czwartek, 16 listopada 2017

Idź i czekaj mrozów

Kolejna książka z pakietu „pierwsze kroki”, ale dodatkowo ktoś ją polecał na facebooku. Właściwie gdyby nie to, pewnie nie sięgnęłabym po nią jeszcze jakiś czas. Ktoś zapytał o książkę odnoszącą się do słowiańskiej mitologii i padło właśnie „Idź i czekaj mrozów”. Skojarzyłam, że już gdzieś widziałam ten tytuł i wskoczył na kolejne miejsce na mojej liście do przeczytania. To był dobry wybór.


Główną bohaterką jest Venda, uczennica i wychowanka Opiekuna doliny. Jej przybrany ojciec ginie w niewyjaśnionych okolicznościach i właściwie wszystkie jego obowiązki spadają na dziewczynę. Musi się zajmować leczeniem, pomaganiem, organizacją świąt, kontaktem z bóstwami i obroną doliny przed potworami. Mimo że długo nie chce przyjąć oficjalnie funkcji Opiekunki, pełni prawie wszystkie jej obowiązki.
Jej niechęć do oficjalnej funkcji wynika z wielu rzeczy. Nie chce brać na siebie tak ogromnej odpowiedzialności (jest młoda, chyba nawet przed dwudziestką). Nie chce stać się zgorzkniała jak poprzedni Opiekun. No i jest w pewien sposób blisko z kimś, kogo mieszkańcy doliny uważają za potwora.  Ta znajomość sama w sobie jest dziwna i nie do końca jasna dla wszystkich. Wydaje się, że „potwór” ma w niej swój interes, ale również dla Vendy ma to pewne korzyści (obronił ją przed atakiem martwego Opiekuna).

Cała historia zarysowana jest dużo jaśniej niż ja to zrobiłam tu. Jest bardzo przejrzysta (tzn. nie plącze się i wiadomo, o co chodzi), a przy tym ciekawa. Dodatkowo napisana bardzo dobrze i wciągająco. Ta książka była dla mnie powiewem tego, na co miałam ochotę od dłuższego czasu. Nie spodziewałam się tego i jestem naprawdę miło zaskoczona. Na pewno kupię drugą część (niedawno wyszła) i ją przeczytam, bo jestem naprawdę ciekawa dalszych losów Wilczej Doliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz