Z powodu zagadkowego morderstwa w miasteczku zjawia się
agent Pendergast. Jest on jednak na urlopie i przez to nie podejmuje
oficjalnego śledztwa. Ale wykazuje niezwykłe „prywatne zainteresowanie
seryjnymi zabójstwami”. Wkrótce okazuje się, że agent miał rację i pojawiają
się kolejne zwłoki. Najpierw psa, a następnie mieszkańców miasteczka. Sprawa
zaczyna się robić poważna, szeryf nie ma żadnych tropów, każde morderstwo
popełniane jest w inny sposób. Ze względu na trudny charakter Pendergasta nie
jest on dobrze przyjęty przez szeryfa i musi na własną rękę zdobywać
informacje. Częściowo ułatwia mu to starsza pani, u której się zatrzymał – jak
większość staruszek lubi plotki i opowieści o sąsiadach. Dodatkowo pani Krauss
jest dziedziczką Jaskini Kraussa – jedynej atrakcji turystycznej Medicine
Creek. Agent FBI ma szerokie zainteresowania, więc chętnie zwiedza Jaskinię,
sprawiając tym starszej pani ogromną przyjemność. Drugą osobą, która pomaga
Pendergastowi jest Corrie Swanson – niepokorna buntowniczka, uczennica
ostatniej klasy. Agent wpłaca za nią kaucję w areszcie, po tym jak została
przyłapana na kradzieży auta szeryfa. Pendergast oferuje dziewczynie pracę
swojego kierowcy, a później również asystentki. Zadaniem Corrie jest wożenie
agenta po mieście, opowiadanie o nim, jego historii i mieszkańcach.
Agent ma wielkie problemy z rozwiązaniem sprawy, wskazówek
szuka zarówno w teraźniejszości jak i w przeszłości. Przepytuje mieszkańców
miasteczka, stara się nawet pomagać w śledztwie szeryfowi, ponieważ sam wciąż
oficjalnie jest na urlopie.
W większości opowieści dominują przytłaczające opisy pól
kukurydzy. Mnie one naprawdę niepokoiły! Ale może to przez moje wakacje w
dzieciństwie… Jeździłam do babci na wieś, gdzie w okolicy sąsiad miał właśnie
pola kukurydzy. A brat cioteczny straszył mnie, że w kukurydzy jest „COŚ”.
Każde poruszenie łodyg sprawiało, że podskakiwałam ze strachu… Być może dlatego
opisy rozległych pól otaczających miasto zrobiły na mnie takie wrażenie.
Zwłaszcza, kiedy akcja działa się w nocy. Ubojnia drobiu wśród tych pól, do
której wchodzili nocą bohaterowie również nie rozładowywała atmosfery. Tym
bardziej, że była pusta, a na zewnątrz szalała burza… W ogóle opisy pościgów, z
perspektywy ofiary, były dość wyczerpujące psychicznie. Zwłaszcza przy
bohaterach, których łatwo było polubić. A ja miałam dwóch takich i bardzo
przeżywałam ich ucieczki.
Po pierwszym zabójstwie i tytule książki spodziewałam się,
że mordercą jest jakiś „lekko pokręcony” artysta, który zabija, układa
aranżację i je maluje. Jeśli ktoś wymyślił coś podobnego to od razu mówię –
pomyłka! W ogóle jest to pierwsza z książek cyklu o Pendergaście, gdzie
czytelnik (albo przynajmniej ja) nie domyśla się, kto może być zabójcą. Mimo
wielu tropów, które jednak nie mają właściwie nic wspólnego z którymkolwiek ze
znanych bohaterów. Jedyne, czego można się domyślić to miejsce przebywania
zabójcy. Niby pomaga w tym opowieść o klątwie Czterdziestu Pięciu, jednak ja
uważam, że to już jest nieco przedobrzone. Klątwa ma nam chyba jedynie pokazać
niesamowite zdolności Pendergasta, które czytelnicy „Gabinetu osobliwości” już
znają. Ale początkowo nawet one nie pomagają przybliżyć się do rozwiązania
sprawy. Które szczerze mówiąc mocno mnie zawiodło – niby zaskoczyło, ale nie
było to „o, Boże, to on, niesamowite!” a raczej „ale o co właściwie chodzi?”.
Zostało to kiepsko wyjaśnione i w sumie na tym skończę, bo uważam, że
zakończenie na więcej nie zasługuje. Nie powiem, że popsuło mi tę książkę, ale…
cóż.
Warto też wspomnieć, że w „Martwej naturze z krukami”
pojawiają się nawiązania do „Gabinetu osobliwości”, dlatego radzę czytać
książki w kolejności ;) Kilka stron poświęconych jest nowej posiadłości
Pendergsta, gdzie urzęduje jego przyjaciel Wren, inwentaryzując zawartość
domostwa. Wren dużo przebywa w piwnicach, niemal w ciemnościach, a zbiory tam
zgromadzone są naprawdę dziwne. Dlatego przemykające pod ścianami cienie
przypisuje swojej wyobraźni. Nie jest wyjaśnione, czy ma rację, ale ja od
początku miałam pewne podejrzenia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz