poniedziałek, 19 lutego 2018

Magazyn Histeria XXIV

Jak na razie wciąż trzymam się tradycji, że kiedy wychodzi nowa „Histeria”, czytam ją zaraz po obecnej książce. Tym razem motywem konkursu miało być opętanie. Ja sama nie miałam żadnego pomysłu, ale uznałam, że opowiadania mogą być mocne. Spodziewałam się czegoś głęboko psychologicznego i niepokojącego. Nadzieje jeszcze podjudziła okładka, która jest po prostu genialna! Przyznaję, że kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz, zrobiła na mnie wrażenie i zachęciła do sięgnięcia po cały numer.

CIEMNY DOM POŚRÓD MODRZEWI
Matka kobiety umiera po raz kolejny. Nigdy nie miały dobrych relacji (wynika to też pewnie z tego, że matka raczej nie chciała mieć dziecka), ale córka idzie do niej w środku nocy przez wieś.
To opowiadanie wygrało konkurs. Przyznaję, że ma klimat. Jest nieco niepokojące i mroczne. Nocna podróż córki przeplatana jest historią, jak matka i jej siostra znalazły się w tym miejscu. I po raz kolejny powtórzę – jest klimat. Coś niedopowiedzianego, gdzieś na granicy. I to mi się podobało.
Jednak mniej podobała mi się sama konstrukcja opowiadania albo sposób pisania autora. Coś mi nie pasowało i przez to coś opowiadanie nie przemówiło do mnie tak mocno, jak by mogło. Chociaż dzięki klimatowi rozumiem, czemu opowiadanie mogło zwyciężyć w konkursie.
DE VITAE SENSU
Chłopak idzie za mężczyzną, który mu się nie podoba i zabija go, co sprawia mu przyjemność.
W sumie tyle. Samo walenie flakami i krwią po twarzy nie jest straszne. Marzenia chłopaka też nie. Straszne jest to, skąd to się bierze. Nikomu nie życzę czegoś takiego
DZIEŃ NAUCZYCIELA
Sześcioro maturzystów wyjeżdża na długi weekend nad jezioro, ale jedna z dziewczyn zostaje zamordowana. Sprawę dostaje mąż kuzynki wychowawcy klasy.
To opowiadanie bardzo mi się podobało. Poza zakończeniem, które zepsuło mi większość przyjemności (serio? Można było to po prostu uciąć zdanie wcześniej i wrażenie byłoby dużo lepsze). Mimo całej sympatii dla tego opowiadania nie zaliczyłabym go do gatunku grozy. Raczej jest to kryminał (dla mnie absolutnie nie jest to wada!). I podejrzewam, że mógłby się całkiem nieźle rozwinąć, gdyby autor go nieco wydłużył. Zachęcam!
MGŁA, Z KTÓREJ PRZYCHODZIMY
Mężczyzna przyjeżdża wieczorem do jakiegoś miasteczka, gdzie nikt nie chce mówić, skąd się tu wziął. W końcu trafia na latarnika, który ma mu ujawnić prawdę.
Z jednej strony trochę kojarzyło mi się to z Lovecraftem, a z drugiej nie miało tego przytłaczającego klimatu. Może dla kogoś innego to opowiadanie byłoby bardziej niepokojące, bo warsztatowo nie jest złe.
OPĘTANY Z ORNES
Pamiętnik/list księdza egzorcysty, który opisuje przypadek opętania zakonnika w pewnym klasztorze.
Ok, zgadzam się, że jest to opowiadanie grozy. I ogólnie nie jest złe, ale jakoś do mnie nie przemówiło. Nie wzbudziło lęku, grozy ani w sumie nic większego. Nie znaczy to, że coś powinno być inaczej, po prostu nie jest to mój typ literatury.
PRZYPADEK ADAMA C.
Zygmunt czuje się dręczony przez Halinę, która nie pozwala mu jeść z talerza i każe załatwiać się na błotnistym podwórku.
Trudno opisać to opowiadanie, nie wchodząc w szczegóły i nie zdradzając, o co chodzi. Chociaż czytelnik szybko domyśla się częściowej prawdy, nie wie jednak wszystkiego. Na pewno w opowiadaniu zastosowana jest ciekawa perspektywa – według mnie to bardzo oryginalny pomysł, dobry na coś więcej.
TRZY SIOSTRY
Od pewnego czasu Basia ma koszmary, w których pojawia się sad i jakaś obecność za nią. Tego ranka odwiedza ją Elwira, która szuka medium, które pomoże jej dowiedzieć się, co się stało z jej ojcem. Dziewczyna pomyliła piętra, ale Basia nie mówi jej o tym, bo okazuje się, że ojciec odszedł w sad, a miejsce, gdzie Basia ma pojechać, jest jak to z jej snu.
Na miejscu poznaje ciotki Elwiry, które umieszczają ją w pokoju dziewczyny. Pierwszej nocy Basia nie ma żadnych snów, co jedna z ciotek podsumowuje, opowiadając starą rodzinną legendę o trzech siostrach. W skrócie opiera się to na rymowance o niedźwiedziu – pierwsza noc nic, druga to ostrzeżenie, a trzecia… wyrok.
To opowiadanie gościa specjalnego. Przyznaję, że nie słyszałam wcześniej o pani Kowalskiej, ale chyba nie będę czytać jej rzeczy przez dłuższy czas. Po raz pierwszy przy czytaniu „Histerii” bałam się czytać opowiadanie przed snem i musiałam znaleźć sobie coś innego na noc. Brawo i oby więcej takich tekstów! (może kiedyś jeszcze się odważę przeczytać coś tej pani)
VATICANUS
Dziennikarz chce poznać prawdę, którą skrywają archiwa Watykanu. Niestety jego dotychczasowy informator zostaje odkryty, ale zdążył dać mu kontakt do nowego przewodnika. Ksiądz wydaje się nieco dziwny.
Kolejny tekst gościa specjalnego, z antologii „Sinobrody”, do której przeczytania się przymierzałam. Teraz poważnie się nad tym zastanawiam. Opowiadanie początkowo trochę kojarzyło mi się z cyklem o Robercie Langdonie. Potem przeszliśmy bardziej w sferę fantastyki, ale niestety dla mnie nie było to fantastyczne. Stanowczo nie jest to mój typ tekstów – ani mnie bawił ani straszył.
ZNAJDA
W czasie wakacji z rodzicami Tomek znajduje w krzakach psa, który urwał się z łańcucha. Wbrew grymasom mamy kilka dni z rzędu chodzi go dokarmiać.
Przez prawie całe opowiadanie towarzyszyło mi uczucie niepokoju. Bałam się, że dzieciak zrobi ufnemu psu krzywdę. Ewentualnie, że to pies zrobi coś rodzinie. W moim niepokoju tyle było zasługi autora, że wprowadził psa, resztę zrobił zły świat i moja wyobraźnia. Tak naprawdę grozą mają być ostatnie strony opowiadania, ale wtedy już byłam totalnie spokojna. Zakończenie nie przeraziło ani nie zaniepokoiło mnie. Można by nawet powiedzieć, że usatysfakcjonowało.
ŻÓŁTA KOKARDA
Poznajemy niemiecki oddział zwiadowczy, który w czasie wyprawy znajduje (z ogromną pomocą psa) w podkopie dwie kobiety i pięcioletnie bliźniaczki – uchodźców do Europy. Eskortują je do obozu przejściowego, gdzie niektórzy z uchodźców dostają tytułowe żółte kokardy.
Przyznaję, że początkowo myślałam, że akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, a oddział chroni Europę przed uchodźcami. Dopiero później okazało się, że chodzi o II wojnę światową. Tak przynajmniej myślę. Rodzaj grozy, który jest obecny w tym opowiadaniu jest niezwykle prozaiczny, ale przez to też bardzo nieprzyjemny. Nie lubię tekstów wojennych, nie lubię… takich rzeczy.
PRAWDZIWY OPIS WYPADKU Z P. WALDEMAREM
Główny bohater chce przeprowadzić eksperyment z magnetyzmem na kimś bardzo bliskim śmierci (chyba?). Obiektem zgadza się być jego znajomy, który choruje na suchoty i niedługo ma umrzeć.

Tekst E.A. Poego. Nie podobał mi się bardzo był nudny, przepełniony jakimś pseudonaukowym i pseudomedycznym bełkotem. Chyba najgorszy w całym numerze, na pewno dla mnie najbardziej męczący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz