
Głównym nawiązaniem do pierwszej części cyklu jest to, że
Strike stał się sławny i nie ma problemów ze zdobywaniem klientów. Chętni walą
do niego drzwiami i oknami. Detektyw może przebierać w sprawach i wybierać te
najciekawsze lub najbardziej opłacalne. Pozostałe odrzuca, a Robin zajmuje się
odmawianiem klientom (tak, została u niego na stałe). Ponieważ jest to ich
praca, Strike kładzie główny nacisk na aspekt finansowy i zajmuje się głównie
romansami w wyższych sferach. Dlatego, kiedy do jego biura przychodzi pani
Quine wyglądająca niemal jak żebraczka, początkowo zamierza odprawić ją z
kwitkiem. Zdanie zmienia wyłącznie dlatego, że chce zdenerwować obecnego bucowatego
klienta.
Kobieta opowiada, że jest żoną pisarza, obecnie nie ma
pieniędzy, ale agentka jej męża na pewno zapłaci za śledztwo. Okazuje się, że
Owen Quine zaginął, nie wraca do domu już niemal dwa tygodnie. Jego żona nie
chce iść na policję, gdyż pisarz już wcześniej znikał (chodził do kochanek) i
nie był zachwycony, gdy to zgłosiła. Tym razem jednak nie ma go już długo, a
jej skończyły się pieniądze. Sama nie może też pójść do pracy, bo mają
niepełnosprawną córkę, która może zostawać tylko z jedną sąsiadką i nie na
długo. Strike bierze sprawę ze złośliwości (w stosunku do bogatego klienta),
litości i z nadzieją, że agentka Quine’a rzeczywiście mu zapłaci. Tym bardziej,
że śledztwo nie wydaje się skomplikowane – trzeba odnaleźć miejsce, gdzie tym
razem pisarz spotkał się z kochanką.
Jednak nie jest to takie proste. Nikt nie wie, gdzie Quine
może być, a agentka (niezbyt przyjemna kobieta) nie chce płacić za sprawę. Jest
pewna, że Owen zaszył się gdzieś i przeżywa odrzucenie jego ostatniej powieści,
którą początkowo, w chorobie, przyjęła. W końcu Strike odkrywa, co się stało z
pisarzem – został zamordowany w domu, którego jest współwłaścicielem. W dodatku
zamordowany w średnio przyjemny sposób (o ile morderstwo może być przyjemne dla
ofiary). Strike postanawia doprowadzić sprawę do końca i odkryć, kto jest
mordercą. A podejrzanych nie brakuje, właściwie poza żoną i kochanką nikt ze znajomych
nie przepadał za Quine’em. Cormoram prowadzi swoje śledztwo równolegle z
policją, która zatrzymuje od razu panią Quine. Sprawę prowadzi stary przyjaciel
Strike’a, ale mający zupełnie inne podejście. Jest on przekonany, że „to zawsze
żona” i szuka dowodów pasujących do tej hipotezy. Z kolei Strike ma mnóstwo
podejrzanych: agentka Quine’a, potencjalni wydawcy i ludzie z wydawnictwa,
kochanka i przyjaciółka kochanki, inni pisarze – rywale. Właściwie żonę
wykluczył od razu, ale to niewiele mu pomogło, bo dodatkowo starał się zrobić
wszystko, by została wypuszczona do córki.
W książce poruszane są jeszcze dwa ważne wątki. Pierwszy
jest ważny dla samego głównego bohatera – jego była narzeczona wychodzi za mąż
za swojego byłego z czasów college’u. Początkowo Strike wciąż o niej myśli (ale
nie zamierza do niej wracać!), tym bardziej, że kobieta nie pozwala mu o sobie
zapomnieć, wysyłając maile. Drugi wątek dotyczy Robin, która boryka się z
własnym narzeczonym, który nie lubi Strike’a. Często się kłócą o pracodawcę
kobiety, do którego ona sama też zaczyna mieć żal – miała nadzieję, że wyszkoli
ją na detektywa, a ten raczej odsuwa ją od śledztwa.
„Jedwabnik” jest właściwie na podobnym poziomie co „Wołanie
kukułki” – nie jest zły, ale jakiś wybitny też nie. Mimo to czyta się go dobrze
i można trochę pokombinować razem ze Strike’em, jeśli chodzi o rozwiązanie
sprawy. Wątki są też na tyle dobrze splecione, że kibicujemy nie tylko
śledztwu, ale też prywatnie Strike’owi i Robin. W pewnym momencie obawiałam
się, że rozwiązanie zagadki będzie takie, jak w pierwszym tomie i wtedy
zapowiedziałam sobie, że jeśli tak będzie, to nie dokończę tej książki i nie
sięgnę po kolejną. Na szczęście tak nie było i czekam aż „Żniwa zła” pojawią
się w mojej bibliotece.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz