Kolejny e-book z pakietu. Tym razem dotyczył on debiutów
polskich autorów fantastyki, więc oczywiste było, że go kupię. Od razu wysłałam
na czytnik kilka pozycji, których tytuły i okładki (tak, wiem, że nie ocenia
się książki po okładce, ale to jednak pierwsza rzecz, jaką widzimy, a pierwsze
wrażenie jest ważne) mnie zainteresowały. Nie czytałam żadnego z autorów
obecnych w pakiecie, ale parę nazwisk słyszałam, między innymi: Jacek Wróbel,
którego Haxerlin poszedł u mnie na pierwszy ogień.
Książka jest zbiorem opowiadań, więc ciężko napisać coś
więcej o fabule – teksty są ze sobą luźno powiązane, przede wszystkim
bohaterami. Głównym jest Mistrz Haxerlin obwoźny handlarz „produktami
magicznymi” czyli cudami i dziwami. Dlaczego wzięłam to w cudzysłów? Odpowiedź
jest bardzo prosta – wszystkie, a przynajmniej znaczna większość towarów kupca
to podróbki. Jednak Haxerlin ubiera się jak na maga przystało i ma gadane.
Dlatego nie pojawia się za często w tych samych miejscach i nigdy tam, gdzie
mógłby spotkać prawdziwych magów z gildii.
Haxerlin jest grubaskiem w średnim wieku, ale jego spryt i
prostolinijność (co jest dość ciekawym połączeniem) budzą sympatię. Mężczyzna
jest konsekwentny w dążeniu do celu, a tym najważniejszym jest dla niego
pozostanie przy życiu. Dlatego zawiera szczegółowy pakt z demonem, udaje maga
przed rządcami miasteczek i poświęca oszczędności, by zachować kram.
Ogólnie książka mi się podobała. Była to lekka, przyjemna
fantastyka, na którą miałam dużą ochotę. Historie nie były skomplikowane, ale
napisane z polotem i humorem (jedno opowiadanie nawiązuje do gry Baldurs Gate),
bez narzucania się i zamęczania czytelnika. Po tej lekturze dobrze kojarzy mi
się pan Jacek Wróbel i na pewno chętnie sięgnę po jeszcze jakiś jego tekst.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz