poniedziałek, 28 maja 2018

Diabelski owoc


Z braku lepszych pomysłów postanowiłam dać szansę kolejnemu germańskiemu kryminałowi. Tym razem wyczytałam, że to kryminał kryminalny, pierwsza z dwóch części cyklu o Xavierze Kiefferze. W sumie – kryminały lubię, jeść lubię – czemu nie?



W lokalnej restauracji prowadzonej przez Kieffera umiera krytyk kulinarny z popularnego przewodnika przyznającego gwiazdki (nie Michelin, tu jest to Gabin). Początkowo kucharz jest oskarżany o otrucie, ale szybko wychodzi na jaw, że jest niewinny.
Kieffer postanawia na własną rękę dowiedzieć się, co krytyk u niego robił (restauracja nigdy nie pretendowała do gwiazdek). W ten sposób wpada na trop większej afery. W tajnej kuchni swojego mistrza i byłego pracodawcy (restauracja miała swego czasu dwie gwiazdki) Xavier znajduje dziwny niespotykany owoc. Od razu rozpoczyna z nim eksperymenty i podejrzewa, że ma to coś wspólnego z trupem krytyka i zaginięciem mistrza. Na własną rękę Kieffer prowadzi równoległe do policji śledztwo, a w pewnym momencie staje się to dla niego sprawą osobistą.
Może mój opis jest średnio ciekawy i spójny, ale książka bardzo mi się podobała. To właśnie było coś, czego oczekuję od kryminału – trup, zagadka, wartka akcja. Bohaterów da się lubić, fabuła jest ciekawa i bardzo dobrze się to czyta. Dodatkowym atutem książki są informacje – trochę kulinarne a trochę chemiczne. Dużo jest o glutaminianie sodu i odkrywaniu nowych rzeczy. Dla mnie było zaskakujące, ile nowych gatunków wciąż jest odkrywanych i jak się to odbywa.
Podsumowując, książka jest lekkim i przyjemnym kryminałem, który dostarcza nie tylko rozrywki, ale również wiedzy. A robi to w sympatyczny, nienachalny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz