poniedziałek, 2 lutego 2015

Dwa groby

Ostatnia część trylogii o Helen. Na okładce znajduje się maksyma Konfucjusza „Zanim wkroczysz na drogę zemsty, wykop dwa groby”. Cóż, w wypadku Pendergasta tych grobów przyda się nieco więcej…

Na początku książki opisana jest sytuacja w Central Parku, ta sama, która jest na końcu „Bez litości”, ale z perspektywy Helen. W części pierwszej rozdziały są oddzielane nie numerkami, ale godzinami odmierzanymi od tego wydarzenia. Kiedy Helen zostaje porwana, jej mąż postanawia ją odnaleźć i uwolnić. Większość pościgu jest o kilka godzin spóźniony (ze względu na pobyt w szpitalu i zranioną nogę), ale udaje mu się w ostatniej chwili dogonić porywaczy. Niestety (i nie jest to spoiler, bo dzieje się przed 100 stroną z 600!) jeden z porywaczy postanawia zastrzelić Helen, żeby dać sobie czas na ucieczkę. Jak łatwo się domyślić, nie udało mu się – Pendergast natychmiast go zabił. Jednak drugiemu z porywaczy udało się uciec. Agent został nad ciałem żony, zdjął pierścionek zaręczynowy i zakopał je najgłębiej jak dał radę. A potem zemdlał z rozpaczy i wyczerpania.
Dlaczego to piszę, skoro może zostać uznane za spoiler? Dlatego, że sporo z dalszej części książki wynika właśnie z tego wydarzenia. Pendergast wraca do Dakoty, ale jest załamany, nie chce mieć z nikim kontaktu, zaczyna brać narkotyki. D’Agosta nie jest w stanie pomóc, co więcej nawet przyjazd Violi z Włoch nie skutkuje.
Vincent nie tylko chce pomóc przyjacielowi, ale potrzebuje też jego pomocy przy nowej sprawie morderstw. Nawet Laura Hayward radzi mu, żeby zwrócił się do agenta i podejrzewa, że może to pomóc wyrwać Pendergasta z rozpaczy. Początkowo nic to nie daje. D’Agosta wdziera się niemal siłą do apartamentu agenta i zostawia u niego akta sprawy. Jednak po jakimś czasie Pendergast nieco się ożywia. Przeprowadza badania genetyczne na próbkach zebranych z miejsca zbrodni i zakłada, że mordercą jest jego brat Diogenes. Przyznam, że bardzo mnie to zaskoczyło! Jednak, na szczęście, to nie to. W sumie to jest nawet gorzej. Kiedy już niemal zdążyłam zapomnieć o tajemnicach Helen i postrzegałam ją tylko jako powód upadku agenta, okazuje się, że morderca… jest ich synem. Od tej chwili dosłownie wchłaniałam większość książki, tak byłam zaskoczona. Zresztą nie tylko ja, bohaterowie książki też!
I dopiero grubo po połowie książki dzieje się to, co jest opisane na tylnej okładce. Czyli Pendergast wyrusza do Brazylii, gdzie w dzikiej puszczy żyją potomkowie nazistów i ofiary ich eksperymentów. To tam Pendergast ostatecznie rozwiąże całą zagadkę i zmierzy się z przeszłością, by uratować przyszłość (to tak ładnie brzmi…). W pobliskim miasteczku agent znajduje sojusznika – pułkownika miejscowej policji. Razem przypuszczają atak na twierdzę nazistów.
Co ciekawe w książce jest przypis, że naziści po wojnie rzeczywiście uciekli i ukryli się w Brazylii (w tym doktor Mengele). To właśnie lubię w tych książkach! Mimo że jest to fikcja, podszyta czasem fantastyką, odnosi się do faktów i nauki.
Warto zwrócić też uwagę na wątek Constance, która przypadkowo wplątuje doktora Feldera w kłopoty, kiedy próbuje on potwierdzić jej prawdomówność. Interesujące jest również historia Corrie Swanson, która odnajduje swojego ojca i samodzielnie rozwiązuje swoją pierwszą sprawę.
Książka nie zawodzi, chociaż przy ataku na fortecę uważam, że jest czasem nieco za dużo opisów. Akcja zwalnia, wszystko jest szczegółowo opisane – działania i myśli bohaterów. Podejrzewam, że ma to służyć podniesieniu napięcia. Ale już sama historia wystarczająco podnosi ciśnienie, nie trzeba już bardziej odwlekać rozwiązania akcji! Kiedy są takie właśnie rozdziały to zaczyna mnie to męczyć. Ale ma to też dobre strony – jeśli jestem już zmęczona to przy takim rozdziale bez żalu odkładam książkę i idę spać albo spokojnie mogę się zająć czymś innym, co akurat wypadałoby zrobić (ugotować obiad albo wyjść po zakupy).
Po raz kolejny szczerze polecam całą serię i autorów. Została mi jeszcze jedna książka z serii i niedługo zdobędę ją z biblioteki (już zarezerwowana i czeka na mnie), a następna ma chyba zostać wydana w tym roku. Więc czekam z niecierpliwością.

Wyzwanie… Może 10 pik tak roboczo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz