czwartek, 1 października 2015

Kalewala

Kolejna książka, po którą sięgnęłam ze względu na wyzwanie. Chciałam książkę napisaną przez anonima (nie Galla), z nieznany albo wątpliwym autorem. Na początku chciałam wziąć „Księgę bez tytułu”, na którą czaję się od paru lat. Ale okazało się, że Anonim jest pseudonimem artystycznym autora. I lubimyczytac.pl nawet podaje jego prawdziwe nazwisko. Także ta pozycja odpadła. Ale z pomocą przyszła znajoma, która zaproponowała „Kalewalę”.

„Kalewala” jest… epopeją fińską. Z różnych powodów darzę Finlandię ogromną miłością, więc idea poczytania jej legendomitów bardzo mi przypadła do gustu. Bo tym właśnie jest ta książka. To historia o tym, jak Finlandia została stworzona oraz o jej bohaterach: wiekowiecznym pieśniarzuVejno (pozwolę sobie nie pisać pełnego imienia) i jego bracie równie wiekowiecznym ale kowalu Ilmarinenie. Są tam też inni bohaterowie, ale ich imion nie jestem w stanie wymówić, więc daruję sobie szukanie i przepisywanie. Są to zarówno konkurenci jak i przyjaciele wiekowiecznych braci. Oczywiście w epopei nie może zabraknąć również miłości – bracia zakochują się w tej samej pięknej dziewczynie, dla jej muszą wykonać ciężkie zadania, by móc poślubić oblubienicę.
Wszystkie historie w jakiś sposób się przenikają i łączą, chociażby miejscem akcji lub pojedynczymi bohaterami. Czyta się je dość przyjemnie, jak to mitolegendy, które bardzo lubię. Co prawda epopeja nie ma dla mnie tego fińskiego klimatu, w którym się zakochałam, ale ma swój urok. Jest tam raczej mrocznie i prosto, ale brutalności niewiele, więc myślę, że spokojnie można to czytać nawet dzieciom. Jeśli znalazłyby się u nas takie, które by miały na to ochotę.
Wszędzie pisze się, że „Kalewala” jest pozycją obowiązkową dla fanów Tolkiena, gdyż pisarz ten wiele czerpał z mitologii tej zimnej części Europy. Rzeczywiście we „Władcy pierścieni” można się dopatrzeć klimatu podobnego do Kalewali, a podejrzewam, że w innych dziełach Tolkiena również można by znaleźć wiele nawiązań (sama czytałam tylko Władcę i Hobbita). Zresztą ciężko się dziwić – mroczne klimaty potrafią być naprawdę inspirujące.

Jak wspomniałam, była to książka wzięta specjalnie do wyzwania. Tak więc bez żadnych wątpliwości ogłaszam ją Asem pik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz