Tak sobie myślałam, że nie mam, co czytać. Jakoś wszystko,
co stoi na półce, już przeczytałam albo nie mam na to ochoty. Po ostatnich
lekturach miałam chęć na coś lekkiego, przyjemnego i najlepiej raczej
krótkiego. Niby mam pewien plan czytelniczy, ale coś nie mogę się zebrać do
biblioteki (albo otwarta jest nie wtedy, kiedy mam po drodze, albo nie dam rady
tam wejść z dzieckiem). Więc przejrzałam sobie wykupione na bookrage pakiety.
Okładka „Majstersztyku” wyglądała zachęcająco, więc postanowiłam być tym razem
powierzchowna, przesłałam plik na kundelka i wzięłam się za lekturę.
Głównym bohaterem jest Domenic Jordan – detektyw, współpracujący
z przedstawicielem Świętego Oficjum Ipolitem Malartre. Tym razem do biskupa
zgłosiła się dziewczyna, której narzeczony zaginął.
W dzień uzyskania przez niego tytułu mistrza złotnictwa para
wybrała się do teatru (my byśmy to raczej nazwali mini cyrkiem) na
przedstawienie. Chłopak zgłosił się do sztuczki o nazwie „grzesznik w
płomieniach”. Miała ona polegać na tym, że z niewinną osobą nic by się
niestało, ale grzesznika „diabeł porwie na oczach widzów”. Czyli wybuchną
płonienie, a ochotnik zniknie. Tak też się stało, ale wbrew oczekiwaniom
dziewczyny, narzeczony nie wrócił po spektaklu. Zrozpaczona udała się do
kościoła i trafiła właśnie na biskupa.
Podczas poszukiwań z kanału wypłynęło ciało, które zostało
zbadane przez jasnowidza i Jordan dowiedział się, że chłopak został zabity w
wąskim przejściu. Bardzo pasującym do tunelu, którym mógł z teatru ochotnik po
wykonaniu sztuczki. Śledztwo skierowało się w stronę trupy teatralnej, a całą
historię Jordan opowiedział też na przyjęciu u wicehrabiego. Tam goście
zabawiali się próbami odgadnięcia rozwiązania zagadki.
Więcej nie zdradzę. Powiem tylko, że to, co się wydarza na
przyjęciu ma duży wpływ na teoretycznie zakończone już śledztwo Jordana.
Historia zbudowana jest ciekawie, nie jest bardzo oczywista,
a potrafi zaskoczyć. Podobał mi się też styl autorki, która pisze lekko i
ciekawie. Dobrze dawkuje opisy i dialogi, nie jest nudno ani długo. Dlatego
jestem bardzo zadowolona z zakupu i wyboru lektury, która spełniła moje
oczekiwania. Przeczytałam ją w niecałe dwa dni i naprawdę było to dla mnie
przyjemne doświadczenie. Po najbliższych planach pewnie sięgnę po inne książki
o Jordanie i mam nadzieję, że będą równie inetersujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz