Niestety w tym roku nie udało mi się przeczytać 52 książek,
mimo najszczerszych chęci. I czuję potrzebę, żeby sama przed sobą (ale też
przed moimi widmowymi czytelnikami) się usprawiedliwić.
Na tym blogu znajdziesz recenzje książek,
które przeczytałam, filmów, może nawet gier
- produktów, które sprawiają mi przyjemność
w wolnym czasie! Nie spodziewaj się jednak
"mądrych" i modnych książek. Co przeczytam,
o tym napiszę, a czytam głównie fantastykę.
Oczywiście inne gatunki też się pojawią.
Ostrzegam, że mogę spoilerować!
Ale postaram się to wcześniej zaznaczyć ;)
cóż więcej...? Miłego czytania!
sobota, 31 grudnia 2016
piątek, 30 grudnia 2016
Zaginiony symbol
Filmu na podstawie tej części nie oglądałam i okazuje się,
ze nic dziwnego – jeszcze go nie ma. O dziwo, „Inferno” już jest, czyli filmowcy
znowu pokręcili kolejność. Dalej nie wiem, dlaczego. Ale ja czytam zgodnie z
kolejnością z Wikipedii i lubimyczytac. Przy okazji tej książki wypróbowałam jeszcze
jedną ciekawą rzecz, prezent bożonarodzeniowy – kindla. To mój pierwszy czytnik
i dlatego też postanowiłam nie iść do biblioteki, a sięgnąć po e-booka i poświęcę
temu osobną notkę.
wtorek, 27 grudnia 2016
Anioły i demony
Jak zapowiedziałam, tak zrobiłam – po przeczytaniu „Kodu
Leonarda da Vinci” od razu wzięłam się za drugi tom cyklu. Obie książki wzięłam
z biblioteki za jednym zamachem, więc nie musiałam urządzać nowej wyprawy dalej
niż do szafki. Tym chętniej się za to wzięłam, że pierwszy tom mi się podobał i
naprawdę dobrze było przeczytać coś lekkiego i przyjemnego po „Tessie”. Miałam
nadzieję na dobrą passę w tej serii.
wtorek, 13 grudnia 2016
Kod Leonarda da Vinci
Moja pierwsza styczność z tą książką miała miejsce jakoś
niedługo po tym, jak ukazała się ona w Polsce. Było o niej głośno i moja mama
ją od kogoś pożyczyła. Spojrzałam wtedy na nią, prychnęłam i zabrałam się za
coś innego. Możliwe, że za któregoś Pratchetta. Jakiś czas temu obejrzałam film
na podstawie tej książki. Spodobał mi się i uznałam, że może jednak warto
będzie przeczytać. Znajomy zdziwił się, że film zachęcił mnie do lektury, ale
według mnie wcale nie był zły. Tak czy siak wreszcie zabrałam się za powieść.
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Sztuka Świata Dysku
Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Pratchettem rozważałam kupno
tej książki, ale jakoś się nie złożyło. Teraz, kiedy jestem jego ogromną fanką,
postanowiłam mieć wszystko z jego nazwiskiem na okładce. Nie polowałam na „Sztukę…”
tak jak na „Ostatniego bohatera”, ale co jakiś czas szukałam jej w internecie.
Aż pewnego wieczoru przypadkiem dostałam propozycję sprzedaży od znajomej
znajomej. Dziewczyna kupiła książkę kiedyś, ale często się przeprowadza i w
sumie nie czuje potrzeby posiadania książek, którą czuję ja. Więc
zaproponowała, że mi ją odsprzeda, a ja z chęcią przystałam. I tak (po roku od
tego ustalenia) „Sztuka Świata Dysku” znalazła się na mojej półce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)