Podobało mi się ukazanie królików jak ludzi i ogólny przekaz historii. Jednak z czytaniem jej dziecku bym się wstrzymała aż samo po nią sięgnie w nieco już starszym wieku (to znaczy mając już co najmniej jakieś 12 lat), kiedy będzie w stanie więcej zrozumieć i nie zanudzi się opisami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz