Przyznaję, że po „Odnaleźć swą drogę” całkiem polubiłam Olę
i Ottona. Co prawda główna bohaterka potrafi działać na nerwy, ale mimo
wszystko czytało się przyjemnie. A „Wybór” akurat był pod ręką (pakiecik?), więc
mogłam go zacząć praktycznie tego samego wieczoru.
W tej części Ola i Otto prawie kończą studia. Udaje im się
zdać międzynarodowy egzamin mistrzów artefaktów i uzyskać certyfikat. Jednak w
królestwie rozpanoszyła się pomroka (czyli chyba najogólniej rzecz ujmując
ożywione na różne sposoby trupy) i postanowiono, że mistrzowie artefaktów i
magowie bojowi muszą pozostać na uniwersytecie o rok dłużej i w tym czasie
odbyć praktykę zawodową. Nasi bohaterowie zostają wysłani do niewielkiej
mieściny – Gniadowa – gdzie mają wyposażyć wszystkich okolicznych mieszkańców w
ochronne artefakty.
Teoretycznie okolica jest spokojna i nic im nie powinno
grozić, a dodatkowo co jakiś czas przyjeżdża Irga, sprawdzić, czy wszystko w
porządku z jego narzeczoną. Do domu przydzielonego Ottonowi i Oli wprowadza się
też nowy lekarz (również wysłany na praktykę przez uniwersytet) Warsonia.
Okazuje się być bardzo sympatycznym, dobrze gotującym człowiekiem, co widocznie
wpłynęło na wygląd przyjaciół. Mimo to Ola nie cierpi na brak adoratorów, bo,
pomijając Irgę, zakochuje się w niej miejscowy baron i wyraźnie podrywa ją
poznany na jarmarku na początku książki ork Żywko (w tym uniwersum orkowie to
bliscy kuzyni orków, są równie piękni, tylko bardziej muskularni, dzicy i mają
ciemne owłosienie). Dziewczynie podoba się to, jednak ani na chwilę nie
zapomina o swoim narzeczonym, którego darzy ogromną odwzajemnioną miłością.
Teoria jednak pozostaje teorią i okazuje się, że niedalekie
miasteczko całe zostało wybite przez martwiaki. Ola i Otto przygotowują obronę
Gniadowa…
W tej części już więcej się dzieje, a mniej jest rozpaczy
Oli. Jest dużo ciekawiej – akcja, romanse, martwiaki, zazdrość, bitwy, magia.
Czyta się dalej przyjemnie, mimo wyraźnych niedostatków wydania (skoro mam go z
pakietu, to jest to chyba oficjalny e-book, więc błędy w stylu „jóż” nie
powinny się pojawiać). Zdarzyło mi się zgrzytnąć zębami, ale starałam się skupić
na treści, co opłaciło się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz