środa, 7 stycznia 2015

Relikwiarz

Drugi tom cyklu o agencie specjalnym Pendergaście, kontynuacja genialnego „Reliktu”. Fabuła po raz kolejny toczy się w Nowym Jorku, w okolicach Muzeum Historii Naturalnej tylko jakieś półtora roku później. Pojawiają się też starzy bohaterowie: Margo Green – już stała pracownica muzeum; doktor Frock – na emeryturze, ale pomaga w śledztwie; porucznik D’Agosta – niestety nieawansowany, wbrew zapowiedziom; Bill Smithback – dziennikarz, którego poznajemy sporo lepiej niż w pierwszej części; i oczywiście agent Pendergast – równie tajemniczy, jak zawsze. Nie pojawia się wielu nowych bohaterów, którzy byliby ważni i mieli duży udział w fabule. Do takich należą jednak pani Wisher i policjantka Hayward.
Na samym początku poznajemy też oficera Snowa, który swoje pierwsze nurkowanie w nowej jednostce odbywa w Kloace (niespecjalnie przyjemnym odcinku rzeki Hudson, w okolicy Harlemu). Zamiast poszukiwanej paczki kokainy Snow wyławia z rzeki dwa splecione ze sobą szkielety. Zwłaszcza jeden z nich jest dziwacznie zdeformowany. Ten w lepszym stanie zostaje zidentyfikowany po metalowym pasku – są to zwłoki bogatej dziewczyny, Pameli Wisher, która zaginęła nieco wcześniej. Ze względu na niezwykłe deformacje policja zwraca się o pomoc do Muzeum, które ma dużo lepiej zaopatrzone laboratorium i wiedzę antropologiczną. Sprawa trafia do naszej znajomej Margo Green i doktora Frocka, który zostaje wezwany ze swego domku pod miastem.
Sprawą, rzecz jasna, interesuje się również prasa, w tym Bill Smithback, który po wydaniu książki o bestii z Muzeum dostał stałą posadę w „New York Post”. Dziennikarz stara się przeprowadzić wywiad z Anette Wisher – matką zamordowanej dziewczyny, jednak kobieta nie daje mu się podejść. Oskarża go o brak etyki i serca i prosi o pokazanie córki, jakiej nie znało społeczeństwo – jako normalnej osoby, a niewypacykowanej panienki z pierwszych stron gazet. Smithback przystaje na to, po pierwsze z powodu pewnych wyrzutów sumienia, po drugie dostaje od pani Wisher obietnicę wyłączności na wywiady i pierwszeństwa we wszystkich informacjach o jej nowym ruchu „Ratujmy nasze miasto!”.
W międzyczasie Smithback dostaje też informację od kogoś, kto twierdzi, że wie coś o morderstwach. Dziennikarz spotyka się z informatorem, który okazuje się posłańcem przywódcy społeczności bezdomnych – Mefisto. Mimo niepokoju i wewnętrznego oporu Smithback schodzi za posłańcem do kanałów i wyrusza na spotkanie z Mefisto. Nie dostaje jednak informacji dotyczących dwóch odkrytych szkieletów, ale coś znacznie większego. Okazuje się, że również wśród bezdomnych dochodzi ostatnio do większej ilości zaginięć i śmierci. Mefisto twierdzi, że jest to wina Pomarszczonych – niezwykle silnych i szybkich istot, mieszkających w najniższych częściach kanałów Nowego Jorku. Smithback zdaje sobie sprawę, że nie może opisać całej teorii spiskowej Mefista, jednak temat podziemnych społeczności trafia do gazety.
Prawdopodobnie tym zainspirowany agent Pendergast postanawia przebrać się za bezdomnego i przeniknąć w głąb tej społeczności, by poznać więcej szczegółów. Jemu i D’Agoście w poznaniu społeczeństwa nowojorskich bezdomnych pomaga funkcjonariuszka Laura Hayward, która pracowała wcześniej przy wyganianiu bezdomnych z kanałów, a obecnie pisze na ich temat pracę magisterską.
„Relikwiarz” polecam czytać tylko tym, którzy przeczytali już „Relikt”. Książka zawiera bardzo dużo nawiązań – są one tłumaczone, jednak wygodnie jest samemu znać kontekst. Poza tym osobom, które znają pierwszą cześć, łatwiej jest rozeznać się w sytuacji i snuć własne domysły. Znając zakończenie „Reliktu” (a jeszcze tego samego dnia sięgnęłam po drugą część) od razu wiedziałam, że zabójcą MUSI być coś w rodzaju nowej bestii i że odpowiedzialny jest za to Greg Kawakita. Dlatego nie zdziwiłam się, gdy do podobnych wniosków doprowadziło policję śledztwo. Mimo to książka poważnie mnie zaskoczyła. I w kwestii Grega i innych bohaterów. Z jednej strony rozwiązanie głównej zagadki wydawało mi się bardzo nieprawdopodobne psychologicznie, jednak z drugiej strony nawet ta nieprawdopodobność została wyjaśniona.

Książka robi mniejsze wrażenie niż pierwsza część. Może przez brak klaustrofobicznych muzealnych korytarzy. Jednak po masakrze w metrze przez kilka dni wolałam poruszać się autobusami. O wychodzeniu w nocy samej już nawet nie wspomnę, bo nigdy nie uważałam tego za bezpieczne. Niestety, autorzy znowu zabijają parę osób, które zdążyliśmy poznać podczas śledztwa. Do końca też podtrzymują nadzieję, że niektórym postaciom uda się przeżyć – nie będę zdradzać wszystkiego, ale komuś się to udało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz