sobota, 29 lipca 2017

Odnaleźć swą drogę

W sumie nie jestem pewna, skąd wzięłam tę książkę. Możliwe, że z jakiegoś polecenia z facebooka. W każdym razie wysłałam sobie pliczek na kindla i zaczęłam czytać. Wszystko szło bardzo dobrze, dopóki w pewnym momencie nie odnalazłam kilku białych stron. Akurat na początku rozdziału, a pierwsze słowa, które były za nimi sugerowały, że warto znać ciąg wcześniejszych zdarzeń. Chwilę mi zajęło znalezienie kolejnego pliku, sprawdzenie czy ma wszystkie strony (najwięcej czasu zabrało ustalenie odpowiedniego miejsca – mobi nie ma numeracji stron, tylko lokalizację i przeczytany procent) przekonwertowanie go i przesłanie. No cóż wynikało to też trochę z mojego braku czasu, żeby siąść i to zrobić. Dlatego spędziłam jeden wieczór bez książki i następnego dnia wolną chwilę wykorzystałam na naprawienie lektury.


Książka jest pisaną w pierwszej osobie historią dziewczyny z małej wsi, która koniecznie chce iść na studia. I to nie byle jakie – ma dar magiczny, ukończyła magiczne liceum i chce iść na magiczny uniwersytet. Wbrew rodzicom, którzy uważają to za stratę czasu, bo w końcu najlepsze życie dla dziewczyny to szybkie zamążpójście i urodzenie gromadki dzieci. A dorabiać może jako znachorka czy inna szamanka bez wyższego wykształcenia.
Od samego początku wiemy więc, że nasza Olgierda raczej nie należy to tych zgodnych i grzecznych dziewczynek, a jest uparta i ma własne zdanie. Dzięki temu też  poznaje swojego najlepszego przyjaciela – półkrasnoluda Ottona. Staje w jego obronie, wyśmiewając bandę magów praktyków i tym samym robiąc sobie wrogów na całe studia.
Sama Ola również początkowo chciała zostać praktykiem, jednak okazało się, że do tego konieczne jest zdanie testu ze sprawności fizycznej. To sprawiło, że dziewczyna szybko zrezygnowała i wstąpiła do katedry magii teoretycznej. Mimo lenistwa Ola jest niezłą studentką (zostaje wręcz mistrzynią magii wykreślnej wśród studentów), a i poza nauką radzi sobie dobrze, dzięki wspólnym biznesom z najlepszym przyjacielem.
Ogólnie cała książka to zbiór pojedynczych historii z życia studentki. Język jest prosty, lekko się to czyta (choć zdarzają się straszne błędy ortograficzne – moja wersja była chyba jakaś nieobrobiona). Bohaterowie są sympatyczni, da się ich lubić. Choć bardzo męczące jest ciągłe użalanie się nad sobą Oli, która co chwilę żałośnie wyje, umiera, narzeka, jakie jej życie jest ciężkie. Ale można się do tego przyzwyczaić (zwłaszcza, jeśli zna się takich ludzi na żywo). I przyjemności lektury nie odbiera nawet jej przewidywalność i prostota (od samego początku bohaterowie są kreowani w konkretny sposób i wiadomo, co się wydarzy. Nie wiadomo tylko, kiedy).

Od razu zabieram się za drugą część cyklu, ale nie wiem, kiedy ją wrzucę, ponieważ na kindlu czytam przede wszystkim wieczorami, po jakieś 20-30 minut dziennie. W dzień czytam papierową książkę, ale na to mam niestety jeszcze mniej czasu. Dlatego notki pojawiają się tak rzadko. Pewnie dopóki nie będę miała pracy, do której trzeba będzie jeździć ten smutny stan się utrzyma, za co przepraszam tych, którzy mnie czytują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz