wtorek, 15 maja 2018

Angevina


Po przeczytaniu „Herbaty z kwiatem paproci” przez pewien czas jakoś nie wiedziałam, za co się zabrać. Nic do mnie nie przemawiało i nie miałam na nic dłuższego ochoty. Dlatego na jednej ze stron z legalnymi, darmowymi ebookami ściągnęłam sobie kilka nowel. Kierowałam się nazwiskiem autora, gatunkiem (przy pliku było wszystko wypisane) i tytułem. Zdecydowałam się między innymi na „Angevinę” Anny Kańtoch, bo pamiętałam, że cykl o Domenicu Jordanie całkiem mi się podobał i liczyłam na coś w klimacie.
Trochę można powiedzieć, że trafiłam, bo całość była osadzona w klimacie kryminału fantasy. Młody pomocnik grabarza postanowił rozwiązać tajemnicę jednego z ciał, które do nich trafiło. Ślad poprowadził go do nowego mieszkańca miasteczka, tresera psów i jego córki Angeviny. Dziewczyna była piękna, a ojciec wydawał się bardzo zaborczy względem niej. Wszystko wydawało się jasne…
Wydaje mi się, że już kiedyś tę nowelkę czytałam. Albo to albo była bardzo podobna do czegoś innego, bo w sumie nic w fabule nie było dla mnie większym zaskoczeniem ani twistem. Czytało się to lekko i przyjemnie, ale ze względu na to wrażenie znajomości, bez żadnego dreszczyku emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz