Zawsze interesował mnie folklor, legendy, mity, podania
ludowe. Uważam, że są bardzo inspirujące, zwłaszcza dla fantastyki (i horroru).
Dlatego od razu praktycznie kupiłam tę książkę - uznałam, że może być mega
ciekawa. W dodatku na okładce są niania Ogg i babcia Weatherwax, co tylko
podsyciło moją ciekawość.
Ta notka będzie raczej krótka – nie będę streszczać książki,
bo nie ma to sensu. To tak jakby streszczać naukowe fragmenty z „Nauki Świata
Dysku”. A fabuły tu nie ma, więc nie ma co streszczać. Napiszę więc tylko kilka
zdań.
Spodziewałam się opisu folkloru Świata Dysku. Jakichś legend
Lancre, Ankh-Morpork, historii o elfach, opisu bitwy w dolinie Koom, spisu
władców… Zamiast tego dostałam informację, czym Pratchett się inspirował i
raczej ogólny opis wierzeń na naszym świecie. Do Dysku było bardzo mało
odniesień (przynajmniej jak na moje wymagania), w większość dotyczyła tego, co
i tak można było przeczytać w powieściach. Może ta książka byłaby dobra dla
kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę ze światem Dysku albo dla kogoś, kto
interesuje się folklorem jako takim i tego oczekuje. Ja oczekiwałam czegoś
innego, więc książkę oceniam jako średnią, chociaż nie czytało jej się źle. Po
prostu nie spełniła moich oczekiwań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz