środa, 22 kwietnia 2015

Z innej bajki

Głównym powodem, z którego sięgnęłam po tę książkę był obrazem wrzucony na facebooka przez kilka stron związanych z książkami (często tak jest, że coś zamieszcza jedna strona, a potem większość pozostałych). Pierwsza rzecz, o której pomyślałam to „fajny pomysł, ja takie coś napiszę”. Potem otworzyłam komentarze i znalazłam tam właśnie „Z innej bajki” Jodi Picoult, jako przykład takiej książki. Ciekawy pomysł, fajny tytuł – przeczytam. Tym bardziej, że od pewnego czasu znajoma namawia mnie do sięgnięcia po Jodi Picoult. Tej książki akurat nie czytała, ale po krótkim przejrzeniu internetu poinformowała mnie, że nie będzie to raczej typowa powieść tej autorki. Picoult pisze ponoć raczej ciężkie książki (i nie chodzi mi tu o rozmiar i grubość okładki), a to jest powieść dla młodzieży. Ale mi to pasuje.

Książka jest podzielona na trzy części, które przeplatają się. Pierwsza jest treścią książki dla dzieci i zaczyna się zawsze numerem strony. Druga jest narracją z perspektywy Olivera, księcia z bajki. Ale nie pokazuje fabuły z jego strony, a to, co się dzieje z bohaterami po zamknięciu książki. To znaczy, żyją oni własnym życiem, a książka okazuje się dla nich swego rodzaju teatrem, w którym grają swoje role. Ostatnia część do narracja z perspektywy Delilah, czyli dziewczyny, która czyta książkę w naszym świecie.

Patrząc na obrazek, za sprawą którego sięgnęłam po tę powieść, łatwo się domyślić, głównego wątku. Ale od początku. Delilah jest szkolną outsiderką, od czasu, kiedy przypadkiem złamała kolano jednej z cheerleaderek. Ma tylko jedną przyjaciółkę Jules, która również woli trzymać się na uboczu i nie przepada za popularnymi dziewczynami. Jednak Delilah nawet przed nią ma pewną tajemnicę – wciąż wypożycza ze szkolnej bibliotekę książkę z bajką dla dzieci. Uzasadnia to tym, że główny bohater, książę Oliver, wie jak to jest dorastać bez ojca. Delilah również nie ma przy sobie ojca, bo zostawił ją i matkę, gdy dziewczyna była mała. Nastolatka uważa, że nikt z prawdziwego świata jej nie rozumie i dlatego wciąż wraca do książki, której bohater przeżył to, co ona.
Skoro jednak bohaterowie książki są tylko aktorami, to Oliverowi obce są uczucia, które gryzą Delilah. Książę nigdy nie miał matki ani ojca (który w fabule jest tylko wspomnieniem i nie ożywa jako aktor). Ma za to inne problemy – najlepszego przyjaciela zamienionego w psa i księżniczkę, która nie odróżnia fabuły od książkowej rzeczywistości. Odkąd jednak Delilah stała się jedyną i to bardzo regularną czytelniczką, Oliver zakochał się w jej miodowych oczach i dużej buzi (z perspektywy rysunku w książce). Książę słyszał wszystko, co dzieje się poza książką i dzięki temu wpadł na pomysł skontaktowania się z dziewczyną. Choćby postaci z bajki bardzo się starały nie mogą uniknąć wcielania się w swoje role, jednak Delilah dostrzega w Oliverze kogoś więcej niż bohatera bajki i dzięki temu uda im się nawiązać kontakt. Powoli coraz bardziej zakochują się w sobie i próbują wymyślić plan, jak uwolnić Olivera z książki, by mogli być na zawsze razem.
„Z innej bajki” czytało mi się bardzo przyjemnie. Przeszkadzały mi tylko liczne błędy w druku (połączone słowa, brakujące ogonki i litery), które na szczęście nie miały wpływu na fabułę i styl. Jako powieść młodzieżowa ta książka bardzo mi się spodobała i chętnie poleciłabym ją nastolatkom.
Powieść skojarzyła mi się też trochę z „Gniazdem światów” Huberatha, gdzie autor również sugerował, że postaci w książce naprawdę żyją. Jednak Polak idzie o krok dalej, podczas gdy Jodi Picoult przekonuje nas, że co by się nie stało w fabule, po zamknięciu książki bohaterowie żyją własnym życiem, na które treść opowieści nie ma wpływu. Kiedy ktoś umiera w czasie opowieści, po zamknięciu książki wciąż czuje się dobrze.

Jeśli chodzi o wyzwanie to uznam tę książkę na Q kier – w końcu kręci się wokół miłości…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz