czwartek, 22 sierpnia 2013

Wojna w blasku dnia

Peter Brett- Wojna w blasku dnia

Trzecia część demonicznego cyklu, drugi tom wyszedł pod koniec czerwca. Pewnie dlatego tak ciężko było znaleźć bibliotekę, gdzie książki byłyby dostępne, a nie porezerwowane na kolejne 3 miesiące. Ale udało mi się. Zdobyłam oba tomy.
W tej części poznajemy historię Inevery- jiwah ka (pierwsza żona) Jardira. Jest to ta dama’ting, o której dowiadujemy się z poprzendiej części, która jest w życiu krasjanina przez bardzo długi czas. Inevera jako pierwsza dziewczynka od wielu lat została wybrana, by zostać dama’ting. Poza nią wszystkie nowicjuszki były córkami innych dama’ting. Dziewczynka została oddzielona od rodziny i oddana pod opiekę wnuczki obecnej damaji’ting (pierwszej wśród kapłanek). Starsze koleżanki nie traktowały Inevery dobrze, wyżywały się na niej i dręczyły ją, gdy coś jej nie wychodziło. Ale dzięki temu nauczyła się być „jak palma”, która ugina się przy wietrze, ale nie łamie. Dziewczynka bardzo szybko się uczyła i zasłużyła na szacunek zarówno nowicjuszek jak i dama’ting. Tym bardziej, gdy udało jej się ukończyć magiczne kości wcześniej niż jej opiekunce. Kości- alagai hora- są atrybutem każdej dama’ting i służą jej do odczytywania wyroków losu. Dzięki wewnętrznej sile i spotkaniach z matką (odbywanych w  tajemnicy, gdyż dama’ting nie ma rodziny) Inevera szybko staje się bardzo ważną osobą i nawet damaji’ting musi jej słuchać. Nic więc dziwnego, że podporządkowała sobie także męża i jego pozostałe żony.
Wracając do teraźniejszości zacznijmy od Lenna Everama, gdzie goszczą Leesha i Rojer. Inevera wciąż nienawidzi rywalki, jednak nie podejmuje już prób pozbycia się jej (co robiła w „Pustynnej włóczni”). Rojer z kolei poznaje krasjańską „Pieśń o nowiu”, której sama melodia ma ogromną moc. Dlatego postanawia przełożyć ją na swój język i śpiewać po powrocie do Zakątka. Tym bardziej, że treść „Pieśni o nowiu” mówi o najeździe demonów i nakłania ludzi o ucieczki. Rojer układa słowa tak zmyślnie, że teksem pieśni ostrzega nie tylko przed zbliżającą się wojną z demonami, ale też przed najazdami Jardira. Tuż przed wyjazdem z Lenna Everama minstrel spontanicznie postanawia pojąć córkę Inevery i jej kuzynkę za żony. Kobiety wyjeżdżają razem z gośćmi i wraz z mężem co noc śpiewają „Pieśń o nowiu”. Ich głosy w połączeniu z grą na skrzypkach mają ogromną magiczną moc, mogącą nawet zmusić demony, by umarły.
Z kolei Leesha jest coraz bardziej poirytowana, boli ją głowa i źle się czuje. Jej matka uświadamia ją, że prawdopodobnie jest w ciąży. I to z Jardirem. Podpowiada też, co zrobić, by sprawa się nie wydała. Sugeruje córce uwieść jakiegoś mężczyznę z Zakątka w taki sposób, by wszyscy się o tym dowiedzieli. Zielarce nie podoba się ten pomysł, jednak dochodzi do wniosku, że Jardir nie może się dowiedzieć, iż nosi jego dziecko. Boi się, że wtedy przyjechałby po nie niezależnie od wszystkiego.
Na koniec został nam Arlen… W tej części wyjątkowo mnie on irytuje. Od kiedy przyrzekł się Rennie co chwilę pada kwestia „kocham cię, Renno Tanner” „kocham cię, Arlenie Bales”. To naprawdę męczące. W każdym razie szczęśliwa para dociera do Zakątka, gdzie ostrzega mieszkańców przed demonami umysłu. Wszyscy podejrzewają, że w czasie najbliższego nowiu (to ten czas, kiedy księżyc jest najcieńszy lub w ogóle go nie ma. Tylko wtedy na ziemię wychodzą demony umysłu) demony zaatakują jeszcze większą siłą. Narzeczeni pomagają budować wielkie runy (na ich planie budowane są wioski w okolicy Zakątka) i ćwiczyć walkę żołnierzom księcia oraz leczyć rannych. Arlen wykorzystuje też swoją nową umiejętność leczenia za pomocą magii. Jest to dla niego bardzo wyczerpujące, lecz leczy nawet najgorsze obrażenia.
Po powrocie do Zakątka Leesha wybiera swoją „ofiarę” na przyszłego ojca dziecka ([SPOILER] jest to brak księcia [/SPOILER]), nikomu jednak nie mówi, że jest w ciąży. Pracuje ciężko nad rannymi i pomaga w przygotowaniach do walki. Opowiada też Arlenowi o Jardirze, a ten wyznaje wreszcie, co go spotkało z rąk Krasjanina.
W czasie trzech nocy nowiu demony uderzyły ogromną masą. Na ziemię zeszło kilka demonów umysłu (książąt) i atakowali Zakątek i Lenno Everama, próbując dobrać się doarlena i Jardira. Jak nietrudno się domyślić naszym bohaterom udało się pokonać wrogów, jednak wszyscy ponieśli ogromne straty. Mimo to Arlen postanowił wyzwać Jardira na pojedynek, w myśl zasady, że może być tylko jeden Wybawiciel. Mężczyźni wraz ze sowimi sekundantami spotykają się w miejscu, gdzie żaden z nich nie mógłby zastawić pułapki. Zresztą obaj są mężami honoru, więc i tak by tego nie zrobili.

Nie napiszę, co się działo dalej, ale mam jedną radę dla tych, których zainteresowała historia. NIE CZYTAJCIE tych książek DOPÓKI nie wyjdzie OSTATNIA CZĘŚĆ. Drugi tom kończy się w taki sposób, że miałam ochotę rozerwać książkę na strzępy. Nie chodzi o to, że kończy się źle. Ale w taki sposób, że teraz dopóki nie wyjdzie kolejny tom będę siedzieć i się trząść „co się stało?! Co się potem zdarzy?!”, za każdym razem, gdy pomyślę o tych książkach. Jest to ZALETA, bo znaczy, że historia jednak wciąga. Lecz jeśli ktoś nie lubi czekać na rozwiązania niejasnych sytuacji to radzę poczekać aż wyjdą wszystkie części. Jeszcze dwie w przygotowaniu, obawiam się tylko, że również dwutomowe. Z jednej strony będzie co czytać, z drugiej będzie się dłużej czekać ;)

Ocena: 5- 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz