wtorek, 17 marca 2015

Nie takie "Rogi" straszne

Byłam pewna, że wrzuciłam ten post w październiku, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiłam... Wrzucam go więc teraz, bo właśnie przeczytałam książkę (więc ta część posta jest już nieaktualna) i chciałam się w moich wrażeniach odnieść do filmu. Wyobraźcie więc sobie, że cofacie się w czasie do października, a za parę dni wrzucę posta o książce :)

Ostatnio miałam ochotę wybrać się do kina i mój wybór padł na „Rogi”. Wyczytałam w internecie, że to horror, ale ponieważ byłam ciekawa, postanowiłam zaryzykować.
Film jest ekranizacją powieści Joego Hilla (której jeszcze nie czytałam) i opowiada historię Iga Perrisha, którego gra Daniel Radcliffe. Na samym początku dowiadujemy się, że ukochana Iga, uwielbiana też przez innych mieszkańców miasteczka, zostaje zamordowana w lesie. O zbrodnię zostaje oskarżony Ig, jednak nikt nie ma dowodów obciążających go. Nie ma też jednak szans na uniewinnienie, ponieważ laboratorium ze zwłokami dziewczyny zostaje podpalone w tajemniczych okolicznościach. Rodzina i najbliżsi przyjaciele starają się chronić Iga, który jest załamany śmiercią ukochanej Merrin i oskarżeniami. Pijany idzie na miejsce zbrodni i oskarża Boga o śmierć dziewczyny (była bardzo wierząca). Tam znajduje go potajemnie zakochana w nim przyjaciółka Glenna i zabiera go do siebie do domu.
Następnego ranka Ig budzi się z bólem głowy i dwoma, niewielkimi rogami na czole. Początkowo jest zaskoczony i przerażony, próbuje pozbyć się wyrostków. Okazuje się to jednak niemożliwe, a Ig odkrywa ich magiczne właściwości. Każdy w pobliżu wypowiada swoje najskrytsze myśli i ulega prośbom lub sugestiom Iga. W ten sposób chłopak dowiaduje się, co naprawdę myśli o nim rodzina i powoduje pożar baru. Ig postanawia wykorzystać swoje nowe zdolności, żeby odnaleźć mordercę Merrin. Od tego momentu dużą rolę w filmie odgrywają retrospekcje – wspomnienia z dzieciństwa i z nocy śmierci Merrin. Ig przepytuje każdego, kto mógł mieć do czynienia z dziewczyną tamtej tragicznej nocy.
Film nie wydaje mi się horrorem, ale raczej kryminałem i w takiej kategorii jest bardzo dobry. Fabuła jest ciekawie skonstruowana, ja kilka razy zmieniałam swój typ na mordercę. Aktorzy też pokazali klasę. Specjalnie przyglądałam się Danielowi Radcliffowi, bo niedawno doczytałam, że cierpi na dyspraksję[1]. Jednak jego gra była bardzo naturalna, idealnie pasująca do odgrywanego bohatera. Postaci drugoplanowe również były bardzo dobrze zagrane, aktorzy doskonale podkreślali charakterystyczne cechy swoich bohaterów. Jako zaletę filmu muszę wymienić też efekty specjalne, zwłaszcza w kilku ostatnich scenach.
Jednak według mnie film był naprawdę świetny, ale tylko do połowy. Potem pojawiły się węże (zapewne odwołanie do Szatana z Rajskiego Ogrodu) i prawie cała logika się posypała. Bohaterowie zmienili swoje postawy o 180 stopni, a Ig zaczął wszędzie chodzić z wężem na szyi. Zamierzam przeczytać książkę i mam nadzieję, że tam jest to lepiej objaśnione i ma jakiś sens. Mimo to film mi się bardzo podobał i z czystym sercem mogę go polecić. Krwi się nie leje dużo (jak w horrorach), atmosfera nie jest przytłaczająca (jak w thrillerach), a fabuła naprawdę wciąga.



1 Dyspraksja jest schorzeniem mózgu, które powoduje trudności w planowaniu i wykonywaniu planowanych czynności. U aktorów wydaje się to szczególnie dotkliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz