Byłam pewna, że wrzuciłam ten post w październiku, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiłam... Wrzucam go więc teraz, bo właśnie przeczytałam książkę (więc ta część posta jest już nieaktualna) i chciałam się w moich wrażeniach odnieść do filmu. Wyobraźcie więc sobie, że cofacie się w czasie do października, a za parę dni wrzucę posta o książce :)
Ostatnio miałam ochotę wybrać się do kina i mój wybór padł
na „Rogi”. Wyczytałam w internecie, że to horror, ale ponieważ byłam ciekawa,
postanowiłam zaryzykować.
Film jest ekranizacją powieści Joego Hilla (której jeszcze
nie czytałam) i opowiada historię Iga Perrisha, którego gra Daniel Radcliffe.
Na samym początku dowiadujemy się, że ukochana Iga, uwielbiana też przez innych
mieszkańców miasteczka, zostaje zamordowana w lesie. O zbrodnię zostaje oskarżony
Ig, jednak nikt nie ma dowodów obciążających go. Nie ma też jednak szans na
uniewinnienie, ponieważ laboratorium ze zwłokami dziewczyny zostaje podpalone w
tajemniczych okolicznościach. Rodzina i najbliżsi przyjaciele starają się
chronić Iga, który jest załamany śmiercią ukochanej Merrin i oskarżeniami.
Pijany idzie na miejsce zbrodni i oskarża Boga o śmierć dziewczyny (była bardzo
wierząca). Tam znajduje go potajemnie zakochana w nim przyjaciółka Glenna i
zabiera go do siebie do domu.
Następnego ranka Ig budzi się z bólem głowy i dwoma,
niewielkimi rogami na czole. Początkowo jest zaskoczony i przerażony, próbuje
pozbyć się wyrostków. Okazuje się to jednak niemożliwe, a Ig odkrywa ich
magiczne właściwości. Każdy w pobliżu wypowiada swoje najskrytsze myśli i ulega
prośbom lub sugestiom Iga. W ten sposób chłopak dowiaduje się, co naprawdę
myśli o nim rodzina i powoduje pożar baru. Ig postanawia wykorzystać swoje nowe
zdolności, żeby odnaleźć mordercę Merrin. Od tego momentu dużą rolę w filmie
odgrywają retrospekcje – wspomnienia z dzieciństwa i z nocy śmierci Merrin. Ig
przepytuje każdego, kto mógł mieć do czynienia z dziewczyną tamtej tragicznej
nocy.
Film nie wydaje mi się horrorem, ale raczej kryminałem i w
takiej kategorii jest bardzo dobry. Fabuła jest ciekawie skonstruowana, ja
kilka razy zmieniałam swój typ na mordercę. Aktorzy też pokazali klasę.
Specjalnie przyglądałam się Danielowi Radcliffowi, bo niedawno doczytałam, że
cierpi na dyspraksję[1].
Jednak jego gra była bardzo naturalna, idealnie pasująca do odgrywanego
bohatera. Postaci drugoplanowe również były bardzo dobrze zagrane, aktorzy
doskonale podkreślali charakterystyczne cechy swoich bohaterów. Jako zaletę
filmu muszę wymienić też efekty specjalne, zwłaszcza w kilku ostatnich scenach.
Jednak według mnie film był naprawdę świetny, ale tylko do
połowy. Potem pojawiły się węże (zapewne odwołanie do Szatana z Rajskiego
Ogrodu) i prawie cała logika się posypała. Bohaterowie zmienili swoje postawy o
180 stopni, a Ig zaczął wszędzie chodzić z wężem na szyi. Zamierzam przeczytać
książkę i mam nadzieję, że tam jest to lepiej objaśnione i ma jakiś sens. Mimo
to film mi się bardzo podobał i z czystym sercem mogę go polecić. Krwi się nie
leje dużo (jak w horrorach), atmosfera nie jest przytłaczająca (jak w
thrillerach), a fabuła naprawdę wciąga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz