Kolejna Agatha Christie wzięta z biblioteki z myślą o
jesienno-zimowych wieczorach. Nie miałam żadnego konkretnego powodu, żeby
sięgnąć akurat po tę książkę. Nie słyszałam o niej nigdy wcześniej, nie była na
półce z najlepszymi kryminałami… Po prostu uznałam, że może się okazać ciekawa,
bo ma w tytule bibliotekę. Książka jest cieniutka, a jej akcja toczy się
szybko. Ja w sumie chyba nawet nie zdążyłam mieć złych podejrzeń – tak szybko
wszystko się rozwiązało i skończyło.
Pewnego dnia rano w bibliotece państwa Bantrych zostają
odkryte zwłoki młodej dziewczyny. Podejrzenia automatycznie padają na pana
Bantry, a jego żona, chcąc oczyścić jego reputację, zwraca się o pomoc do
przyjaciółki – Jane Marple. Jest to stara panna, która ma duże doświadczenie w
rozwiązywaniu zagadek kryminalnych (zarówno aktualnych jak i tak „na sucho” z
opowieści), bo doskonale zna się na ludzkiej naturze.
Na policję zgłasza się dziewczyna o imieniu Josie, która
rozpoznaje zwłoki jako swoją kuzynkę Ruby Keene. Obie były tancerkami w hotelu
Majestic, który znajdował się niedaleko domu Bantrych. Panna Marple i jej
przyjaciółka wyruszają do hotelu, by przyjrzeć się sprawie z bliska. Na miejscu
poznają starszego pana Jeffersona i jego rodzinę (zięcia i synową z synem),
którzy bardzo zaprzyjaźnili się z Ruby podczas swojego pobytu w hotelu. Tak
bardzo, że pan Jefferson postanowił zapisać Ruby znaczną część swojego majątku.
W książce podejrzenia są rzucane coraz to na nowe osoby, ale
wydaje mi się, że w tym wypadku Agatha Christie robi to zbyt natarczywie. Ja
się dość szybko domyśliłam, kto jest mordercą, potem tylko zastanawiałam się,
czy na pewno, ale jednak nikt inny mi nie pasował tak dobrze. Mimo to książka
mi się podobała – była lekka i przyjemna do poczytania. Miło zapełniła mi dwa
wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz