Jak nietrudno się domyślić z moich poprzednich notek –
strasznie napaliłam się na Prestona i Childa. Nie chciałam jednak zaczynać
żadnej kolejnej serii – potrzebowałam pojedynczej książki. Chociaż w sumie nie
potrzebowałam, bo na półkach w domu jeszcze kilka na mnie czeka… W każdym razie
przypadkiem natknęłam się na nową (chyba nawet najnowszą) książkę Lincolna
Childa, odnalazłam ją w pobliskiej bibliotece i poleciałam wypożyczyć.
„Grobowiec” zaczyna się w szpitalu, gdzie lekarz na dyżurze
dostaje na stół ofiarę z wypadku. Ofiarą jest jego żona i akcja prologu kończy
się nieudaną reanimacją… Następnie przenosimy się kilka lat do przodu, a
głównym bohaterem okazuje się Jeremy Logan. Powoli dowiadujemy się, że zostaje
on wezwany przez dawnego przyjaciela Ethana Rusha, anestezjologa, który
prowadzi interesujące badania…
Otóż to właśnie doktor Rush jest lekarzem, którego poznajemy
w prologu. I szybko się okazuje, że jego żona nie umarła. Nie do końca.
Jennifer aż przez 14 minut znajdowała się w stanie śmierci klinicznej, jednak
udało się przywrócić ją do życia. I to właśnie bada w swoim ośrodku Rush –
przypadki osób, które umarły, lecz powróciły. Brzmi ciekawie? Jak dla mnie
bardzo! Ale nie to jest tematem książki. O pracy Rusha dowiadujemy się niemalże
marginalnie. Zarówno lekarz jak i Logan mają wyruszyć w podróż i zostają
zatrudnieni przez słynnego łowcę skarbów, Portera Stone’a. Dowiadujemy się, że
ich zadaniem jest pomoc przy odnalezieniu grobowca Narmera, prawdopodobnie
pierwszego faraona zjednoczonego Egiptu. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że
grobowiec ten nie znajduje się w Dolinie Królów, a gdzieś pod powierzchnią
Suddu, ogromne bagnisko utworzone przez Nil w Sudanie Południowym. Legenda
głosi, że Narmer tam właśnie chciał być pogrzebany, żeby nikt nie niepokoił
jego szczątków (co, jak wiemy, spotkało wielu późniejszych faraonów). Zagwarantować
miała do odległość od Egiptu i sam Sudd, rozrastający się i tworzący naturalną
ochronę.
Wszystko brzmi super, ale kim właściwie jest Jeremy Logan i
jaka jest jego rola w ekspedycji? Logan sam siebie nazywa „enigmatologiem”,
czyli przekładając „na nasze” jest badaczem zjawisk paranormalnych. Trochę
wróżka, trochę pogromca duchów… te klimaty. Ma na swoim koncie między innymi
sprawę potwora z Loch Ness. Mając tę wiedzę, łatwo się domyślić, co jest
zadaniem Logana. Na grobowcach faraonów zwykle ciążą klątwy, a nasz enigmatolog
ma tę konkretną klątwę odkryć, zrozumieć i najlepiej przełamać. To jest jego
główne zadanie. W międzyczasie jednak okazuje się, że Logan musi sobie radzić z
innymi sprawami na stacji, takimi jak spontaniczne zapłony generatorów,
znikające przedmioty i pojawiające się na bagnie postaci…
Książka jest napisana naprawdę nieźle, autor dozuje nam
informacje o bohaterach, razem z napięciem. Druga połowa powieści jest
wciągająca i przeczytałam ją praktycznie jednym tchem. Byłam bardzo ciekawa, co
i dlaczego się dzieje. Mimo to, po zakończeniu, czuję niedosyt. Niedosyt Egiptu
– niby opowiadają coś o Narmerze, ale nie jest tego dużo. I niedosyt wyjaśnień –
zakończenie jest bardzo niesatysfakcjonujące. Chętnie przeczytałabym jeszcze
jeden rozdział albo epilog, który rozwiałby wszelkie moje wątpliwości.
Wyzwanie coraz mniej mi się podoba… :P Czytam ciekawe
książki, a mam problem z przypisaniem ich do konkretnych kart. Obawiam się, że
niektóre mogę niedługo zacząć dublować, bo nie pasują do kategorii, które mi
zostały… Tymczasem „Grobowiec” zostanie 2 karo (ma 400 stron).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz