Pod koniec „Granic szaleństwa” mamy wrażenie, że Pendergast
nie wie, iż to Judson jest zabójcą i dlatego zgadza się pojechać z nim na
polowanie do Szkocji. Czytelnik od razu domyśla się, że Judson planuje zastawić
na Pendergasta pułapkę i go zabić. Tak też się dzieje. Mężczyźni zapędzają się
na zakazane bagna, gdzie dochodzi do pojedynku. Agent przegrywa, dostaje
postrzał w pierś i zapada się w bagnie, a szwagier (mimo że nie zamierza
opowiadać całej swojej historii) zdradza mu w ostatniej chwili, że Helen żyje.
Judson wraca do bazy wypadowej – zamku – i opowiada zmyśloną historię, jak to
przypadkiem zabił swojego szwagra. Gra przerażonego i prowadzi policję na
miejsce zbrodni. Ale nie udaje im się znaleźć zwłok. Judson przez kolejnych
parę tygodni żyje w strachu i próbuje odnaleźć jakiś ślad szwagra.
Oczywiście (no przecież nie trudno było się tego domyślić!)
Pendergastowi udaje się przeżyć i wyrusza na poszukiwanie szwagra i żony. Jak
zwykle idzie własnymi tropami i bardzo trudno go zabić. Dlatego Judson zwraca
się o pomoc do tajemniczej organizacji. Postanawia załatwić Pendergasta przez
jego kobietę, którą jest Constance. Esterhazy nie wie, jakie relacje wiążą
agenta z młodą kobietą, wie jednak, że jest ona dla niego ważna. Dlatego
postanawia ją porwać i w ten sposób sprowokować Pendergasta do konfrontacji.
Tym razem z niezbyt sprawiedliwym rozkładem sił – naprzeciw agenta FBI stanie
chyba 12 zaprawionych w boju mężczyzn. Pod koniec powieści trup ściele się
gęsto.
Warto zauważyć, że w tej części ponownie pojawia się Corrie
Swanson z Kansas („Martwa natura z krukami”), studiująca obecnie prawo na
Uniwersytecie Johna Jaya. Nie ma jej dużo w książce, a ostatecznie (oczywiście)
pakuje się w dość poważne kłopoty, nie tylko prawne. Z jej osobą wiąże się
jednak coś innego. Otóż Corrie umówiła się z Pendergastem na spotkanie, na
którym agent się nie stawił. Po długich poszukiwaniach dotarła do D’Agosty,
który poinformował ją, że Pendergast zginął w Szkocji (najpierw sam w to
wierzył, potem miała to być oficjalna przykrywka dla agenta). I tu zaczyna się
najlepsze! Dowiadujemy się, że Corrie prowadzi stronę internetową o
Pendergaście i podany jest jej adres. Mam taki nawyk, że jak widzę tego typu
rzeczy w książkach to muszę je wpisać w wyszukiwarkę i sprawdzić. Taka strona
istnieje: www.agentpendergast.com . Spędziłam na niej dobrą godzinę zachwycając
się samym faktem jej istnienia i treściami stylizowanymi na Corrie.
Notka wychodzi jakaś krótka, ale boję się za dużo zdradzić.
O ile trylogia Diogenesa nieco mnie zawodziła, o tyle trylogia Helen mocno
trzyma poziom i naprawdę warto samemu ją przeczytać.
W wyzwaniu uznajmy to na razie za 8 kier. To dopasowywanie
kart jest dość trudne, jeśli nie jest się pewnym, co jeszcze się przeczyta. No
i nie znając wcześniej treści książek (trefle).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz