To już kolejna w tym roku pozycja, którą wzięłam z bookrage.
Już dawno temu usłyszałam o Jakubie
Ćwieku, ale moi znajomi mówili raczej o cyklu Kłamca. I mówili, że jest
świetny. Pakiet był naprawdę bogaty, bo zawierał cały cykl o Chłopcach plus dwa
opowiadania, jedną część Kłamcy i parę oddzielnych książek (w tym jedną
papierową z autografem). Po prostu nie mogłam się powstrzymać. A że akurat
szukałam jakiejś ciekawej fantastyki, za czytanie wzięłam się bardzo szybko. I
tak właśnie wkroczyłam w świat Chłopców…
Pierwszy tom cyklu jest zbiorem opowiadań, w którym tak
naprawdę przede wszystkim poznajemy bohaterów. Dlatego nie będę się skupiać na
ich fabule, ale opiszę właśnie postaci i może ogólny zarys historii.
Chłopcy to klub motocyklowy, a ich pełna nazwa brzmi „Zagubieni
Chłopcy”. Coś nam to przypomina? To dodam jeszcze, że ich szefową i „mamą”
(oraz mamą) jest młoda rudowłosa kobieta o imieniu Dzwoneczek. Skojarzenie jest
chyba oczywiste? I całkiem poprawne. Nasi motocykliści rzeczywiście byli
towarzyszami Piotrusia Pana, ale Dzwoneczek uciekła z nimi z Nibylandii, kiedy
Piotruś pokonał kapitana Haka. Na razie wiemy tylko, że Wieczny Chłopiec się
zmienił, a wróżka chciała ocalić siebie i chłopców. Początkowo adoptowała całą
szóstkę, a z biegiem czasu zaczęła gromadzić wokół siebie kolejnych zagubionych
chłopców, którzy dołączali do ich klubu. Wszyscy mężczyźni nazywają i traktują
ją jak mamę, a ona troszczy się o nich jak o własnych synów.
Nasi chłopcy to: Milczek – przystojny blondyn niemowa, który
jednak zadziwiająco łatwo zdobywa kobiety; Kędzior – ogromny rudzielec, który
raczej nie należy do grzecznych chłopców, ale tak naprawdę zawsze staje po
dobrej stronie; Stalówka – albinos, chyba najdojrzalszy z całej paczki, zajmuje
się ich maszynami; Bliźniacy – Pierwszy i Drugi, bardzo do siebie podobni,
zawsze razem i fizycznie i psychicznie; Kruszyna – wielki i gruby, ale o dobrym
sercu, jest wolontariuszem w sierocińcu i chętnie zajmuje się bezdomnymi
kotami. Jednym z kotów jest pan Proper, ale nie jest to taki zwykły kot.
W tym pierwszym tomie do „głównej obsady” dołącza ksiądz
Jan, którego Kruszyna zna z sierocińca. Ksiądz jest naprawdę fajnym gościem
(osobiście znam trzech księży, którzy są bardzo podobni) i w niezwykłych
okolicznościach poznaje historię Chłopców. Kruszynie udaje się wyprosić, by
ksiądz nie dostawał syrenich łez i pamiętał całe zajście. Kolejną osobą, która
dołącza do klubu jest mały Kubuś, ośmiolatek, który przypadkiem poznaje
Kędziora i okazuje się, że od pół roku mieszkał sam. Chłopcy chcą pomóc mu
odzyskać rodzinę i przejmują opiekę nad nim.
To by było na tyle. Dodam jeszcze, że Dzwoneczek sprowadziła
do naszego świata (bo wszystko dzieje się w Polsce) magiczne specyfiki: syrenie
łzy - napój przynoszący zapomnienie oraz proszek, który umożliwia wejście w
Skrót (mroczna równoległa kraina) i latanie.
Opowiadania są naprawdę dobrze napisane, świetnie się je
czyta. Wulgaryzmy nie rażą (tym bardziej, że bohaterowie często się strofują),
ale nadają ten specyficzny klimat dużych chłopców. Fabuła jest ciekawa i
zabawna. Postaci dobrze zbudowane, prawdopodobne i po prostu interesujące. Ja
chciałabym poznać Chłopców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz