Ta trylogia czekała na mnie od grudnia… Zażyczyłam ją sobie
na Święta, bo uznałam, że fajnie będzie wspierać polską fantastykę poprzez
kupowanie książek polskich autorów (nawet pod zagranicznym pseudonimem).
Chciałam kupić sama, ale skoro nadarza się okazja mieć książki i nie wydawać
własnych pieniędzy to warto skorzystać ;) Tym bardziej, że wiedziałam, że
dostanę coś, co chcę. A dlaczego chciałam? Znalazłam gdzieś przypadkiem i
uznałam, że warto dać szansę.
Ariel Odgeon – główna bohaterka, lekarz weterynarii, matka
dziesięcioletniej Amandy. W trakcie rozwodu z ojcem córki. Mieszka z trzema
grubymi kotami w całkiem sporym domu, po sąsiedzku z najlepszą przyjaciółką. W
sumie nic niezwykłego. Gdyby nie to, że któregoś wieczoru napada na nią banda
fioletowych krasnoludów, a na pomoc przychodzi niezwykle przystojny elf z
magicznym buzdyganem. Taa… Ariel
postanawia nikomu nie opowiadać prawdziwej wersji historii, ale w zamian za
pomoc zgadza się wysłuchać elfa o imieniu Fabien. Okazuje się, że mężczyzna pochodzi
z równoległego świata, w którym panuje magia, a smoki są świętymi stworzeniami.
I to właśnie ze smokami jest problem – zaczynają chorować, nikt nie umie ich
leczyć. Do naszego świata zostają wysłani zwiadowcy, którzy mają za zadanie
sprowadzić najlepszych weterynarzy, którzy mogliby pomóc smokom. Tak, Ariel
jest na tej liście.
Oczywiście spodziewamy się, że kobieta poleci w podskokach
za przystojniakiem. Jest jednak inaczej. Mówi, że bardzo jej przykro, ale
ciężko jej uwierzyć w istnienie innego świata (mimo spotkania z naćpanymi
krasnoludami), a nawet pomijając to – nie zna się na smokach i nie może
zostawić córki samej. Fabien przyjmuje jej odmowę i wraca. Wkrótce jednak
pojawia się kolejny oficer – Marcus. Nie jest tak przystojny jak Fabien
(właściwość elfów), ale ma w sobie to coś. Nietrudno odgadnąć, że Ariel szybko
zostaje nim zauroczona. A po tym, jak Marcus broni ją przed atakiem byłego
męża, kobieta zgadza się udać z nim do jego świata (dodatkowym argumentem było
to, że pozostali możliwi weterynarze zginęli w dziwnych okolicznościach i Ariel
była ostatnia).
W równoległym świecie jest dziewięć miast, którymi rządzą
Naczelni Magowie. Jak nietrudno się domyślić z tytułu książki – stanowisko to
jest nieobsadzone w Dziewiątym Mieście. Bo żeby zostać Naczelnym trzeba być
wielkim magiem i przejść ciężką próbę – pokonać pozostałych Naczelnych, wezwać
i dosiąść smoka oraz zdobyć atrybuty założyciela miast Wielkiego Xawiera. Nie
muszę też spoilerować, żeby wszyscy domyślili się, komu uda się przejść te
próby i zostać Dziewiątym Magiem…
W każdym razie Ariel przybywa do równoległego świata i
zostaje umieszczona w koszarach (niedaleko są zagrody smoków i pegazów). Musi
jednak przy innych oficerach udawać mężczyznę, gdyż kobiety uważane są za
niegodne wstępu do smoków (wszyscy bali się, że smoki od razu spalą lekarkę,
lecz nie mieli innego wyjścia niż zaryzykować) i w ogóle za gorsze. Szybko
okazuje się, że smoki mają odmienne zdanie na ten temat, szybko zaprzyjaźniają
się z Ariel, która błyskawicznie się uczy i pomaga smokom.
Pewnego dnia oficerowie zostają wysłani na zwiad w poszukiwaniu magicznego źródła do ruin pierwszego miasta. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafia tam również Ariel.
Pewnego dnia oficerowie zostają wysłani na zwiad w poszukiwaniu magicznego źródła do ruin pierwszego miasta. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafia tam również Ariel.
Książkę bardzo przyjemnie się czyta, jest napisana lekkim
stylem i prostym językiem. Historia też jest dość ciekawa, a autorka całkiem
nieźle dawkuje napięcie. Nie podoba mi się tylko naiwność książki… Bohaterowie
po dwóch tygodniach przebywania ze sobą uważają, że znają się najlepiej na
świecie i dziwią się, gdy „jeszcze nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego”.
Zabawne są też perypetie romansowe Ariel i Marcusa, choć po pewnym czasie ich
ciągłe niedogadywanie się i kłótnie zaczynają męczyć. Pierwszy tom zostawia też
kilka nierozwiązanych spraw (kogo Ariel spotkała w podziemiach?), ale ponieważ
jest to właśnie pierwsza część trylogii można liczyć na wyjaśnienie w dalszych
tomach.
W wyzwaniu pójdę na łatwiznę i oznaczę to jako 5 kier –
fantasy. No wiecie, są smoki elfy… Chyba wszystko się zgadza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz