Kolejny romans, ale uznałam, że po „Rozważnej i romantycznej”
mam dobre nastawienie do tego typu książek. Po Tessę sięgnęłam z dwóch powodów.
Po pierwsze Anastazja z „Pięćdziesięciu twarzy Greya” była wielką fanką tej
książki – wręcz była to jej ulubiona lektura. Byłam więc zwyczajnie ciekawa. Po
drugie książka ta znalazła się na liście iluś tam książek, które według BBC
musisz przeczytać. No skoro BBC każe… ;)
Tessa jest najstarszą, piękną córką dość biednego małżeństwa
Durbeyfildów. Pewnego dnia jej ojciec dowiaduje się od pastora, że tak naprawdę
jest chyba ostatnim żyjącym potomkiem podupadłego wielkiego rodu d’Urbervillów.
Postanawia to opić, w związku z czym następnego dnia nie może wyruszyć na
handel. Zamiast niego jedzie Tessa, jednak przez zmęczenie staje się nieuważna
i ich jedyny koń, który ciągnął wóz zostaje zabity przez wóz pocztowy jadący z
naprzeciwka. Teraz Durbeyfild nie ma jak prowadzić swojej działalności (nie
żeby wcześniej specjalnie aktywnie ją prowadził – był z niego stary pijak) i
jego żona wpada na pomysł, aby wysłać Tessę do niedaleko zamieszkałej pani d’Urberville.
Dziewczyna powinna powiedzieć bogaczce, że jest jej daleką krewną (nie jest to
prawda, mąż tej pani po prostu wzbogacił się i przybrał nazwisko wymarłego
według wszystkich rodu) i poprosić ją o wsparcie. Tessa nie jest tym
zachwycona, jednak zgadza się, bo czuje się winna śmierci konia. Chce podjąć
się pracy i zarobić na utrzymanie rodziny. Niestety na miejscu nie spotyka się
z panią d’Urberville, ale z jej synem Alekiem. Młodzieniec jest typowym
podrywaczem, a Tessa od razu wpada mu w oko. Załatwia jej posadę opiekunki kur
i cały czas próbuje ją poderwać. Nie kończy się to dobrze dla naiwnej Tessy, bo
ostatecznie zostaje zgwałcona w lasku (przynajmniej ja to tak zrozumiałam, bo
autor nie pisze tego wprost). Dziewczyna odchodzi z pracy i wraca do rodziny.
Pominę smutne rzeczy, które się tam dzieją i przeskoczę od
razu w czasie o rok. Po tym okresie Tessa postanawia podjąć pracę w miejscu,
gdzie nikt nie zna jej przeszłości. Zatrudnia się do dojenia krów. W mleczarni
poznaje pana Angela Clare’a, który postanowił zostać rolnikiem i uczy się w
różnych gospodarstwach. Angel dość szybko zakochuje się w Tessie i to z
wzajemnością. Jednak dziewczyna nie chce dać tego po sobie poznać, uważając się
za niegodną tego dobrego mężczyzny. Właściwie o tym jest większość książki – on
ją namawia, ona się wzbrania i boi, że odrzuci ją, gdy pozna jej przeszłość.
Ostatecznie jednak biorą ślub i dopiero po nim Tessa wyznaje ukochanemu prawdę.
Ten zostawia ją samą w Anglii na rok i wyrusza do Brazylii, by tam ochłonąć i
poszukać gruntów, na których być może osiądzie. I to jest druga część książki –
jak Tessa sobie radzi bez męża w Anglii.
Szczerze mówiąc nie wiem, czy ta historia jest ciekawa.
Chyba nie bardzo. Wiem za to, że napisana jest tak, że strasznie mi się
dłużyła. Czytałam to dobry miesiąc i męczyłam po kilka stron dziennie. Ta książka
mocno przyhamowała moje wyzwanie czytelnicze i według mnie nie była tego warta.
Może i to klasyka literatury angielskiej, ale ja naprawdę nie widzę w tej
książce nic zachwycającego. I nie wiem też, czym zachwycała się Anastazja i
dlaczego twierdzi, że jakby miała wybierać między Alekiem a Angelem to
wybrałaby Aleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz