piątek, 30 stycznia 2015

Bez litości

Pod koniec „Granic szaleństwa” mamy wrażenie, że Pendergast nie wie, iż to Judson jest zabójcą i dlatego zgadza się pojechać z nim na polowanie do Szkocji. Czytelnik od razu domyśla się, że Judson planuje zastawić na Pendergasta pułapkę i go zabić. Tak też się dzieje. Mężczyźni zapędzają się na zakazane bagna, gdzie dochodzi do pojedynku. Agent przegrywa, dostaje postrzał w pierś i zapada się w bagnie, a szwagier (mimo że nie zamierza opowiadać całej swojej historii) zdradza mu w ostatniej chwili, że Helen żyje. Judson wraca do bazy wypadowej – zamku – i opowiada zmyśloną historię, jak to przypadkiem zabił swojego szwagra. Gra przerażonego i prowadzi policję na miejsce zbrodni. Ale nie udaje im się znaleźć zwłok. Judson przez kolejnych parę tygodni żyje w strachu i próbuje odnaleźć jakiś ślad szwagra.

Oczywiście (no przecież nie trudno było się tego domyślić!) Pendergastowi udaje się przeżyć i wyrusza na poszukiwanie szwagra i żony. Jak zwykle idzie własnymi tropami i bardzo trudno go zabić. Dlatego Judson zwraca się o pomoc do tajemniczej organizacji. Postanawia załatwić Pendergasta przez jego kobietę, którą jest Constance. Esterhazy nie wie, jakie relacje wiążą agenta z młodą kobietą, wie jednak, że jest ona dla niego ważna. Dlatego postanawia ją porwać i w ten sposób sprowokować Pendergasta do konfrontacji. Tym razem z niezbyt sprawiedliwym rozkładem sił – naprzeciw agenta FBI stanie chyba 12 zaprawionych w boju mężczyzn. Pod koniec powieści trup ściele się gęsto.
Warto zauważyć, że w tej części ponownie pojawia się Corrie Swanson z Kansas („Martwa natura z krukami”), studiująca obecnie prawo na Uniwersytecie Johna Jaya. Nie ma jej dużo w książce, a ostatecznie (oczywiście) pakuje się w dość poważne kłopoty, nie tylko prawne. Z jej osobą wiąże się jednak coś innego. Otóż Corrie umówiła się z Pendergastem na spotkanie, na którym agent się nie stawił. Po długich poszukiwaniach dotarła do D’Agosty, który poinformował ją, że Pendergast zginął w Szkocji (najpierw sam w to wierzył, potem miała to być oficjalna przykrywka dla agenta). I tu zaczyna się najlepsze! Dowiadujemy się, że Corrie prowadzi stronę internetową o Pendergaście i podany jest jej adres. Mam taki nawyk, że jak widzę tego typu rzeczy w książkach to muszę je wpisać w wyszukiwarkę i sprawdzić. Taka strona istnieje: www.agentpendergast.com . Spędziłam na niej dobrą godzinę zachwycając się samym faktem jej istnienia i treściami stylizowanymi na Corrie.
Notka wychodzi jakaś krótka, ale boję się za dużo zdradzić. O ile trylogia Diogenesa nieco mnie zawodziła, o tyle trylogia Helen mocno trzyma poziom i naprawdę warto samemu ją przeczytać.

W wyzwaniu uznajmy to na razie za 8 kier. To dopasowywanie kart jest dość trudne, jeśli nie jest się pewnym, co jeszcze się przeczyta. No i nie znając wcześniej treści książek (trefle).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz