Po przeczytaniu „Długiej Utopii” postanowiłam przeczytać coś
autorstwa samego Stephena Baxtera. W końcu z tyłu książki jest napisane, że to
bardzo popularny pisarz sf w Anglii. Ja nigdy wcześniej o nim nie słyszałam,
ale też nie jestem wielką fanką science fiction. Wybrałam się do biblioteki po „Pięćdziesiąt
twarzy Greya”, więc żeby zatrzeć kiepskie wrażenie, poprosiłam też o coś
Baxtera ;). Pani też Baxtera nie znała, ale znalazła go w katalogu i
zaproponowała mi dwa tytuły. Uznałam, że „Pierścień” brzmi bardziej
zachęcająco, więc zabrałam go do domu. Tam dopiero usiadłam sobie przy
komputerze i sprawdziłam, że „Pierścień” jest ostatnią częścią (przynajmniej po
polsku) cyklu o xeelee. Ale wcześniejszych części nie udało mi się znaleźć w
bibliotekach – albo wypożyczone dawno temu i nie oddane, albo po prostu nie ma.
Dlatego długo się zbierałam do tej książki, zastanawiając się, czy dam jej radę
bez znajomości wcześniejszych części cyklu. Przeczytałam opowiadania z dwóch
numerów „Nowej Fantastyki” i kiedy nie chciało mi się iść szukać starszych (nieprzeczytanych),
wreszcie wzięłam się za książkę.
Na tym blogu znajdziesz recenzje książek,
które przeczytałam, filmów, może nawet gier
- produktów, które sprawiają mi przyjemność
w wolnym czasie! Nie spodziewaj się jednak
"mądrych" i modnych książek. Co przeczytam,
o tym napiszę, a czytam głównie fantastykę.
Oczywiście inne gatunki też się pojawią.
Ostrzegam, że mogę spoilerować!
Ale postaram się to wcześniej zaznaczyć ;)
cóż więcej...? Miłego czytania!
poniedziałek, 30 maja 2016
poniedziałek, 23 maja 2016
Nowe oblicze Greya
No i koniec trylogii Greya. Spodziewałam się, że te książki
będą straszne, a nie były. Przeczytałam je bardzo szybko, bez większego
zgorszenia albo znudzenia. Zwłaszcza dwa pierwsze tomy. Trzeci nieco od nich
odbiegł. Ale przeczytałam, idąc za ciosem. No i trochę miałam nadzieję na opis
przygotowań do ślubu i samego ślubu i wesela. Co zrobię, lubię takie tematy,
zwłaszcza od organizacji własnego ślubu.
poniedziałek, 16 maja 2016
Ciemniejsza strona Greya
Kto czytuje tego bloga, ten wie, że jak zaczynam jakąś
książkę albo serię to ją kończę. Od wielu lat nie zdarzyło mi się tego nie
zrobić. Więc cykl o Greyu również będę kończyć. Tym bardziej, że z biblioteki
wzięłam hurtem wszystkie tomy. Na pewno też mniej mnie odrzuca od tej
kontynuacji niż od ciągu dalszego „Wieków światła”. Nie spodziewałam się literatury
wyższych lotów i może dlatego na razie Grey mnie nie zawodzi.
poniedziałek, 9 maja 2016
Pięćdziesiąt twarzy Greya
Tak, to ten właśnie tytuł, żadna literówka. Przeczytałam
„Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Po prostu wyznaję zasadę, że trzeba coś znać, żeby
móc się o tym wypowiadać. Tak samo było ze „Zmierzchem” – przeczytałam i
obejrzałam filmy (dużo gorsze od książek, które są lekką lekturą dla
nastolatek) i z czysty sumieniem mogę teraz wyrażać swoje zdanie na ten temat.
O Greyu od jakiegoś czasu jest dość głośno – świetna powieść erotyczna, ukazuje
fantazje kobiet, niezwykle odważna, ogólnie ochy i achy. A z drugiej strony –
tanie porno, bdsm, głupota i w ogóle blee. No więc postanowiłam wyrobić sobie
własną opinię.
poniedziałek, 2 maja 2016
Długa Utopia
To już czwarta część cyklu o Długiej Ziemi, oczywiście
kupiłam ją jak tylko wyszła. W sumie nawet nie musiała długo czekać na
przeczytanie – wydana w lutym, przeczytana na początku kwietnia. Nie żebym była
jakąś wielką fanką tego cyklu, ale akurat nie miałam siły (na początku marca
urodziłam dziecko, co chyba tłumaczy brak sił i brak regularnych wpisów ;) ) na
wycieczkę do biblioteki, a przeczytanie czegoś z nazwiskiem „Pratchett” na
okładce wydawało się dobrym pomysłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)